Ma 36 lat, stopień sierżanta i na co dzień łapie przestępców. Ale czasem przytrafiają jej się takie historie jak ta. Wezwana na komisariat kobieta, która miała odebrać niesforną córkę, zaczyna się denerwować. Okazuje się, że jest w zaawansowanej ciąży, a dziecko właśnie teraz postanowiło przyjść na świat. Karetki nie ma, o ono niespecjalnie się tym przejmuje. I wtedy do akcji wkracza pani Aniela, która odbiera poród.
To nietypowe zdarzenie miało miejsce w białostockim trzecim komisariacie przy ulicy Upalnej. Wezwana na komisariat ciężarna kobieta zaczęła rodzić. Co było przyczyną nagłego porodu? Być może wyczyny starszej córki kobiety. Policja wezwała kobietę w związku z "niegrzecznym zachowaniem córki w szkole".
Operacyjny czas akcji - kilka minut
W akcji odbierania porodu brała udział sierżant Aniela Kurzyna (jest ratownikiem medycznym). Pomagała jej posterunkowa Ewa Pawłowska. - Cała akcja działa się naprawdę błyskawicznie - opowiada pani Aniela. I dodaje: - Różne rzeczy już miałam na służbie - rany, reanimacje, ale czegoś takiego jeszcze nie.
Policjantka ułożyła kobietę na podłodze i przystąpiły do przyjmowania porodu. Całe zdarzenie trwało zaledwie kilka minut, choć pani sierżant miała utrudnione zadanie. Okazało się, że szyjka niemowlaka owinięta jest pępowiną. Funkcjonariuszka poradziła sobie i z tym. Zastrzega jednak, że nie jest żadną bohaterką.
Dziewczynka cała i zdrowa
Na świat, miesiąc przed terminem przyszła zdrowa dziewczynka. Wezwane na miejsce pogotowie zabrało matkę i dziecko do szpitala. - Powinna mieć na imię Pola - mówi rzecznik prasowy policji. Jednak mama "Poli" woli inne - Aniela.
Noworodek jest już siódmym dzieckiem szczęśliwych rodziców, a zarazem trzecią dziewczynką w tej rodzinie.
Źródło: "Gazeta Wyborcza", TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24