Według zasad przyjętych w regulaminie klubu, każdy kto jest zapraszany do mediów, zgłasza tę informację władzom. W przypadku Michała Kamińskiego to jest kwestia recydywy, bo wielokrotnie naruszał zasady - powiedział w "Jeden na jeden" Grzegorz Schetyna, przewodniczący Platformy Obywatelskiej. Skomentował w ten sposób zawieszenie Kamińskiego w prawach członka klubu PO.
Grzegorz Schetyna mówił o sytuacji wewnątrz partii i zawieszeniu Michała Kamińskiego na miesiąc w prawach członka klubu. Powodem było to, że nie informował o swoich wystąpieniach medialnych kierownictwa.
Schetyna przyznał, że PO jest partią ludzi wolnych i dumnych. Dopytywany, dlaczego w takim razie zakłada knebel na usta Kamińskiego odparł, że żadnego knebla nikt nikomu nie zakłada.
Zaznaczył, że to kwestia elementarnej organizacji i autodyscypliny, która pozwala dużej partii czy klubowi parlamentarnemu funkcjonować w sposób zorganizowany. Dodał, że według zasad przyjętych w regulaminie klubu, każdy kto jest zapraszany do mediów, zgłasza tę informację władzom. Jak mówił, to pozwala koordynować obecność polityków PO w mediach.
Schetyna powiedział, że w przypadku Kamińskiego "to jest kwestia recydywy", bo wielokrotnie naruszał zasady. Dopytywany czy Kamiński jest recydywistą, powiedział, że "w tych kwestiach tak".
Dodał, że został ukarany jednogłośną decyzją kolegium. - Będę wspierał władze klubu w elementarnej rzetelności i egzekwowaniu jej ze strony posłów - dodał.
Jak powiedział, rozumie tę decyzję i ją absolutnie podziela. - Nie ma świętych krów w Platformie. Jeżeli ktoś będzie uważał, że będzie robił swoją politykę, bo ma swoje doświadczenie, swoje pomysły, to się będzie stawiał poza grupą Platformy Obywatelskiej - podkreślił.
Zasugerował Kamińskiemu, żeby lepiej wpisał się w system funkcjonowania klubu PO. - To jemu i nam się na pewno przyda - dodał.
Pytany, czy nie boi się, że dojdzie do rozłamu, odparł: - Gdybym miał się bać wszystkich scenariuszy, które są pisane przed Platformą, to bym nie wytrzymał tej presji bycia przewodniczącym PO.
Schetyna: nie ma wojny po stronie opozycji
Grzegorz Schetyna odniósł się również do słów Mateusza Kijowskiego. W piątek w "Piaskiem po oczach" lider Komitetu Obrony Demokracji powiedział, że "Platforma Obywatelska po utracie władzy utraciła jakiekolwiek umocowanie w rzeczywistości".
Jak poinformował Schetyna, Kijowski przeprosił na Facebooku za te słowa jego oraz Platformę. Pytany, czy przyjmuje przeprosiny, odparł, że "zawsze uważał, iż nie ma wojny po stronie opozycji". Przyznał jednak, że jest oczywiste, iż będzie rywalizacja. - Chodzi o to, żeby potrafić ze sobą rozmawiać i żeby nabierać doświadczeń funkcjonowania w opozycji. (...) Musimy wyciągać wnioski i szukać porozumienia, a nie kłócić się między sobą - dodał Schetyna.
Pytany, czy boli go, że w sondażach ankietowani widzą lidera opozycji w Ryszardzie Petru, a nie w nim, powiedział, że nie przywiązuje do tego wagi. - Ważne jest, jaka partia będzie miała najlepszy pomysł, żeby zorganizować współpracę partii opozycyjnych. Nazwiska dzisiaj, ale też i jutro są wtórne. Musimy nauczyć się współpracować ze sobą i skutecznie to przeprowadzić - dodał.
Dopytywany, czy nie ma wojny między PO a KOD-em odparł, że "nie i nie będzie". - To mogę bardzo wyraźnie dzisiaj i jutro to powiedzieć, bo niezbędna jest współpraca i taką deklaruję - oświadczył.
"Na razie żadnej zmiany ze strony PiS nie widzę"
Lider PO odniósł się również do dialogu między rządem a Komisja Europejską. Jak relacjonował korespondent TVN24 Maciej Sokołowski, wtorkowa rozmowa wiceszefa KE Fransa Timmermansa i szefowej rządu Beaty Szydło nie przebiegała w tak dobrej atmosferze, jak twierdził rzecznik rządu. Według jego informacji, brakowało konkretnych propozycji rozwiązania konfliktu konstytucyjnego ze strony rządu, co może skutkować przyjęciem w środę krytycznej opinii o praworządności w Polsce.
Schetyna powiedział, że wszystko wskazuje na to, iż w tej sprawie nie ma przełomu. - Muszą być konkretne decyzje i zmiana stanowiska rządu polskiego. To jest najważniejsze - dodał.
Jak mówił, albo dziś zostanie podjęta decyzja ws. opinii na spotkaniu komisarzy, albo sprawa zostanie przekazana do dalszych prac, czy koordynowania jej przez wiceszefa KE.
Jego zdaniem, nie ma próby wyjścia z kryzysu konstytucyjnego. Dodał, że ze strony PiS są tylko słowa.
- Nie robią na mnie żadnego wrażenia. Jesteśmy zakładnikami słów, które pojawiają się w różnym kontekście przy różnych akcentach, ale one niczego nie zmieniają - zauważył.
- Na razie żadnej zmiany ze strony PiS nie widzę, więc musimy się liczyć z tym, że komisja w dalszym ciągu będzie prowadzić swoją pracę i to jest szkodliwe dla Polski - ocenił.
Jak mówił, w rozmowie z Fransem Timmermansem przekazał, że opozycja jest gotowa na rozwiązanie kryzysu, ale inicjatywa musi wyjść ze strony Prawa i Sprawiedliwości.
Autor: js//tka / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24