- To, co najbardziej łączy PiS i SLD to PRL - powiedział w "Faktach po Faktach" były premier Kazimierz Marcinkiewicz. Według niego, koalicja PiS z Sojuszem jest możliwa, bo obu partiom chodzi o powrót do podobnego modelu państwa, które za cenę swobód obywatelskich zapewnia podstawową opiekę.
- Koalicja PiS z SLD po wyborach jest możliwa - uważa Marcinkiewicz. Jego zdaniem, Leszek Miller po to wrócił na pozycję lidera Sojuszu, żeby wrócić do władzy - nawet u boku PiS. Samo SLD w jego opinii nie jest obecnie partią, która jest w stanie odbudować swoją potęgę i nie ma szans wygrać i samodzielnie rządzić.
Według Marcinkiewicza, PiS i SLD mają wbrew pozorom sporo wspólnego. - PiS mówi: ochrona zdrowia powinna wrócić do budżetu, oświata - do systemu "osiem klas plus cztery". W wielu miejscach w PiS mamy partię, która chce powrotu do PRL, a SLD o niczym innym nie marzy - powiedział.
Jak dodał Marcinkiewicz, jeśli po wyborach faktycznie będzie możliwość utworzenia koalicji PiS-SLD, wyborcom będzie łatwo to wytłumaczyć. - Łatwo będzie powiedzieć, że dla dobra Polski, żeby odciągnąć tych, którzy dzisiaj są przy korycie, musimy podjąć ten wspólny trud i połączyć nasze elektoraty, bo ojczyzna wzywa. W polityce to bardzo proste do wykonania - stwierdził.
"Rostowski popełnił błąd świadomie"
Marcinkiewicz komentował też sprawę dziury budżetowej i przekroczenia ostrożnościowego progu 50 proc. deficytu budżetowego.
Według niego, 24 miliardy deficytu to duży błąd, "nie tylko księgowy, ale błąd w prowadzeniu polityki gospodarczej". - Mam wrażenie, że minister Rostowski nie udaje, że popełnił ten błąd świadomie. Łatwiej mu dziś zwiększyć deficyt budżetowy niżby miał robić budżet na 2013 r. z dużym deficytem. Wybrał rozwiązanie dla siebie prostsze - uważa b. premier.
Jego zdaniem, taka zmiana - przekroczenie progu ostrożnościowego - pokazuje, że "nie ma świętości". - Każdy następny rząd powie: o kant rozbić takie zasady. Skoro złamał je rząd liberalny, to każdy może - podkreślił.
Zaznaczył też, że sam nie sięgnąłby po pieniądze z OFE do łatania budżetu. - Kilka filarów jest zawsze lepsze i bezpieczniejsze niż jeden filar - może nie dla dzisiejszych emerytów, ale dla nas i następnych pokoleń - powiedział. - To, co najlepszego Rostowski zrobił, to przeprowadził rozgrywkę z instytucjami finansowymi i światem finansowym, który przyzwyczaił się do takiego ministra i rządu i uznaje, że Polska jest stabilnym krajem - dodał.
Autor: jk//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24