- Składam 12 poprawek, które mam nadzieję, ze Wysoka Izba raczy przyjąć i w jakimś minimalnym zakresie przynajmniej próbować tę ustawę ratować - powiedział w środę senator Sławomir Rybicki (PO) podczas senackiej debaty nad ustawą o jawności majątków rodzin najważniejszych urzędników państwowych. Jak mówił, poprawki mają "ucywilizować" ustawę. Senator Aleksander Bobko (PiS) ocenił, że "ustawę tworzyli ludzie w jakimś politycznym amoku", a nowych przepisów bronił senator Konstanty Radziwiłł (PiS).
We wtorek nad ustawą w sprawie jawności majątku rodzin najważniejszych urzędników państwowych debatowała senacka Komisja Regulaminowa, Etyki i Spraw Senatorskich. Większość senatorów z komisja zarekomendowała odrzucenie ustawy w całości. W czwartek senacka komisja zajęła się uwagami do rpojkektum zgłoszonymi podczas plenarnych obrad izby.
Zgodnie z jej projektem, m.in. premier, ministrowie, posłowie, senatorowie, europosłowie, prezesi Trybunału Konstytucyjnego, Naczelnego Sądu Administracyjnego i Sądu Najwyższego mają mieć obowiązek ujawnić majątek odrębny swych małżonków i dzieci.
Debata nad ustawą w Senacie
W środę odbyła się w Senacie debata nad projektem ustawy. Senator Prawa i Sprawiedliwości Konstanty Radziwiłł, który występował jako sprawozdawca komisji regulaminowej, etyki i spraw senatorskich, podkreślał, że uważa ustawę za potrzebną.
Według niego, nowe przepisy prowadzą do zwiększenia transparentności polityków i odpowiada na oczekiwanie społeczeństwa tak, by informacje również o majątkach rodzin polityków zostały ujawnione.
12 poprawek do ustawy
Innego zdania byli senatorowie Platformy Obywatelskiej, którzy ostro krytykowali nowe przepisy, uchwalone przez Sejm 11 września.
Sławomir Rybicki z Platformy Obywatelskiej wyraził pogląd, że nowe prawo to efekt "niefrasobliwości i wpadki" premiera Mateusza Morawieckiego z zakupem przed laty działki od Kościoła. Ocenił też, że ustawa jest zła, niedoskonała, niezgodna z konstytucją, a senackie Biuro Legislacyjne wystawiło jej "druzgocącą" opinię.
Rybicki przekonywał, że nowe przepisy nie mają szans na osiągnięcie zakładanego w nich celu. - Oświadczenie zobowiązanego senatora czy posła jest nie do wykonania w razie odmowy lub braku zainteresowania syna, córki czy innego członka rodziny, który w ustawie jest wymieniony - mówił.
- Składam 12 poprawek, które mam nadzieję, ze Wysoka Izba raczy przyjąć i w jakimś minimalnym zakresie przynajmniej próbować tę ustawę ratować - dodał senator Platformy Obywatelskiej. Jego zdaniem mają one ją "ucywilizować".
- Będą łagodzić daleko idące, do końca nieprzewidziane skutki tej ustawy. Poprawki w dużej mierze ograniczają zakres podawanych w oświadczeniu informacji o sytuacji majątkowej dzieci własnych, dzieci małżonka, dzieci przysposobionych do przypadków, w których dzieci pozostają we wspólnym gospodarstwie domowym z osobą zobowiązaną do złożenia oświadczenia - przekonywał Rybicki. Dodał, że poprawki mają sprawić, że nowe prawo będzie "zrozumiałe, przejrzyste i do wykonania".
Bobko: tę ustawę tworzyli ludzie w jakimś politycznym amoku
Ustawę krytykował też senator Aleksander Bobko, któremu PiS w sierpniu wycofało rekomendację do startu w październikowych wyborach parlamentarnych. Polityk w klubie parlamentarnym PiS był uważany za "opozycjonistę". Opowiadał się między innymi za opublikowaniem list poparcia do Krajowej Rady Sądownictwa, krytykował "lekkość nowelizacyjną" PiS w związku ze zmianami w sądownictwie, a byłego już marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego nazwał "niemym marszałkiem".
Bobko ocenił, że ustawa, która powstała w kancelarii premiera, to przykład "gorszącego populizmu".
Bobko w klubie parlamentarnym PiS był uważany za "opozycjonistę". Opowiadał się między innymi za opublikowaniem list poparcia do Krajowej Rady Sądownictwa, krytykował "lekkość nowelizacyjną" PiS w związku ze zmianami w sądownictwie, a Marka Kuchcińskiego nazwał "niemym marszałkiem" (http://www.tvn24.pl)
Bobko w klubie parlamentarnym PiS był uważany za "opozycjonistę". Opowiadał się między innymi za opublikowaniem list poparcia do Krajowej Rady Sądownictwa, krytykował "lekkość nowelizacyjną" PiS w związku ze zmianami w sądownictwie, a Marka Kuchcińskiego nazwał "niemym marszałkiem" (http://www.tvn24.pl)
- Tę ustawę tworzyli ludzie w jakimś politycznym amoku. Widzą świat przez pryzmat słupków wyborczych, kampanii wyborczej, a nie patrzą na realne skutki swoich działań. - powiedział senator.
