- Tu nie chodzi o drzewa, tu chodzi o pieniądze. Ktoś na tym wszystkim zarobił i zarabia nadal - przekonywał w "Faktach po Faktach" Kazimierz Marcinkiewicz. Były premier odniósł się w ten sposób do znowelizowanej przez PiS ustawy o ochronie środowiska, która od teraz pozwala na swobodną wycinkę drzew na terenach prywatnych.
Według Kazimierza Marcinkiewicza ostatni spór dotyczący masowej wycinki drzew w wielu regionach Polski to "afera finansowa". - Jestem co do tego przekonany - mówił w "Faktach po Faktach".
- Jeśli się uchwala w trzy tygodnie tego typu ustawę i za tym (od razu) idą działania... Proszę zwrócić uwagę: ustawa wchodzi w życie, i prawie że o północy pierwsze topory ruszyły na drzewa - tłumaczył.
Jego zdaniem prezes PiS "przymknął oko" na tę sprawę mimo tego, że Jarosław Kaczyński otwarcie skrytykował zawarte w niej rozwiązania. Jednak, jak dodał, zmiana tych przepisów potrwa.
- Ten proceder pewnie nie będzie trwał długo, miesiąc lub dwa co najwyżej, bo to wszystko, co będzie miało być w tym czasie zrobione, to będzie zrobione - tłumaczył Marcinkiewicz.
Stwierdził przy tym, że minister środowiska Jan Szyszko otoczył się w swoim resorcie osobami związanymi z Radiem Maryja. - Więc bardzo możliwe, że mamy do czynienia z ich interesami. Jakieś drzewa im gdzieś przeszkadzały - mówił gość "Faktów po Faktach".
Jego zdaniem "służby będą miały co robić" w sprawie ministra środowiska. - Ale nie te służby. To są służby "panisk". Partia "panów" ma swoje służby i te służby nie są od tego, żeby pilnować porządku w całym państwie, tylko od tego, żeby pilnować złodziei, komunistów, chamów i gorszy sort - ironizował.
Autor: ts/sk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock