Byłem bardzo zmartwiony tym, że ten protest tak długo trwał. Te żądania były całkowicie racjonalne - powiedział w "Piaskiem po oczach" lider Prawicy RP oraz były marszałek Sejmu, Marek Jurek. Odniósł się w ten sposób do protestu osób niepełnosprawnych i ich opiekunów w Sejmie, który trwał przez 40 dni.
Zdaniem Marka Jurka "należało działać, zaczynając od tego, żeby ten konflikt jak najszybciej rozładować".
Według byłego marszałka Sejmu, strajk niepełnosprawnych powinien zakończyć się tak, "żeby ich oczekiwania były zaspokojone a Sejm był miejscem normalnej pracy".
- Oczywiście, że Sejm musi być chroniony, ale są sytuacje wyjątkowe - dodał.
"Te żądania były całkowicie racjonalne"
- Te żądania były całkowicie racjonalne i jeżeli rząd ogłosił piątkę Morawieckiego, to pokazał, że są środki budżetowe, że jest manewr w budżecie, żeby rozmawiać o tym - dodał. Jak podkreślił, "to nie może być tak, że rząd żyje swoimi projektami i w momencie kiedy pojawia się super racjonalny postulat społeczny, taki absolutnie wynikający z priorytetów społecznych, to nagle się okazuje, że my jesteśmy związani swoimi planami".
Zapytany o to, czy dodatek na życie w wysokości 500 złotych miesięcznie należy się niepełnosprawnym odparł, że "zdecydowanie tak".
- Człowiek z dojrzałością nabiera samodzielności życiowej. A niepełnosprawni są ludźmi, którzy będąc często całkowicie twórczy intelektualnie, jednak wymagają opieki - zaznaczył.
Zdaniem Marka Jurka jednak rząd nie powinien, w ramach przyznania wymaganych świadczeń niepełnosprawnym, odbierać dodatku 500 plus najbogatszym.
- Należy szukać w tej piątce Morawieckiego manewrów, w tych postulatach, w skład których wchodzi wyprawka - przekonywał. Odnośnie programu 500 plus stwierdził, że "to są pieniądze należne dzieciom i nie należy liczyć zarobków ich rodziców".
"Na pewno nie przyśpiesza to decyzji w PiS-ie"
Jak podkreślił, "bardzo niedobrze, że ten protest trwał aż do Zgromadzenia Parlamentarnego NATO".
- Przede wszystkim szkoda tych ludzi, którzy tam byli, tych niepełnosprawnych - stwierdził.
Poseł z listy PiS do Parlamentu Europejskiego przyznał także, że fakt hospitalizacji prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego mógł znacząco wpłynąć na decyzje związane z protestem.
- Na pewno nie przyspiesza to decyzji w PiS-ie. To na pewno - zaznaczył.
- Z drugiej strony myślę, że tam nie było takiego nastawienia na szybkie rozładowanie tego konfliktu. Musiałbym mieć dużo głębsze przekonanie co do tego, który czynnik był tutaj ważniejszy: czy obawa przed pojawieniem się kolejnych roszczeń czy taki szowinizm mentalny - przywiązanie, że "zgłosiliśmy tę piątkę (Morawieckiego - red.) i musimy wykonać ten program zmian w budżecie" - podkreślił.
Protest niepełnosprawnych
Opiekunowie i ich podopieczni strajkowali od 18 kwietnia. Zgłaszali dwa postulaty - zrównania renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz wprowadzenia dodatku "na życie", zwanego też "rehabilitacyjnym" dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie.
Rząd spełnił jedynie postulat dotyczący renty. Zgodnie z już opublikowaną ustawą wzrośnie ona z 865 złotych i 3 grosze do 1029 złotych i 80 groszy. Opublikowano również ustawę, wprowadzającą szczególne uprawnienia w4, dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej, usług farmaceutycznych i wyrobów medycznych dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności.
Autor: JZ/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24