Przekonywał, że nie widzi żadnego realnego związku pomiędzy jawnością oświadczeń majątkowych polityków i transparentnością życia publicznego. - Nie widzę, żeby służyło jawności i transparentności życia publicznego to, że dzieciaki mogą sobie wejść na internet i bawić się analizowaniem, wyśmiewaniem się z informacji z majątków osób publicznych w państwie - mówił senator.
Jego zdaniem oświadczenia takie powinny być składane, być dostępne dla odpowiednich służb, by zapobiegać korupcji, ale nie powinny być powszechnie dostępne.
"Powinniśmy z pokorą pochylić głowy"
Po serii krytycznych uwag pod adresem ustawy głos ponownie zabrał senator Radziwiłł. Powiedział, że odnosi wrażenie, jakby niektóre osób na sali zachowywały się "jak członkowie związku zawodowego senatorów".
- Zaangażowanie w tę ustawę znacznie przekracza jej rangę państwową. To jest coś bardzo niedobrego, bo to jest taki sygnał, który idzie z tej sali, żeby nas tutaj nie tykać - ocenił senator PiS.
Jego zdaniem, podobna sytuacja miała miejsce w przypadku debaty na przykład nad ustawą, która obniżała uposażenia parlamentarzystów. - Moim zdaniem, powinniśmy być wszyscy, bez względu na przynależność partyjną, niezwykle ostrożni w tym zakresie. Powinniśmy z pokorą pochylić głowy, że wchodząc w politykę, w odpowiedzialność za państwo, nie robimy tego, żeby dorobić się dużych pieniędzy, nie robimy tego, żeby uciec od odpowiedzialności karnej i ponosimy tego również inne koszty, także rodzinne, domowe, towarzyskie, jak między innymi kwestia jawności naszych majątków - wskazywał Radziwiłł.
Projekt ustawy o jawności majątku rodzin polityków
Projekt ustawy w sprawie jawności majątku rodzin najważniejszych urzędników państwowych powstał w kancelarii premiera. Przewiduje ona zmiany w pięciu ustawach: ustawie o wykonywaniu mandatu posła i senatora, ustawy o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne, ustawie o uposażeniu posłów do Parlamentu Europejskiego wybranych w RP, ustawie o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym oraz ustawie o statusie sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Przepisy zakładają, że m.in. premier, ministrowie, posłowie, posłowie do Parlamentu Europejskiego, senatorowie, prezesi: Trybunału Konstytucyjnego, Naczelnego Sądu Administracyjnego i Sądu Najwyższego, a także osoby stojące na czele innych instytucji państwowych będą zobowiązane do umieszczania w oświadczeniu majątkowym informacji o majątku osobistym małżonków, dzieci i osób pozostających we wspólnym pożyciu.
Zgodnie z nowelizacją, obowiązek złożenia takiego oświadczenia majątkowego dotyczy w sumie blisko 30 różnych urzędników, w tym marszałków i wicemarszałków Sejmu i Senatu, prezesów Najwyższej Izby Kontroli i Narodowego Banku Polskiego, sekretarzy i podsekretarzy stanu, przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego, wojewodów, prezesów zarządów: Narodowego Funduszu Zdrowia, Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, Agencji Mienia Wojskowego, Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości i Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Przygotowanie ustawy, na podstawie której ujawnione byłyby majątki – i ich źródła - współmałżonków polityków, osób pozostających we wspólnym pożyciu oraz ich dorosłych dzieci, zapowiedział pod koniec maja prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Sprawa majątku Morawieckich
Sprawa jawności majątków małżonków polityków pojawiła się po tym, gdy "Gazeta Wyborcza" napisała, że premier Mateusz Morawiecki wraz z żoną w 2002 roku kupili 15 hektarów gruntów za 700 tysięcy złotych od kościoła we Wrocławiu. Później rzeczoznawca ocenił, że nieruchomość już w 1999 roku warta była prawie 4 miliony złotych, a dziś zdecydowanie więcej. Morawiecki w ramach rozdzielności majątkowej przepisał nieruchomość na żonę.
Centrum Informacyjne Rządu poinformowało, że tekst "GW" narusza dobra osobiste premiera Morawieckiego oraz jego żony i że podjęli oni decyzję o skierowaniu sprawy na drogę sądową z żądaniem sprostowania zawartych w nim - ich zdaniem - kłamstw i manipulacji.
Autor: akr/adso / Źródło: PAP