- Ja dowiadywałem się, dlaczego tak się stało. Po pierwsze ten człowiek ma na sobie prawie 30 kg wyposażenia, po drugie on zawisł na tym płocie, bo zaczepił ładownicą o siatkę i to uniemożliwiło mu wykonanie ruchu - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 były antyterrorysta, prof. Kuba Jałoszyński, wyjaśniając incydent, do którego doszło podczas akcji policji w Sanoku.
Na zdjęciach widać policyjnego antyterrorystę, który przechodząc przez płot zawisł i nie mógł się ruszyć. Pomogli mu koledzy. W internecie zaroiło się od drwiących komentarzy pod adresem policjantów. Jałoszyński podkreślił, że w całej tej sytuacji nie było nic śmiesznego.
Co wolno snajperowi?
Goście "Faktów po Faktach" ocenili akcję policji w Sanoku. Rozmawiali m. in. na temat uprawnień policjantów do użycia broni palnej.
Według prof. Kuby Jałoszyńskiego problem w tej dziedzinie "funkcjonuje już od ponad 20 lat". - Nie ma uregulowań prawnych, które pozwalałyby użyć strzelca wyborowego tak, jakbyśmy sobie w działaniach policyjnych życzyli i tak, jak jest to w krajach Unii Europejskiej, nie mówię już o USA. Chodzi o strzał na rozkaz i strzał ratunkowy - powiedział były antyterrorysta.
I dodał: - Dziś nie wolno strzelić snajperowi zanim osoba, która ma broń, nie zacznie strzelać, nie może strzelać z zamiarem pozbawienia życia i nie może strzelić na rozkaz, ponieważ polskie ustawodawstwo mówi, że strzał na rozkaz dotyczy tylko pododdziału zwartego i musi być poprzedzony salwą ostrzegawczą - stwierdził Jałoszyński. Podkreślił, że snajper w Sanoku "mógł strzelić tylko wówczas, kiedy sprawca incydentu pokazałby się w oknie i zaczął strzelać". - Samo pokazanie się w oknie nie uprawniało snajpera do tego, żeby strzelić - zaznaczył Jałoszyński.
Mógł strzelać?
Z kolei według prof. Piotra Kruszyńskiego prawo "nie do końca" wiąże ręce snajperowi. - Mam przed sobą ustawę o policji, art. 17, który jest podstawą do użycia broni i wyraźnie jest w nim napisane, że policja ma prawo użycia broni palnej wyłącznie przeciwko osobie nie podporządkowującej się do wezwań do natychmiastowego porzucenia broni lub innego niebezpiecznego narzędzia. Jeżeli ten człowiek strzelał do policji, po czym pokazał się w oknie i jeśli policjant krzyknąłby do niego "rzuć broń", a on by tej broni nie rzucił, to uważam, że można strzelać - powiedział Kruszyński.
I dodał: - Zgadzam się, że nie jest to napisane wprost, ale z tego przepisu ja bym wyinterpretował jednak możliwość użycia snajpera - zaznaczył prawnik.
A były dowódca GROM Roman Polko dodał: - Dziś jest tak, że policja nie wie - i wcale nie jest tak jak mówi pan profesor, że policja może użyć snajpera. Jak ten snajper z 200, 300 metrów zawoła "stój, bo będę strzelał"? Przecież ten bandyta tego nie usłyszy. Ja nie znam przypadków takich, żeby policjant był sądzony za to, że nie użył broni, ale znam wiele przypadków takich, kiedy policjanci są sądzeni za to, że użyli broni. Póżniej mają wiele lat wyjętych z życiorysu, łamie się ich kariera, jeśli nie całe życie. Tu jest poważny problem i konieczność uregulowań - stwierdził Polko.
Akcja policji
W ostatni czwartek na największym osiedlu w Sanoku 32-letni mężczyzna zabarykadował się w mieszkaniu. Była z nim 17-letnia dziewczyna. Kamila M. zginęła od strzału w skroń z przyłożenia, natomiast Andrzej B. - od strzału z bliskiej odległości. Wcześniej mężczyzna, który miał być zatrzymany w związku z zabójstwem, strzelał z okna mieszkania do nieoznakowanego policyjnego samochodu. Na miejsce przybyli antyterroryści oraz policyjni negocjatorzy m.in. z Warszawy. Przez wiele godzin policja próbowała nawiązać kontakt z mężczyzną i kobietą i nakłonić ich do poddania się. Nie reagowali jednak na apele policji. W nocy z czwartku na piątek policjanci zdecydowali się na siłowe wejście do mieszkania; w środku znaleźli leżące na łóżku ciała mężczyzny i kobiety.
Autor: mn/tr / Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 | TVN24