Premier Ewa Kopacz i kandydatka PiS na premiera Beata Szydło podczas poniedziałkowej "Rozmowy o Polsce" usłyszały po 12 pytań - zadawanych przez prowadzących program dziennikarzy oraz sobie nawzajem - w trzech blokach tematycznych. Odpowiedzi obu byly ogólnikowe, a często wręcz odbiegały od tematu. Uczestniczki debaty nie chciały na przykład mówić o kosztach obietnic wyborczych czy o błędach popełnianych przez ich ugrupowania.
Kandydatki na większość pytań nie udzielały konkretnych odpowiedzi, w przypadku niektórych wręcz odbiegały od tematu bądź ignorowały pytania i wygłaszały formułki brzmiące jak przygotowane wcześniej.
Niewygodne pytanie o koszty obietnic
Pierwsze pytanie w bloku "gospodarka i sprawy społeczne" dotyczyło kosztów obietnic wyborczych i sposobów ich sfinansowania. Zarówno premier Kopacz jak i kandydatka PiS na premiera Beata Szydło w "odpowiedzi" tematu kosztów unikały, powtórzyły za to wyborcze obietnice swoich partii.
- (..) Mam przygotowany program, mam przygotowane projekty ustaw. Te dotyczące zarówno Programów Wsparcia Rodzin - 500 zł na każde dziecko. Ustawy podatkowe przede wszystkim te dla przedsiębiorców – CIT 15%. Przedsiębiorcy będą wiedzieli, jak zagospodarować, jak zainwestować te projekty. Ale mamy też zmiany podatku proponowane VAT-u (...) - mówiła Beata Szydło.
Ewa Kopacz natomiast mówiła m.in. o "bardzo prorodzinnym podatku", połączonym z jedną formą zatrudnienia tzw. umową o pracę i likwidacji umów śmieciowych.
Ogólnikowo o wydawaniu pieniędzy z budżetu
Obie panie polityk nie odpowiedziały również na pytanie: co zrobić, żeby lepiej wydawać pieniądze, które już są w budżecie.
- Oczywiście trzeba mieć program, trzeba mieć plan, trzeba mieć strategię, ale też trzeba mieć ludzi, którzy będą rozumieli te potrzeby lokalne i będą te pieniądze wydawali z rozmysłem. Bo w Polsce jest naprawdę bardzo dużo pieniędzy (...) - powiedziała Beata Szydło. Nie wyjaśniła jednak, o jaki plan i strategię chodzi.
- Rzeczywiście trzeba racjonalnie te pieniądze wydawać. Pani (zwracając się do Szydło - red.) dzisiaj mówi, że taką wielką szansą jest takie solidne realizowanie budżetu. Ja powiem: wtedy, kiedy państwo obiecujecie, a kiedy pani pryncypał polityczny mówi: „ot tak znajdę bilion złotych”, to raczej to jest dalekie od odpowiedzialności za ten budżet. Pani wie, że Komisja Europejska zdjęła z nas procedury nadmiernego deficytu (...) - odpowiadała natomiast Ewa Kopacz.
Czy z Unią nam po drodze?
Uczestniczki debaty usłyszały pytanie o funkcjonowanie Polski w ramach Unii Europejskiej i o to, kiedy - zdaniem każdej z nich - jest nam z nią "po drodze", a kiedy można powiedzieć Brukseli "nie". Obie panie skupiły się na pierwszej części pytania, prezentując w odpowiedzi swoje oceny pozycji Polski w UE.
Ewa Kopacz przekonywała, że nasza pozycja w UE jest naprawdę silna. Jako przykład przytoczyła kwestię planów rozlokowania uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki w unijnych państwach. - Dzisiaj w Unii Europejskiej to my postawiliśmy tamę, powiedzieliśmy: będziemy przyjmować w solidarności, oczywiście z krajami, do których napływają uchodźcy. Ale również z nieszczęściem tych ludzi, którzy przed bombami uciekają do Europy. To my powiedzieliśmy twardo: musi być kompleksowy plan. To my powiedzieliśmy twardo: nie będzie żadnych obowiązujących kwot, przyjmiemy tyle na ile nas stać - wyliczała.
