Dzieci mają prawo do bycia wychowywanymi w atmosferze jak największej miłości, a klaps do tego generalnie nie należy - powiedział w sobotę premier Mateusz Morawiecki. Dodał, że nie można jednak zrównywać klapsa ze strasznym, bestialskim katowaniem dzieci, z patologiami, które się zdarzają.
Morawiecki był pytany w porannej rozmowie w radiu RMF FM, czy akceptuje klapsy jako metodę wychowawczą. - Ja nie akceptuję i wraz z moją kochaną żoną naszą czwórkę dzieci wychowaliśmy i wychowujemy bez klapsów - odpowiedział szef rządu.
Dodał, że jednak kiedyś świat wyglądał inaczej i "też wiadomo, że jest różnica między katowaniem dzieci, a tym jak dzieci kiedyś klapsa dostawały".
- Jednak ja oczywiście takiej metody nie akceptuję, wiadomo, że dzieci mają prawo do bycia wychowywanymi w atmosferze jak największej miłości, a klaps do tego generalnie nie należy. Ale nie można też jednak zrównywać tego ze strasznym, bestialskim czasami katowaniem dzieci, z patologiami, które niestety się zdarzają - powiedział Morawiecki.
"Klaps nie zostawia wielkiego śladu"
Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak w środowym wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej", rozmawiając o działaniach na szkodę dzieci, wymienił "zaniedbania, pobicia, znęcanie się". Na uwagę dziennikarki, że "może to był tylko klaps", Pawlak odpowiedział, że "klaps nie zostawia wielkiego śladu". "Trzeba rozróżnić, czym jest klaps, a czym jest bicie" - przekonywał. Na pytanie, czy da się to rozróżnić, stwierdził, że "wiele osób nawet podniesienie głosu może uznać za przemoc". Jednocześnie RPD tłumaczył, że "absolutnie nie wolno bić dzieci". Wypowiedź Pawlaka wywołała szereg negatywnych komentarzy. Jego dymisji żądają posłowie opozycji.
Rzecznik Praw Dziecka tłumaczy słowa o klapsach
W piątek Pawlak oświadczył, że nigdy nie powiedział, że można dawać dzieciom klapsy i nigdy nie powiedział, że pochwala bicie dzieci. Podkreślił, że stosowanie jakiejkolwiek przemocy wobec dziecka jest niedopuszczalne. Dodał, że z "wielkim zdumieniem" przyjmuje "skalę manipulacji i nieprawdziwych informacji", które są rozpowszechniane w mediach po jego wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej".
Morawiecki: wiarygodność Falenty jest zerowa
Premier Mateusz Morawiecki odniósł się również w RMF FM do sprawy biznesmena Marka Falenty skazanego w aferze podsłuchowej.
Powiedział, że Falenta "zupełnie go nie niepokoi". Dodał, że "jeżeli cokolwiek jeszcze ma pan Marek Falenta do ujawnienia, to jest teraz najlepsza okazja do tego, żeby przekazać to prokuratorom".
- Pan Falenta oczywiście bardzo różne informacje w ciągu krótkiego czasu potrafi przekazywać, ale jeżeli jest za tym jakikolwiek materiał dowodowy, jakiekolwiek uzasadnienie, niech to jak najszybciej przekaże - dodał Morawiecki.
Szef rządu zwrócił jednocześnie uwagę, że biznesmen jeszcze kilka miesięcy temu informował o tym, że wie z całą pewnością, iż za tzw. aferą taśmową stoi współpracownik byłego premiera Donalda Tuska.
- Dzisiaj, jak rozumiem, próbuje konstruować inną narrację, ale jego wiarygodność jest zerowa - zaznaczył Morawiecki.
Dopytywany, czy Falenta może mieć jakieś nagrania, które okażą się dla premier niewygodne, odpowiedział, że "nie ma żadnych obaw, co do nagrań".
- Chciałbym, żeby jak najszybciej przekazał wszystko, co ma i nie mam najmniejszych wątpliwości, że powinien to jak najszybciej uczynić - dodał.
Listy Falenty
10 czerwca "Rzeczpospolita" opisała treść listu, jaki Marek Falenta skierował do prezydenta Andrzeja Dudy. Według "Rzeczpospolitej" biznesmen napisał, że ujawni zleceniodawców i szczegóły afery podsłuchowej, jeżeli prezydent go nie ułaskawi i przekonywał, że został "okrutnie oszukany" przez ludzi "wywodzących się z formacji" głowy państwa.
13 czerwca ta sama gazeta ujawniła, że istnieje też prywatny list Falenty do premiera Mateusza Morawieckiego. 12 czerwca "Gazeta Wyborcza" opublikowała fragmenty listu, który Falenta napisał w lutym do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. "Liczyłem, że wielka sprawa, do jakiej się przyczyniłem, zostanie mi zapamiętana i po wygranych wyborach załatwiona niejako z urzędu. Zresztą taka była obietnica Panów z CBA" - czytamy w publikacji.
Premier o komunikacie Bodnara: świat postawiony na głowie
Morawiecki odniósł się również w RMF FM do środowego komunikatu Krajowego Mechanizmu Prewencji i Tortur (KMPT), którego zadania wykonuje Rzecznik Praw Obywatelskich, dotyczącego okoliczności aresztowania Jakuba A. podejrzanego o zabójstwo w Mrowinach 10-letniej Kristiny.
Według biura Rzecznika użyte przez policję środki wydają się nieproporcjonalne i miały charakter pokazowy. Jak zaznaczono w komunikacie, zastosowanie kajdanek zespolonych i chwytu obezwładniającego było niepotrzebne, ponieważ zatrzymany nie stawiał oporu. CZYTAJ RÓWNIEŻ: Bodnar docenia policję, ale nie zgadza się na "niegodne traktowanie człowieka">
- Myślę, że to jest właśnie świat postawiony na głowie - to, co Rzecznik Praw Obywatelskich pan Bodnar tutaj przedstawił, ponieważ my powinniśmy chronić słabszych, najsłabszych, a nieobliczalny morderca, który dokonał ohydnej zbrodni musi zostać w jak najszybszy sposób unieszkodliwiony (...). Musi być przede wszystkim w bezpieczny sposób przez organy ścigania doprowadzony do właściwego miejsca - powiedział Morawiecki.
- Rzecznikowi (Praw Obywatelskich - red.) powiem, żeby na dobrą sprawę potrafił przykładać swoje komentarze, czy przyporządkowywać do różnych sytuacji, ponieważ w tej sytuacji nadzwyczajnej, ekstremalnej, kiedy zdarzyła się taka zbrodnia i nie było wiadomo, jak ten morderca zareaguje, trzeba było zastosować odpowiednie środki. Policjanci zastosowali odpowiednie środki i jestem przekonany, że ich działanie, działanie prokuratorów również w tym względzie było na najwyższym poziomie profesjonalizmu - ocenił premier.
Autor: js/adso / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Adam Guz/KPRM