Prawo i Sprawiedliwość w poprzedniej kampanii wyborczej do parlamentu zapowiadało, że będzie inaczej, że będzie skromniej, sprawiedliwiej. Nic ze skromnością i sprawiedliwością rządy PiS wspólnego nie mają - mówiła w "Faktach po Faktach" TVN24 wicemarszałkini Sejmu Barbara Dolniak z Nowoczesnej. Odnosiła się do lotów marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego z członkami rodziny rządowymi samolotami. Karol Rabenda, wiceprezes partii Porozumienie, ocenił, że "opozycja ma różnego rodzaju pretensje do pana marszałka" i przekonywał, że "z lotami VIP-ów niemal w każdej kadencji mamy jakieś zamieszanie".
Na początku tygodnia po doniesieniach, że marszałek Sejmu latał rządowymi samolotami wraz z rodziną, dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu poinformował, że Marek Kuchciński wpłacił 15 tysięcy złotych na cele charytatywne. Miała to być rekompensata za 23 loty samolotem rządowym, w których uczestniczyli również członkowie rodziny Kuchcińskiego.
Z dokumentów, do których dostęp uzyskał portal tvn24.pl, wynika, że Kancelaria Sejmu zamówiła dla marszałka co najmniej 109 lotów w 16 miesięcy, najczęściej między Warszawą a Rzeszowem, samolotami Gulfstream, CASA i śmigłowcem Sokół.
"Wiem, że opozycja ma różnego rodzaju pretensje do pana marszałka"
Do opinii, że nie można rozpatrywać całej działalności marszałka Kuchcińskiego przez ostatnie doniesienia medialne, przekonywał w "Faktach po Faktach" Karol Rabenda, wiceprezes partii Porozumienie, wchodzącej w skład bloku Zjednoczona Prawica. - Wiem, że opozycja ma różnego rodzaju pretensje do pana marszałka - dodał.
- Z lotami VIP-ów niemal w każdej kadencji mamy jakieś zamieszanie. Wcześniej było zamieszanie z marszałkiem (Senatu Bogdanem - red.) Borusewiczem, który 630 razy latał. Było też zamieszanie z Donaldem Tuskiem, który latał z rodziną. Były doniesienia o tym, że swojego niedoszłego zięcia zabierał na pokład. To jest źle odbierane przez Polaków. Bardzo dobrze, że ta kwestia będzie w jakiś sposób uregulowana, bo teraz działaliśmy w niedoprecyzowanych przepisach - dodał.
Pytany, czy marszałek powinien przeprosić - taki pogląd wyraził w sobotę w rozmowie z TVN24 szef sztabu wyborczego PiS Joachim Brudziński - Rabenda powiedział, że "zawsze, gdy pojawiają się jakieś kontrowersje, związane z działalnością polityków, to słowo 'przepraszam' powinno paść". - To, że jakaś forma zadośćuczynienia czy jakiegoś gestu padła, bo pan marszałek wpłacił pieniądze na cele charytatywne - zauważył.
- Jeśli chodzi o przepisy, tak jak mówiła Kancelaria Sejmu, są tak samo egzekwowane jak w poprzednich kadencjach - przekonywał.
"Nic ze skromnością i sprawiedliwością rządy PiS wspólnego nie mają"
Wicemarszałkini Sejmu Barbara Dolniak z Nowoczesnej (Klub PO-KO) przypomniała, że w kampanii wyborczej w 2015 roku PiS "zapowiadał, że będzie inaczej, że będzie skromniej, sprawiedliwiej".
- Nic ze skromnością i sprawiedliwością rządy Prawa i Sprawiedliwości wspólnego nie mają - oceniła.
- Na to działanie marszałka Sejmu i wniosek o jego odwołanie składa się mnóstwo rzeczy. Te loty są jednym z elementów sprawowania przez niego funkcji marszałka Sejmu - komentowała. - W czasie poprzednich wyborów mówiono o tym, że nie będzie w tej kadencji tak zwanej zamrażarki projektów ustaw opozycji. A działa wyjątkowo skutecznie - dodała.
Dolniak przypomniała, że "w kwietniu 2019 roku było powiedziane, że żadnego z takich lotów nie było". - Gdy zaczęto sprawdzać fakty, okazało się, że przyznano i takich lotów (z rodziną marszałka - red.) było 23. To pokazuje, że rządzący nie chcą mówić o faktach. Szukają sposobu na ukrycie tych faktów - oceniła.
- To nie chodzi o kwestię słowa "przepraszam", to nie chodzi o kwestię wpłacania pieniędzy, to chodzi o przestrzeganie prawa. Nie jest tak, że nie mamy w Polsce przepisów dotyczących lotów najważniejszych osób w państwie. I to nie chodzi o to, żeby takim osobom odebrać prawo do wykorzystywania środka transportu w postaci samolotu czy śmigłowca. Ale chodzi o to, żeby wykorzystywać takie środki wtedy, kiedy jest rzeczywista potrzeba, kiedy realizujemy misję oficjalną - tłumaczyła Dolniak, dodając, że taką sytuacją jest na przykład delegacja marszałka.
- Wszystkie dokumenty będą wymagały sprawdzenia i ostatecznego ustalenia faktów, ale już to, co wiemy, pokazuje, że niestety takie środki jak śmigłowce, jak CASA nie były wykorzystywane dla rzeczywistych potrzeb. To nie są środki, które są środkami tanimi, więc powinniśmy je wykorzystywać w taki sposób, który pozwoli na ich wykorzystanie wtedy, gdy jest taka potrzeba - powiedziała.
Dolniak zaznaczyła, że "nie ma rządów, które są rządami skromnymi i sprawiedliwymi". - Mamy rządy, które są swego rodzaju Bizancjum. To władza, która mówi o tym, że "my rządzimy i kto nam coś zrobi, bo mamy większość" - mówiła.
"To zamieszanie nie jest wygodne dla instytucji państwa"
Wiceprzewodniczący Porozumienia przyznał, że takie "zamieszanie", jak obecnie z lotami marszałka, "nigdy nie jest wygodne w zasadzie dla nikogo". - To zamieszanie nie jest wygodne dla instytucji państwa - dodał. - Rozumiem awersję opozycji do pana marszałka, ale to jest w końcu druga osoba w państwie - podkreślił.
- Oczywiście, że jaśniej i przejrzyściej byłoby, gdyby pan marszałek zajął stanowisko - uznał.
Zgodził się z Dolniak, że "to powinno być wykorzystywane zgodnie z zapotrzebowaniami". - Ale w przypadku prezydenta, premiera, marszałków, w sytuacjach szczególnych ich dyspozycyjność jest cały czas - powiedział Rabenda.
Autor: tmw//rzw / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24