Wielki budowniczy? A może dobry wujek, który pomaga w znalezieniu pracy dla rodziny w państwowych spółkach? Jak pokazało wspólne śledztwo redakcji "Gazety Wyborczej", Radia ZET i Onetu - wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości Joachim Brudziński mógł budować też kariery wielu znajomych i współpracowników w spółkach Skarbu Państwa. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Na sejmowej komisji prowadzono dyskusję o możliwym zamknięciu szczecińskiej stoczni - tej, która miała odpowiadać za budowę promu zapowiadanego z pompą cztery lata temu przez kluczowych polityków Prawa i Sprawiedliwości. Budowa zatrzymała się na słynnej stępce.
Stocznię na prostą wyprowadzać miał Krzysztof Zaremba, nowy prezes z - wykształcenia politolog - którego przed laty do PiS zwerbował Joachim Brudziński. Stocznia w ubiegłym roku odnotowała ponad 24 miliony złotych straty, zasiada także w radzie nadzorczej Zarządu Morskich Portów i spółki Orlen Paliwa.
- W mojej ocenie Joachim Brudziński przejdzie do historii województwa zachodniopomorskiego jako wielki budowniczy, bo województwo zachodniopomorskie jest jednym wielkim placem budowy - mówi Janusz Kowalski, poseł Solidarnej Polski.
Wszyscy ludzie Brudzińskiego
Jak wynika ze wspólnego śledztwa redakcji Radia ZET, Onetu i "Gazety Wyborczej", wiceprezes PiS - a obecnie europoseł - mógł budować też kariery wielu znajomych i współpracowników w spółkach Skarbu Państwa.
- Nikt nie może stwierdzić jednoznacznie, że te osoby pracują tam, czy zasiadają w radach nadzorczych, dlatego że tak zdecydował Joachim Brudziński, ale złośliwi mówią, że bez jego wiedzy i woli na pewno by się tam nie znalazły - mówi dziennikarz Radia Zet Miłosz Gocłowski.
I tak - przypadkiem lub nie - były asystent z jego biura poselskiego i zastępca w resorcie spraw wewnętrznych Krzysztof Kozłowski spełnia się dziś w radach nadzorczych Polskiego Radia Szczecin i Zakładach Chemicznych Police, a także w zarządzie PZU.
Inny były wiceszef tego resortu Paweł Majewski zasiada w zarządzie jednej ze spółek córek Orlenu. Kiedyś z kolei radny ze Szczecina i wojewoda zachodniopomorski Tomasz Hinc został prezesem Grupy Azoty, w największym koncernie chemicznym w Polsce. Inny członek PiS Janusz Jagielski, pobity podczas roznoszenia ulotek wyborczych Joachima Brudzińskiego, odnalazł się na stanowisku wiceprezesa portu w Policach.
Dziennikarze dotarli do co najmniej kilkunastu podobnych historii - osób znanych Joachimowi Brudzińskiemu ze szkoły, studiów czy działalności partyjnej, które za rządów PiS trafiły na dobrze albo bardzo dobrze płatne państwowe stanowiska.
Brudziński i domniemany mail w sprawie zatrudnienia
- Kompetencje przestały dla PiS-u mieć znaczenie i słowo "CV" zamieniło się na dwa słowa: "cześć, wujku" - mówi Arkadiusz Marchewka z Platformy Obywatelskiej. Takimi słowami kobieta zwraca się do europosła PiS w mailu, który miał wyciec z jego sejmowej skrzynki. Prosi w nim o znalezienie stanowiska dla siebie w rzeszowskim oddziale PGE lub Grupie Azoty Tarnów. Według Radia ZET ostatecznie trafia do tego pierwszego miejsca.
Nie ma pewności czy mail jest autentyczny, Joachim Brudziński nie odpowiedział na próby kontaktu. Do sprawy domniemanej prośby publicznie do tej pory się nie odniósł. Śledztwo trzech redakcji ironicznie nazywa "wielką aferą" i podkreśla, że na ministerialnym stanowisku kierował się kompetencjami i doświadczeniem.
- Pamiętam artykuł lista 300 czy 8 tysięcy osób zatrudnionych przez PO w różnego rodzaju podmiotach związanych z polityką. Całe szczęście, że ten okres mamy już za sobą - odpiera wiceminister aktywów państwowych Karol Rabenda.
Dawid Rydzek, asty//now
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Gzell/PAP