Media oblewają rząd Donalda Tuska miodem i są olbrzymim problemem polskiej demokracji - uważa prezydent Lech Kaczyński. Jego zdaniem gdyby nie one, PiS nie przegrałby ostatnich wyborów.
W programie "Tomasz Lis na żywo" w TVP2, prezydent ocenił też, że "w normalnych regułach demokratycznych" ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego nie przegrałoby ubiegłorocznych wyborów.
Lech Kaczyński był pytany, czy nie miał lub nie ma poczucia, że 21 października ubiegłego roku (dzień wyborów parlamentarnych) doszło do "referendum" nie tylko w sprawie rządu Jarosława Kaczyńskiego, ale i jego prezydentury.
Prezydent odparł, że wybory te odbyły się w "dość szczególnych okolicznościach", bo rząd Kaczyńskiego "miał olbrzymi postęp w gospodarce, (...) gwałtowny spadek bezrobocia, spadek przestępczości, wzrost inwestycji, olbrzymi wzrost wykorzystania środków unijnych". Na pytanie co w takim razie się obywatelom nie podobało, prezydent odpowiedział: "Pan zapomina o czwartej władzy w Polsce".
Poprzednie wybory w każdym normalnym państwie, gdzie wszystkie mechanizmy czterech władz funkcjonują normalnie, zakończyłyby się zupełnie inaczej Kaczynski o mediach
- Stworzono pewną nadrzeczywistość, krótko mówiąc rzeczywistość, której nie ma. Po wielu miesiącach ile się okazało spraw, w ramach których PiS miałby nadużywać władzy, znaczy poprzedni rząd miałby nadużywać władzy - co chwilę się coś okazuje, a potem się okazuje, że to nieprawda (...) Poprzednie wybory w każdym normalnym państwie, gdzie wszystkie mechanizmy czterech władz funkcjonują normalnie, zakończyłyby się zupełnie inaczej - powiedział Lech Kaczyński. Zapewnił jednocześnie, że "uznaje wynik, który jest".
"Demokracja nie jest normalna"
- Przez dwa lata trwa nieustająca kampania (...). Tamte rządy - to nie od początku był rząd Jarosława Kaczyńskiego - nie miały ani jednej godziny, ani jednej, w której dano by (im) jakiś kredyt. (...) Dzisiaj jeden z dzienników jest po prostu biuletynem partyjnym i to jest oczywiste, jeden z ważniejszych dzienników - uważa prezydent.
- Niech pan mnie nie przekonuje, że w normalnych regułach demokratycznych rząd, który ma takie wyniki jak przed chwilą powiedziałem, przegrywa wybory. To jest całkowicie niemożliwe. (...) To jest jeden z olbrzymich problemów polskiej demokracji. Czwarta władza jest jednym z olbrzymich problemów polskiej demokracji - powiedział Lech Kaczyński.
To jest całkowicie niemożliwe, że w normalnych regułach demokratycznych rząd, który ma takie wyniki jak powiedziałem, przegrywa wybory. To jest jeden z olbrzymich problemów polskiej demokracji. Czwarta władza jest jednym z olbrzymich problemów polskiej demokracji Kaczynski o mediach2
Jak dodał, dopóki obywatel nie będzie informowany prawdziwie, "demokracja jest żartem". - I mówię to z najlepszą wolą, bo zdaję sobie sprawę, że myśmy już w Polsce zdołali wiele zmienić, i może i to zdołamy - powiedział prezydent.
Pytany, czy uważa zatem, że "przez media w Polsce demokracja nie jest normalna", Lech Kaczyński odparł: "sądzę, że gdyby media prezentowały ocenę rzeczywistości, która bardziej odpowiada temu, co jest naprawdę, to bylibyśmy w sytuacji bliższej rzeczywistej demokracji, bo obywatel nie ma innego pośrednika (...) niż media, jeżeli ma się dowiadywać o tym, co się w kraju dzieje".
Prezydent ocenił, że dzisiaj "władza jest oblewana miodem". - Przy całym szacunku, przy mojej głębokiej chęci, żeby z tym rządem być w jak najlepszych stosunkach - bo ja naprawdę chcę - zdaję sobie sprawę, że takie były obiektywnie wyniki wyborów i trzeba się z tym pogodzić - dodał.
Traktat będzie podpisany
W opinii prezydenta Lecha Kaczyńskiego, nie będzie "żadnych przeszkód z podpisaniem" Traktatu Lizbońskiego. Zaznaczył jednak, że podpisze Traktat "w ramach umowy politycznej", którą zawarł z premierem Donaldem Tuskiem. Ta, jak dodał nie zawierała szczegółów.
Prezydent był pytany o to, co się stanie, jeśli nowa ustawa kompetencyjna nie będzie odpowiadała jego oczekiwaniom. - Trzeba przygotować tę ustawę. W tej chwili jest jedna propozycja (projekt złożony przez PiS), powinna być druga i dojdziemy do porozumienia - powiedział Lech Kaczyński.
Dopytywany, czy podpisze Traktat, jeśli z Sejmu wyjdzie ustawa kompetencyjna niezgodna z jego wizją, porównał tę sytuację do "zastanawiania się nad tym, co będzie, kiedy między Warszawą a Krakowem zdarzy się trzęsienie ziemi".
Cele prezydentury
Bardzo się cieszę z wystąpienia premiera. Ale poza karmieniem dzieci, poza spacerami dla nas wszystkich (...), to jeszcze też bym chciał wiedzieć, że nie będzie płaskiego podatku, żeby wiedzieć, że służba zdrowia nie będzie sprywatyzowana Kaczynki o oredziu
Umocnienie międzynarodowej pozycji naszego kraju oraz to, by Polska była państwem solidarnym - to według prezydenta Lecha Kaczyńskiego cele jego prezydentury w polityce zagranicznej i wewnętrznej.
- W polityce zagranicznej te cele są związane z tym, żeby poprzez politykę północno- i południowo-wschodnią - co mi się udawało w istotnym stopniu i jak nikt tego nie będzie psuł, to się będzie dalej udawało - wzmocnić pozycję naszego kraju, także w Unii Europejskiej - powiedział prezydent.
Wskazał też na kwestię sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi. - To jest sprawa tarczy antyrakietowej i umowy politycznej, która mogła być z tym związana, i to jest istotniejsze pewnie niż inne sprawy. Chociaż ta umowa pewnie nie miałby takiego kształtu jak ja bym sobie wymarzył, bo w polityce rzadko się osiąga 100 proc - powiedział Lech Kaczyński.
W opinii prezydenta, "jeśli chodzi o UE to wzmocnienie jest potrzebne z tego powodu, że Unia jest czymś bardzo dobrym, ale jest republiką arystokratyczną - tam największe państwa mają zdecydowanie najwięcej do powiedzenia".
"Cieszę się z wystąpienia premiera"
Lech Kaczyński podkreślił, że w polityce wewnętrznej chce państwa solidarnego, czy - jak dodał - "państwa gdzie jest także miejsce dla słabszych".
Źródło: TVP, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum