- Było to wielkie święto Polaków. Dziesiątki tysięcy, szczególnie młodzieży, manifestowały w sposób pokojowy w Warszawie, ale również innych miastach - mówił w poniedziałek w Brukseli Witold Waszczykowski. Szef polskiej dyplomacji był pytany o kontrowersje wokół sobotniego marszu narodowców w Warszawie. Zagraniczne media zwróciły w swoich relacjach uwagę przede wszystkim na pojawiające się na nim rasistowskie hasła.
Sobotni marsz był organizowany przez środowiska narodowe. Jak podał komendant główny policji nadinspektor Jarosław Szymczyk, brało w nim udział około 60 tysięcy osób. Zabezpieczało go ponad 6 tysięcy policjantów.
Na marszu pojawiły się transparenty z hasłami takimi, jak "Europa będzie biała albo bezludna" czy "Biała Europa braterskich narodów". To właśnie na nie zwróciły uwagę w swoich relacjach media zagraniczne.
O te reakcje pytany był w poniedziałek w Brukseli Witold Waszczykowski.
- Uważam, że Marsz Niepodległości był jednym z elementów świętowania polskiej niepodległości listopada. Było to wielkie święto Polaków - ocenił szef polskiej dyplomacji.
- Dziesiątki tysięcy, szczególnie młodzieży, manifestowały w sposób pokojowy w Warszawie, ale również innych miastach. Pojawiające się incydenty zostały oczywiście ocenione w sposób negatywny - dodał.
"Wielkie święto Polaków"
Wcześniej w poniedziałek MSZ wydało komunikat w sprawie sobotniego marszu.
"W dniu 11 listopada br. w Warszawie zorganizowano cykliczny Marsz Niepodległości, w którym tysiące uczestniczących w nim osób mogły - pokojowo - dać wyraz swoim patriotycznym uczuciom. Marsz był wielkim świętem Polaków, różniących się w swoich poglądach, ale jednoczących się wokół wspólnych wartości: wolności i wierności Niepodległej Ojczyźnie" - czytamy w oświadczeniu opublikowanym na stronie resortu.
W ocenie ministerstwa "przypisywanie temu wydarzeniu jako dominujących elementów, które miały charakter wyłącznie incydentalny, jest nieuprawnione". Jak podkreślono, polskie władze "zdecydowanie potępiają poglądy bazujące na ideach rasistowskich, antysemickich i ksenofobicznych. Z tego względu MSZ sprzeciwiło się m.in. wizycie w Polsce pana Richarda B. Spencera".
O jego planowanej wizycie mówił też w poniedziałek w "Jeden na jeden" w TVN24 wicemarszałek Senatu Adam Bielan. - Ja miałem informacje na temat [planowanej] wizyty [w Warszawie - przyp. red.] jednego z polityków skrajnej prawicy ze Stanów Zjednoczonych. Miała się odbyć w przeddzień tego marszu. Wizyta nie doszła do skutku dzięki między innymi skutecznej działalności naszych służb specjalnych - powiedział.
- To jest polityk, który słynie ze związków z naszym wschodnim sąsiadem - dodał wicemarszałek Senatu, ale nie chciał podczas rozmowy wymienić jego nazwiska.
Richard B. Spencer to założyciel think tanku National Policy Institute, utożsamianego z rasistowskim "białym nacjonalizmem". 39-letni Amerykanin w 2014 roku został deportowany z Węgier i przez trzy lata automatycznie miał zakaz wjazdu do krajów grupy Schengen.
Izrael liczy na reakcję polskich władz
Sobotni marsz narodowców skrytykowało MSZ Izraela. - To marsz niebezpieczny, zorganizowany przez elementy ekstremistyczne i rasistowskie - oświadczył rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Izraela Emmanuel Nahshon, którego słowa przytoczyła w niedzielę włoska agencja prasowa Ansa.
- Wyrażamy ufność, że władze polskie podejmą działania przeciwko organizatorom. Historia uczy, że na takie zjawiska nienawiści rasowej trzeba reagować natychmiast i w sposób zdecydowany - dodał.
Autor: mnd//now,kg / Źródło: PAP/MSZ
Źródło zdjęcia głównego: tvn24