Absurdem jest twierdzenie mec. Leszka Piorowskiego, że działania polityków PiS w sprawie zatrzymania Barbary Blidy świadczą, iż na szczytach poprzedniej władzy istniała zorganizowana grupa przestępcza - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński.
To jedyny komentarz prezesa PiS do zarzutów, jakie pod jego adresem sformułował pełnomocnik Blidów. Kaczyński tłumaczył w środę dziennikarzom w Sejmie, że o słowach mecenasa mówi z bólem, ponieważ jest to człowiek, który był kiedyś jego partyjnym kolegą (byli razem w Porozumieniu Centrum –red.).
- Nie ukrywam, że w trudnym dla mnie momencie bardzo mi pomógł. Za darmo bronił mnie w bardzo wielu sprawach w połowie lat 90. Mam wobec niego dług wdzięczności, więc proszę mnie zwolnić od tego obowiązku. Musiałbym mówić rzeczy niemiłe - powiedział prezes PiS.
Stwierdził, że nie wie dlaczego mecenas zmienił front. Choć, jak podkreślił, mecenas już za czasów AWS zaczął "gwałtownie ewoluować". - Nie wiem czym się naraziłem, może tym, że nie chciałem by był posłem. Prosił mnie o to - powiedział Kaczyński.
Piotrowski stwierdził publicznie, że na szczytach poprzedniej władzy istniała grupa przestępcza, ujawniając jednocześnie szczegóły zeznań złożonych przez Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobrę w sprawie zatrzymania byłej posłanki SLD Barbary Blidy.
Według adwokata, Kaczyński miał zeznać, że od lutego do kwietnia 2007 r. w Kancelarii Premiera odbyło się pięć narad poświęconych najważniejszym śledztwom w kraju. Mecenas twierdził, że spotkania nie były w żaden sposób rejestrowane, a omawiano na nich strategię działań przeciwko politycznym przeciwnikom PiS.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24