Po trzech tygodniach biologiczna matka Jasia zmienia zdanie i chce dziecko zatrzymać. - Jak widzę w telewizji zdjęcia, to upewniam się, że źle zrobiłam, że go oddałam - wyznaje. Ale dodaje: - Stworzę mu dom, ale muszę mieć warunki, pieniądze.
Madzina, biologiczna matka Jasia, przyznaje, że decyzję o oddaniu Jasia podjęła, gdy dowiedziała się, że urodzi bliźniaki. - To była dwójka dzieci, bliźniaki. Sama z piątką dzieci bez mieszkania bym sobie nie poradziła - mówi.
Teraz twierdzi, że swojej decyzji żałuje i podkreśla, że dziecko powinno być przy matce i rodzeństwie. - Wiem, że musi być z nami. Choć będzie nam ciężej, to będzie z rodzeństwem - zaznacza. I dodaje: - Jakby można było mieć mieszkanie, pomoc finansową, choćby na to dziecko, to bym już sobie poradziła.
Nie ma warunków
Jednak jak podkreślają specjaliści, na razie matka Jasia nie ma odpowiednich warunków, aby wychowywać dziecko chore na mukowiscydozę. Zdaniem lekarki opiekującej się Jasiem, dziecko powinno mieć własny pokój.
- Leki, które otrzymuje w postaci inhalacji powinny być lekami, które wdycha tylko on - mówi dr Maria Trawińska ze Szpitala Dziecięcego w Gdańsku. Tymczasem biologiczna matka nie ma nawet mieszkania.
Dzieckiem się zaopiekuje
Obecnie dzieckiem opiekuje się zastępcza matka z Gdyni, która co prawda zdecydowała, że Jasia na pewno nie adoptuje, ale zadeklarowała, że do czasu ostatecznego wyjaśnienia sprawy zaopiekuje się chorym dzieckiem.
Niechciane dziecko
Chłopczyk - nazwany Jasiem (jego prawdziwe imię i nazwisko to Paweł Iwanow) - urodził się na początku kwietnia ub. roku w Lublinie. Jego matka zrzekła się dziecka tuż po jego urodzeniu. Opiekunem zastępczym została młoda kobieta z Gdyni. Chłopczyk trafił do szpitala dziecięcego w Gdańsku w lutym. Wtedy obowiązywała jeszcze decyzja o jego deportacji. Lekarze mieli zbadać czy stan chłopca pozwala na dłuższą podróż. Ponieważ stwierdzili u dziecka infekcję, zdecydowali się zatrzymać je w szpitalu. Na początku marca chłopiec otrzymał polskie obywatelstwo po tym jak okazało się, że jego ojciec jest Polakiem. Mężczyzna przyznał się do ojcostwa. Matka Jasia zwróciła się do wojewody lubelskiego z prośbą o zalegalizowanie swojego pobytu w naszym kraju. W piśmie do wojewody napisała m.in., że w Polsce przebywa od 1996 r. Ma troje dzieci, z których dwójka urodziła się w Lublinie i zna tylko język polski, chodzi do lubelskich szkół. Kobieta nie chce wracać na Białoruś w obawie przed szykanami.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24