Dzięki temu, że w ustawie jest obowiązek przeprowadzania transmisji z obrad Krajowej Rady Sądownictwa, była taka możliwość, aby zobaczyć, jak się głosuje - podkreślił w piątek Stanisław Karczewski (PiS). Tak marszałek Senatu skomentował nagranie z tajnego głosowania w nowej, wybranej przez polityków, KRS. Zrodziło ono pytania, czy jedna z sędziów, Dagmara Pawełczyk-Woicka, uzgadniała swój głos z ministrem Zbigniewem Ziobrą.
28 sierpnia wybrana przez polityków Krajowa Rada Sądownictwa spotkała się, żeby wskazać kolejnych kandydatów na sędziów Sądu Najwyższego.
Na wielogodzinnym nagraniu opublikowanym na stronie KRS widać moment, kiedy sędzia Dagmara Pawełczyk-Woicka, prezes Sądu Okręgowego w Krakowie, w czasie tajnego głosowania podchodzi do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, który także jest członkiem KRS. Sędzia pokazuje coś ministrowi na karcie głosowania. Po chwili rozmowy, wrzuca kartę do urny.
"Nic pani nie wie"
Pytany w piątek o tę sytuację marszałek Senatu Stanisław Karczewski stwierdził, że największą zaletą nowej KRS jest jej jawność. - Dzięki temu, że w ustawie jest obowiązek przeprowadzania transmisji była taka możliwość, aby zobaczyć jak się głosuje - przekonywał.
Uznał, że nie ma "żadnych dowodów" na to, że sędzia konsultowała się w sprawie głosowania. - Nic pani nie wie, jak głosowano, kto głosował, w jaki sposób, z kim się kontaktował - mówił marszałek do reporterki TVN24. - To, że członkowie KRS przemieszczają się po sali, to nie jest nic nadzwyczajnego - dodał.
Jackowski o dżentelmenach
Sprawę skomentował senator PiS, Jan Maria Jackowski. - W dzisiejszych czasach, kiedy jesteśmy bardzo wszechstronnie monitorowani przez różne kamery, a szczególnie kiedy pełnimy jakiekolwiek funkcje publiczne, trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że to, co my uważamy jako gest zupełnie niewinny, może być odebrane jako coś nagannego - stwierdził.
Jak dodał, "dobra jest zasada, którą stosują dżentelmeni angielscy, że dżentelmen nie robi nic takiego, o czym później nie mógłby publicznie opowiadać w salonie".
"Bezczelni albo głupi"
Opozycja nie szczędzi słów krytycznych. Zdaniem Pauliny Hennig-Kloski z Nowoczesnej nagranie i to co z niego może wynikać jest "tylko najlepszym dowodem" na to, że "ludzie zasiadający w tej radzie nie reprezentują środowiska sędziów, nie reprezentują obywateli w nadzorze nad sędziami, ale reprezentują po prostu Zbigniewa Ziobrę".
- Jeszcze chyba smutniejsze jest to, że są na tyle albo bezczelni, albo głupi, że robią takie rzeczy przed kamerami - oceniła.
Sędzia: dzieliłam się swoją opinią
Sędzia Dagmara Pawełczyk-Woicka w piśmie przesłanym do TVN24 stwierdza, że "nie do końca pamięta sytuację, której dotyczy pytanie". Przyznaje potem, iż "istotnie, przypominam sobie, że był moment, gdy dzieliłam się swoją opinią o jednym z kandydatów do Izby Kontroli i Spraw Publicznych".
"Nie widzę nic niestosownego w tym, że członkowie Rady rozmawiają ze sobą także o sprawach stanowiących przedmiot obrad, w tym wzajemnie wymieniają swoje opinie o kandydatach", podkreśla.
Autor: mm//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24