60 procent żywności zgromadzonej przez Koszaliński Bank Żywności nie ma do kogo trafić. Powodem są zbyt niskie kryteria dochodowe dla tych, którzy chcieliby skorzystać z unijnej żywności. Materiał programu "Blisko ludzi" telewizji TTV.
"Największy problem mamy z tym, że nie mamy komu tej żywności przekazać", "magazyny pękają w szwach" - słyszymy w Koszalinie.
771 złotych - to maksymalny miesięczny dochód na członka rodziny, która chciałaby skorzystać z żywności rozdawanej przez koszaliński Polski Czerwony Krzyż. Nowe regulacje wykluczają przyznanie nadmiaru żywności osobom osiągającym wyższy dochód - w przeciwieństwie do starych przepisów. - Po drodze zgubiono człowieka - skomentował dyrektor koszalińskiego PCK.
Resort "nie pozostanie wobec tego obojętny"
- Według wskaźników ministerialnych dostaliśmy na teren woj. zachodniopomorskiego określoną ilość żywności. Udało nam się do tej pory znaleźć chętnych na jedną trzecią tego, co nam przydzielono - słyszymy w magazynie.
- Serce mi się kraje, bo dla osób, które naprawdę zasłużyły na tę żywność, bo starają się wiązać koniec z końcem, ona była dla nich dodatkiem - wyznała jedna z pracownic magazynu.
W Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej usłyszeliśmy, że jak tylko "okaże się", że pomoc nie obejmuje wszystkich potrzebujących, to resort "nie pozostanie wobec tego obojętny".
Jak mówią pracownicy magazynu z żywnością, kara za wydanie jedzenia nieuprawnionej osobie wynosi 110 procent wartości całego towaru przekazanego organizacji.
Autor: fil/tr / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24