Niemal 200 ton starego, nawet 26-letniego mięsa trafiło do polskich przedszkoli, szkół, domów starców i sklepów spożywczych. Reporterzy programu "Uwaga!" w TVN i dziennikarze szwedzkiego dziennika "Svenska Dagbladet" natrafili na trop międzynarodowej afery mięsnej.
Jak ustalili reporterzy "Uwagi!" do Polski sprowadzono niemal 200 ton szwedzkiego mięsa w puszkach. Mięso wyprodukowano na początku lat 80-tych, w okresie zimnej wojny, na potrzeby wojska. Oficjalnie nie miało ono prawa trafić do jakiegokolwiek kraju Unii Europejskiej jako produkt, który mogą spożywać ludzie. Ministerstwo rolnictwa w Szwecji w umowie sprzedaży szwedzkiemu pośrednikowi wyraźnie zaznaczyło, że puszki z wołowiną i wieprzowiną mogą być użyte jako pokarm dla zwierząt.
Pierogi, pasztety, kiełbasy
Tymczasem śledztwo dziennikarskie wykazało, że od trzech lat setki tysięcy puszek wycofanych ze Szwecji trafiają na stoły Polaków. Firmy gastronomiczne z różnych miejscowości w Polsce faszerują starym mięsem pierogi, gołąbki, kiełbasy, pieczeń rzymską, mortadelę i wiele innych wyrobów. Tak przetworzone kilkudziesięcioletnie mięso trafiało do szkół, przedszkoli, domów starców oraz sklepów spożywczych.
Współpracujący z dziennikarzami "Uwagi!" szwedzcy dziennikarze twierdzą, że sami producenci konserw - firmy Unilever i Scan - przyznają, że już 10 lat temu część konserw nie nadawała się do spożycia. - Myślę, że stoi za tym chciwość szwedzkich władz, które sprzedały te puszki. Ten produkt powinien zostać zniszczony, a nie trafić do ludzi – komentuje Henrik Ennart dziennikarz gazety „Svenska Dagbladet” sprawdzający szwedzkie wątki afery mięsnej.
Droga konserw
Rząd Szwecji postanowił sprzedać puszki z mięsem już w 1999 roku. Mięso kupił szwedzki pośrednik. Przez kilka lat nie było chętnych na niepełnowartościowy towar. Jednak w 2007 r. Szwed dogadał się z Polakami, którzy zdecydowali się kupić 100 tys. puszek. Za pośrednictwem zarejestrowanej w Krakowie firmy do naszego kraju trafiło ponad 185 ton starego mięsa.
W umowie sprzedaży jest zapis zabraniający sprzedaży mięsa do ludzkiej konsumpcji w krajach UE. Powodem nie były kwestie zdrowotne, tylko jego wpływ na ceny rynkowe mięso
Przedstawiciel szwedzkiego ministerstwa rolnictwa nie widzi nic złego w tym, że 26-letnie mięso trafiło na stoły Polaków. – W umowie sprzedaży jest zapis zabraniający sprzedaży mięsa do ludzkiej konsumpcji w krajach UE. Powodem nie były kwestie zdrowotne, tylko jego wpływ na ceny rynkowe – powiedział w rozmowie z reporterem "Uwagi!" Joakim Holmdahl, dyrektor wydziału spraw zagranicznych w departamencie zdrowia zwierząt ze szwedzkiego ministerstwa rolnictwa. Jego zdaniem produkt nadaje się do spożycia, a nasz kraj w momencie podpisywania umowy z pośrednikiem w 1999 roku nie był członkiem Unii Europejskiej.
Ale umowa między szwedzkim pośrednikiem a polską firmą została podpisana w 2007 r. Polska weszła do Unii Europejskiej trzy lata wcześniej. Ponadto ministerstwo miało obowiązek sprawdzić, gdzie trafi stare mięso. – Rzeczywiście nie otrzymaliśmy takiej informacji i za to można nas winić – stwierdził Holmdahl.
Jadalne, niejadalne
Mięso w konserwach zostało przetworzone metodą liofilizacji. Pod wpływem temperatury i ciśnienia pozbawiono je całkowicie wody. Teoretycznie mięso liofilizowane zachowuje smak, zapach, a nawet sole mineralne. W praktyce, wszystko zależy od tego, czy mięso poddawane liofilizacji jest chude, czy nie. Tłuste mięso źle znosi proces liofilizacji, a tłuszcz zawarty w nim szybko jełczeje.
Dziennikarze "Uwagi!" oddali puszki do analizy. - Tłuszcz w tym produkcie jest kompletnie zepsuty. Jedząc to mięso można się zatruć – stwierdzili po przeprowadzonych badaniach naukowcy z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.
Dziennikarze "Uwagi!" podając się za biznesmenów nawiązali współpracę z importerem mięsa. O tym, kto sprowadzał stare mięso, kto je kupował i w jakich produktach się pojawiło dowiesz się oglądając "Uwagę!" dziś o 19.50 w TVN.
Czytaj też o sprawie na stronie internetowej "Uwagi"
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn