"Wycofanie mojej kandydatury nie spowoduje poparcia dla pana Ujazdowskiego ze strony tych wyborców, którzy popierają dotąd mnie" - napisał Paweł Kasprzak, niezależny kandydat do Senatu startujący w kontrze do kandydata KO Kazimierza Michała Ujazdowskiego. Kasprzak odpowiedział na apel trzech prezydentów "do przedstawicieli demokratycznej opozycji". "To nic innego jak autorytarny nacisk na kandydatów, którzy mają prawo w nich startować" - ocenił marszałek Senatu Stanisław Karczewski. Lider PO Grzegorz Schetyna przyznał, że podpisałby się pod tym listem, a senator PiS Jan Maria Jackowski powiedział, że na ten apel "patrzy jak na akt rozpaczy".
"Trzynastego października nie czekają nas normalne wybory, lecz takie, które zadecydują, czy Polska będzie demokratycznym państwem prawa, czy też będzie nadal staczała się w kierunku autorytarnej dyktatury. Demokratyczna większość w Senacie może okazać się kluczowa" - czytamy w tym przesłaniu.
"Znamy i rozumiemy motywy, którymi się kierujecie. Szanujemy Wasze prawo do przedstawienia wyborcom Waszych poglądów, pomysłów i osobistej gotowości ich realizacji w organach przedstawicielskich. I jednocześnie bardzo Was prosimy, byście w tych wyborach z tego prawa nie skorzystali" - podkreślili byli prezydenci w swoim apelu.
"Co więcej, zwracamy się do Was, byście całą swą energię, zaangażowanie i autorytet oddali w służbę wyższego celu, jakim jest zwycięstwo opozycji" - czytamy w liście.
"Wycofanie mojej kandydatury nie spowoduje poparcia dla Ujazdowskiego"
Lider Obywateli RP Paweł Kasprzak, niezależny kandydat do Senatu startujący w kontrze do wystawionego przez Koalicję Obywatelską Kazimierza Michała Ujazdowskiego, odpowiedział prezydentom na ich list.
"Ogłosiłem własną kandydaturę w reakcji na kandydaturę p. Kazimierza Michała Ujazdowskiego w 44. okręgu wyborczym dla części Warszawy i Polaków za granicą. Jak Państwo być może wiedzą, zadeklarowałem gotowość wycofania się po debacie kandydatów opozycji, której stanowczo żądałem, jeśli jakikolwiek sondaż opinii publicznej potwierdzi przewagę p. Ujazdowskiego, dając mu jakikolwiek czytelny mandat zaufania wyborców, a nie jedynie partyjną nominację - uczyniłem zatem wszystko, co uczynić należało, by uniknąć rozbicia głosów opozycji" - czytamy w liście.
"Zrobiłem to, ponieważ kandydatura p. Ujazdowskiego tworzy dla znaczącej grupy wyborców sytuację ostrego konfliktu sumienia, uniemożliwiając im poparcie opozycji w głosowaniu" - napisał.
Jednakże wycofanie mojej kandydatury nie spowoduje poparcia dla p. Ujazdowskiego ze strony tych wyborców, którzy popierają dotąd mnie. To między innymi stworzeniu tej możliwości miała służyć debata, której oczekiwałem" - dodał Kasprzak.
"Statek tonie, a wy siedząc w luksusowej szalupie, piszecie listy zamiast aktywnie działać"
Monika Jaruzelska, która startuje do Senatu z własnego komitetu przeciw Barbarze Borys-Damięckiej wystawionej przez Koalicję Obywatelską, także odniosła się do listu. "Dlaczego gdy, jak piszecie, Polska stacza się 'w kierunku autorytarnej dyktatury', sami nie wystartowaliście w wyborach parlamentarnych?" - zwróciła się do byłych prezydentów za pośrednictwem mediów społecznościowych.
"Wasza obecność na listach zapewniałaby nieporównywalnie lepszy wynik opozycji. Widzicie, że statek tonie, a wy siedząc w luksusowej szalupie, piszecie listy, zamiast aktywnie działać" - dodała Jaruzelska.
Zauważyła także, że "liczba osób startujących do Senatu jest i tak o 1/3 mniejsza niż w 2015 roku".
"Teraz chcecie zdecydować o tym, że wyborcy przeciwni rządom Prawa i Sprawiedliwości, ale też rozczarowani Platformą Obywatelską, nie będą mieli na kogo głosować. Czy o taką Polskę walczycie" - napisała kandydatka do Senatu.
Szanowni Panowie Prezydenci i sygnatariusze listu “Wspólnie do Senatu”, dlaczego gdy, jak piszecie, Polska stacza się "w kierunku autorytarnej dyktatury", sami nie wystartowaliście w wyborach parlamentarnych?
— Monika Jaruzelska (@Jaruzelska_M) September 30, 2019
Wasza obecność na listach zapewniłaby nieporównywalnie lepszy wynik 1/3 pic.twitter.com/AvU2GV5j5W
Głosy "mogą dać zwycięstwo przedstawicielowi PiS-u"
Z kolei zdaniem szefowej Nowoczesnej Katarzyny Lubnauer "głosy, które mają w tej chwili szansę spaść na Kasprzaka, mogą być nie tylko zmarnowane, ale mogą dać w najgorszej sytuacji zwycięstwo przedstawicielowi PiS-u".
- Mamy dwóch kandydatów - Kazimierza Michała Ujazdowskiego z dużo większymi szansami i Pawła Kasprzaka z dużo mniejszymi szansami. Nawet jeżeli wszyscy wyborcy pana Kasprzaka nie zagłosują na pana Ujazdowskiego, to mogą zdarzyć się dwa scenariusze - oceniła. - Po pierwsze, że część z nich jednak zagłosuje, a część z nich może weźmie zaświadczenie i zagłosuje w innym okręgu na innego przedstawiciela opozycji - mówiła.
"Jak widać, niektórzy nadal tęsknią za komuną"
List byłych prezydentów skomentował również marszałek Senatu Stanisław Karczewski.
"List byłych prezydentów Wałęsy, Komorowskiego i Kwaśniewskiego ws. rezygnacji ze startu w wyborach do Senatu to nic innego jak autorytarny nacisk na kandydatów, którzy mają prawo w nich startować. 30 lat temu to prawo wywalczyli Polacy ale jak widać niektórzy nadal tęsknią za komuną" - napisał Karczewski na Twitterze.
List b. prezydentów Wałęsy, Komorowskiego i Kwaśniewskiego ws. rezygnacji ze startu w wyborach do Senatu to nic innego jak autorytarny nacisk na kandydatów, którzy mają prawo w nich startować. 30 lat temu to prawo wywalczyli Polacy ale jak widać niektórzy nadal tęsknią za komuną.
— Stanisław Karczewski (@StKarczewski) 30 września 2019
"Byli prezydenci nieco się nudzą"
Z kolei Marek Sawicki (PSL) ocenił, że "byli prezydenci nieco się nudzą".
- Bo jeśli chcieli pomóc opozycji w wygraniu wyborów do Senatu, to mogli stanąć w tych wyborach, postawić się na listach, wygrać, dać wsparcie dla innych kandydatów. W tej chwili apele o to, żeby niezależni kandydaci spoza PiS-u, spoza partii opozycyjnych, będących dziś w parlamencie, wycofali się z kandydowania, są dla mnie wyrazem niezrozumienia demokracji - powiedział.
Schetyna przyznał, że podpisałby się pod listem
Lider PO Grzegorz Schetyna przyznał, że podpisałby się pod takim listem.
- Jestem zawsze zwolennikiem koalicji. Partie opozycyjne, środowiska opozycyjne, samorządowcy - to wszystko to jest dobry pomysł na to, żeby wygrać z antydemokratyczną władzą PiS. Dzisiaj musimy być razem, musimy dzisiaj potrafić współpracować w kampanii wyborczej, żeby po 13 października móc rozmawiać o tym, jak budować, egzekwować parlamentarną większość w Sejmie i w Senacie - zaznaczył.
"Trochę na to patrzę jak na akt rozpaczy"
Senator PiS Jan Maria Jackowski powiedział, że "trochę na to patrzy jak na akt rozpaczy". - Ponieważ w tym liście jest zawarta teza, dlaczego opozycja przegra wybory, bo się sugeruje, że te wybory są niedemokratyczne, co jest zdumiewającą tezą - mówił.
- Takie są zasady demokracji, że każdy obywatel ma prawo korzystać w pełni ze swoich praw obywatelskich - zarówno czynnych, jak i biernych. Jeżeli ktoś się zgłosił, został zarejestrowany do Senatu, to nie bardzo rozumiem, dlaczego miałby w tej chwili rezygnować. W ten sposób niepoważnie by traktował tych, do których adresuje swój przekaz i samego siebie - dodał.
Autor: kb//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24