Przez dwa dni policja szukała samochodu, który miał zostać skradziony z jednego z parkingów w Lublinie. Okazało się, że auto stało kilka ulic dalej. Bez śladów włamania. Sprawa kradzieży została umorzona, a auto wróciło do właściciela.
W poniedziałek (7 lutego) na policję zgłosił się 36-letni mężczyzna, który stwierdził, że ktoś ukradł mu samochód.
Powiedział, że zostawił auto na parkingu przy ulicy Piłsudskiego, a rano, gdy chciał jechać do pracy, już go nie było.
Policjanci dwa dni szukali samochodu, stał dwie ulice dalej
- Poszukiwania trwały dwa dni. Gdy okazało się, że żaden z monitoringów nie zarejestrował samochodu, policjanci zaczęli mieć podejrzenia, co do okoliczności zgłoszenia. Dlatego postanowili sprawdzić okoliczne parkingi osiedlowe - mówi Kamil Gołębiowski z Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.
Jak się okazało, pojazd stał zaparkowany dwie ulice dalej - przy ulicy Nadbystrzyckiej. Nie nosił żadnych śladów włamania.
Dorabia jako taksówkarz. Przyznał, że ma problemy z orientacją w Lublinie
Sprawa kradzieży została umorzona, a auto wróciło do właściciela - obcokrajowca, który dorabia jako taksówkarz. - 36-latek przyznał, że ma problemy z orientacją w Lublinie - informuje policjant.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KMP Lublin