Beata Szydło uznała z kolei, że pozycja Polski w UE "nie jest tak silna". - Za naszymi plecami została podpisana umowa dot. gazociągu Nord Stream II (między Rosją a Niemcami - red.). UE nie zgodziła się też na dofinansowanie polskich stoczni, gdy niemieckie były finansowane. - Unia energetyczna? Jaka unia energetyczna? - pytała o polskie sukcesy w Unii wiceprezes PiS. Podkreśliła, że "Niemcy i Francuzi" potrafią dbać o swoje interesy gospodarcze i "na tym polega" właściwie funkcjonowanie w UE.
Błędy? Jakie błędy?
Nie udało się uzyskać ani od Ewy Kopacz, ani od Beaty Szydło deklaracji ws. błędów popełnianych przez ich ugrupowania, gdy sprawowały one władzę. Pytanie brzmiało: "jakich błędów z czasu kadencji własnej partii obiecuje pani nie powtórzyć?".
- Szanowni państwo, ja mogę mówić o tych latach, kiedy rządziło Prawo i Sprawiedliwość, jako o czasie, kiedy był bardzo dobry czas dla polskiej gospodarki. Wtedy mieliśmy wzrost na poziomie blisko 7%, ponad 6% przez te 2 lata. To był czas, kiedy powstało milion 300 tysięcy miejsc pracy. To był czas, kiedy obniżaliśmy podatki. Podatki osobiste, ale też i dla przedsiębiorców. To był czas dobry dla polskiej gospodarki(...) - powiedziała wiceprezes PiS Beata Szydło.
- Pani prezes, szanowni państwo, drodzy Polacy, dzisiaj słyszymy panią Beatę Szydło, która mówi do was: tak, ten rząd popełniał same błędy, my będziemy mieli tylko same sukcesy. Przypomnę te sukcesy, bo to wraca jak bumerang. Te sukcesy to 3 tysiące mieszkań, które żeście wybudowali. Teraz zamierzacie budować następne, już za kwotę 2 i pół tysiąca bodajże, nie więcej niż 3 za jeden metr kwadratowy (...) - odpowiedziała z kolei przewodnicząca PO Ewa Kopacz, nie wspominając o błędach własnej partii.
Jak nie odpowiadać na pytanie konkurentki
Uczestniczkom debaty nie udawało się też uzyskać precyzyjnych odpowiedzi na pytania, jakie stawiały sobie nawzajem.
Ewa Kopacz zapytała Beatę Szydło: dlaczego ściągnęliście ze swoich stron internetowych własną konstytucję?
- (...) Została zdjęta tylko i wyłącznie dlatego, że zabraliście pieniądze z OFE. My dzisiaj rozmawiamy o tym, że oczywiście trzeba mówić o zmianie być może konstytucji, ale to Polacy zadecydują, czy konstytucja ma być zmieniana. To Polacy powinni się wypowiedzieć dzisiaj nie tylko w tej kwestii, ale w innych ważnych sprawach, jakie jest ich zdanie, w którym kierunku powinny pójść sprawy Polski - mówiła Beata Szydło.
Z kolei Beata Szydło zapytała Ewę Kopacz: czy poprze pani projekt ustawy, który złożę, dotyczący minimalnej stawki godzinowej 12 zł?
- (...) Moja propozycja jest taka, abyśmy dzisiaj ludzi nie zatrudniali na umowach śmieciowych. A skoro tak, to ma być jednolity kontrakt. A jak jednolity kontrakt, to umowa o pracę. Stawka godzinowa nie mniejsza niż 12 godzin (przejęzyczenie, chciała powiedzieć: złotych - red.) znajduje się również w moim programie. Z tą różnicą, że pani stawka godzinowa dotyczy tylko umów zleceń. A ja generalnie mówię, że 12 zł za godzinę, minimum 12 zł za godzinę ma obowiązywać we wszystkich formach zatrudnienia, poza umowami o dzieło. Taka jest różnica między naszą propozycją (...) - odpowiedziała premier.
Autor: js//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24