Cudowny comeback drużyny premiera. Po 0:3 do przerwy, drużyna Donalda Tuska spięła się w drugiej połowie i wyrównała straty podczas sylwestrowego meczu w Gdańsku. Przeciwko sobie stanęli szef rządu i prezydent Sopotu Jacek Karnowski.
W meczu piłkarskim byłych pracowników Spółdzielni Pracy Usług Wysokościowych Świetlik/Gdańsk grali oprócz szefa rządu i prezydenta Sopotu także m.in. Maciej Płażyński, bracia Arkadiusz i Sławomir Rybiccy, Jerzy Borowczak i Tomasz Arabski.
W poprzednich latach Tusk i Karnowski byli w jednej drużynie. Dziś grali w przeciwnych, ale na tej samej pozycji - byli napastnikami (Tusk jako kapitan z numerem 11). Drogi premiera i Karnowskiego rozeszły się, kiedy wybuchła afera sopocka. Prezydent usłyszał kilka zarzutów korupcyjnych i opuścił szeregi Platformy.
Cudowny comeback
Po pierwszej połowie drużyna premiera przegrywała 0:3, jednak po przerwie udało jej się wyrównać straty i mecz zakończył się remisem 3:3, a Donald Tusk zaliczył asystę. Jak zaznaczył szef rządu, wynik nie był wcześniej ustawiony, bo politycy szanują 25-letnią tradycję sylwestrowych pojedynków na murawie. - Nikt nikogo nie przekupuje, prokuratura nie miałaby tu nic do roboty - żartował premier.
Komentując swoje piłkarskie umiejętności, żartował. - Nieprzypadkowo koledzy bardzo często nazywają mnie Donaldinho. To jest nie tylko zbieżność umiejętności, ale także imion i szkoda, że Smuda tego nie widzi, tylko pan - mówi po meczu premier do dziennikarza TVN-u.
Źródło: tvn24.pl