Były ksiądz Jacek Międlar w jednym ze swoich tekstów nazwał Żydów "kąkolem" i wezwał swoich czytelników do "żniw". Prokuratura, która otrzymała dwa zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa, odmówila wszczęcia dochodzenia. W uzasadnieniu prokurator napisała, że Międlar "korzystał z prawa do wyrażenia swoich poglądów, wolności słowa" - pisze portal Jewish.pl.
Cała sprawa dotyczy jednego z artykułów Katarzyny Markusz, która na łamach portalu Jewish opublikowała tekst "Kto pamięta o Jedwabnem?" w związku z kolejną rocznicą zbrodni w tej miejscowości. Markusz przypomniała wyniki śledztwa Instytutu Pamięci Narodowej z 2002 roku. "Sprawcami zbrodni w Jedwabnem byli Polacy, mieszkańcy tej miejscowości, sąsiedzi. Zwykli ludzie, którzy wykorzystali niezwykłe czasy. Żydzi u Polaków szukali schronienia, a znaleźli śmierć" - napisała.
Były zakonnik Zgromadzenia Księży Misjonarzy św. Wincentego a Paulo Jacek Międlar na swojej stronie internetowej opublikował odpowiedź na tekst Markusz. Pytał w nim autorkę tekstu, czy jest "w posiadaniu jakichś tajemnych dowodów potwierdzających żydo-jedwabieńską narrację, o których nam, gojom, nie wiadomo?".
Stwierdził, że "nasi przodkowie narażali się na śmierć, żeby ratować wasze koszerne tyłki". Ocenił, że na polskiej krwi "powyrastał taki kąkol jak wy". Zarzucił polskim Żydom "niewdzięczność, antypolonizm" a także pogardę do tego, "co polskie, narodowe i katolickie". "Dość tego! Czas na żniwa. Czas oddzielić kąkol od pszenicy. Przeproście za antypolonizm i wynoście się z Polski!" - zakończył tekst.
Pod koniec sierpnia Stowarzyszenie przeciw Antysemityzmowi i Ksenofobii Otwarta Rzeczpospolita złożyło do Prokuratury Okręgowej w Warszawie dwa zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa ściganego z urzędu. W zawiadomieniach podkreślono, że Międlar “w sposób niebudzący wątpliwości naruszył artykuł 257 kodeksu karnego, który stanowi: kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości lub z takich powodów narusza nietykalność cielesną innej osoby, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.
Prokurator: Międlar korzystał z wolności słowa
Jak poinformował portal Jewish.pl, prokurator Prokuratury Rejonowej Warszawy Śródmieście Hanna Stachowicz 19 września odmówiła wszczęcia postępowania. Jak pisze portal, prokurator w uzasadnieniu, stwierdziła, że "opublikowany wpis służył wyrażeniu jego osobistego sprzeciwu wobec wypowiedzi i postrzegania historii przez dziennikarkę Katarzynę Markusz".
"Okoliczności zamieszczenia przedmiotowego artykułu wskazują, że autor wypowiedzi umieścił go (…) w celu wyrażenia swojej dezaprobaty wobec wypowiedzi w artykule pt. 'Kto pamięta o Jedwabnem', w którym to dziennikarka Katarzyna Markusz miała napisać, iż 'Żydzi u Polaków szukali schronienia, a znaleźli śmierć'" - czytamy we fragmencie opublikowanym przez Jewish.pl.
Prokurator Stachowicz podkreśliła, że Międlar "korzystał z prawa do wyrażenia swoich poglądów, wolności słowa". "Zasada swobody wypowiedzi stanowi jeden z zasadniczych filarów społeczeństwa demokratycznego" - zaznaczyła prokurator, dodając, że swoboda wypowiedzi "odnosi się także do tych, które obrażają, oburzają lub wprowadzają niepokój w państwie lub części społeczeństwa, bowiem takie są wymagania pluralizmu, tolerancji, otwartości na inne poglądy, bez których nie istnieje demokratyczne społeczeństwo".
Według prokurator "wypowiedzi na forach internetowych cechują się na ogół swoistą ‘poetyką’, która nie jest pozbawiona nadmiernej dosadności, czy nierzadko wulgarności, która nie występuje w innego rodzaju wystąpieniach publicznych".
Były duchowny z wyrokiem
Międlar jako ksiądz stał się znany z powodu swojej sympatii do Obozu Narodowo-Radykalnego oraz kontrowersyjnych wypowiedzi chwalących narodowo-katolicki radykalizm. Od przełożonych dostał całkowity zakaz wystąpień publicznych, a we wrześniu 2016 roku wystąpił z zakonu. 14 lutego bieżącego roku Sąd Apelacyjny utrzymał wyrok skazujący Międlara za znieważenie posłanki Joanny Scheuring-Wielgus. Sprawa dotyczyła wpisu Międlara z 13 sierpnia 2016 roku. Były duchowny zamieścił fotografię posłanki Scheuring-Wielgus z podpisem "Konfidentka, zwolenniczka zabijania (aborcji) i islamizacji. Kiedyś dla takich była brzytwa! Dziś prawda i modlitwa?".
We wrześniu ubiegłego roku warszawski sąd skazał Międlara na karę sześciu miesięcy ograniczenia wolności polegającą na obowiązku wykonania nieodpłatnej kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 30 godzin w miesiącu.
Międlar odwołał się wówczas od wyroku, jednak sąd apelacyjny podtrzymał tę karę.
"Od dziś przez pół roku, dokładnie rok po rozprawie, odbywam karę ograniczenia wolności, bo polityczkę odchodzącą w polityczny niebyt nazwałem 'zwolenniczką zabijania (aborcji), a sędzia uznała, że aborcja zabijaniem nie jest" - napisał w czwartek na Twitterze.
Autor: tmw//kg/kwoj / Źródło: Jewish.pl, tvn24.pl