- To absurdalna, kuriozalna hucpa - mówi portalowi tvn24.pl Hanna Lis, dopiero co wyrzucona z TVP prezenterka "Wiadomości" . - Bezpośrednim powodem tej decyzji było poważne naruszenie zasad etyki dziennikarskiej - informuje TVP. Wniosek o jej wyrzucenie złożył Jan Piński - nowy szef "Wiadomości". - Jeżeli chodzi o rzetelność, a właściwie nierzetelność, to pan Jan Piński jest ekspertem - mówi ostro Hanna Lis i zapowiada pozwy przeciwko Pińskiemu, TVP i wydawcy "Dziennika".
- Byłam przekonana, że dziś odbiorę wymówienie - przyznaje Hanna Lis. - Ale byłam bardzo ciekawa, co napiszą w uzasadnieniu - mówi portalowi tvn24.pl dziennikarka. I przyznaje, że "inwencja pana Piotra Farfała przerosła jej najśmielsze oczekiwania". - Napisano, że w sposób poważny naruszyłam zasady etyki dziennikarskiej obowiązującej w TVP - opowiada Lis. I dodaje: - Chylę czoła przed panem Farfałem, że złożył podpis pod tym wnioskiem.
W specjalnym oświadczeniu Telewizja Polska napisała: - Bezpośrednim powodem tej decyzji było poważne naruszenie zasad etyki dziennikarskiej przez red. Hannę Lis poprzez samowolną zmianę treści komunikatu odczytanego w głównym wydaniu „Wiadomości" 20 kwietnia br. Dodatkowym powodem było udzielenie przez red. Hannę Lis - bez pisemnej zgody TVP S.A. - wywiadu prasowego dotyczącego wewnętrznych spraw Spółki - czytamy w komunikacie.
Mówienie prawdy w TVP jest naruszeniem zasad etyki dziennikarskiej? Hanna Lis
Kolejne kłopoty Hanny Lis rozpoczęły się w momencie, kiedy nie przeczytała fragmentu zapowiedzi materiału o rankingu europosłów, który wygrali deputowani PO. W tekście zapowiedzi materiału, który prezenterka miała odczytać widzom, znalazło się zdanie, że szefowa Instytutu Spraw Publicznych (który ranking opracował) Lena Kolarska-Bobińska startuje w wyborach do PE z list PO. Hanna Lis tłumaczyła, że nie przeczytała tego zdania, bo zostało ono "w ostatniej chwili dopisane do przygotowanej startówki". - Takich partyzanckich praktyk nie stosuje się w żadnym newsroomie. Lena Kolarska-Bobińska nie była już szefową Instytutu Spraw Publicznych - więc nie mogłam przeczytać, że tak jest – powiedziała.
"Dziennik": Lis przyznała się do błędu
Tymczasem późnym południem „Dziennik” opublikował treść służbowej notatki, którą Hanna Lis wysłała do szefa „Wiadomości” Jana Pińskiego 21 kwietnia, dzień po incydencie. Jak poinformowała gazeta, dziennikarka napisała: „Podzielam pańskie zdanie, iż fakt, że pani Lena Kolarska-Bobińska jest szefową instytutu, który sporządził raport, jest informacją znaczącą w kontekście materiału Joanny Wajdy". W dalszej części notatki – zdaniem „Dziennika” - Lis zrzuca odpowiedzialność na dziennikarkę, która miała pominąć to zdanie.
Lis: "Jest to jedno zdanie wyrwane z kontekstu"
- Jest to jedno zdanie wyrwane z kontekstu – broni się Hanna Lis, która uważa, że doniesienia „Dziennika” są niewiarygodne. Dziennikarka wyjaśnia, że w swojej notatce napisała to, co mówiła dziś mediom. - Dopuszczam i dopuszczałam argument, że informacja o tym, iż pani prof. Lena Kolarska Bobińska była prezesem Instytutu Spraw Publicznych (a nie jest, tak jak mi to jakiś anonimowy żartowniś dopisał do startówki), mogła znaleźć się w tym materiale. Być może była istotna – mówi.
Prezenterka dodaje jednak, że „problem polega na tym, iż ta informacja w materiale się nie znalazła”. Zdaniem Hanny Lis, w materiale nie było ani komentarza Leny Kolarskiej-Bobińskiej, wypowiedzi eksperta czy politologa. - Dalej argumentuję, że ta pseudoinformacja, jeśli miałaby się znaleźć tylko w starówce, byłaby wyłącznie insynuacją - mówi Lis, komentując to, co napisała w notatce do szefa.
"Polityczni komisarze" w "Wiadomościach"
Dziennikarka odrzuca też sugestie „Dziennika”, jakoby miała obarczyć winą Joannę Wajdę. – Jej materiał był uzgodniony z moim współwydawcą. Mam do nich stuprocentowe zaufanie – mówi. - Nie obarczyłam pani Joanny Wajdy ani pani Katarzyny Bajszczak winą za to co się stało, bo nikt poza Pińskim i komisarzami politycznymi w „Wiadomościach” nie ponosi winy za zaistniałą sytuację – oświadcza.
Dziennikarka zapowiada pozew przeciwko wydawcy "Dziennika" i "Faktu"
- „Dziennik” ma długą tradycję pisania nieprawdy – mówi na koniec Hanna Lis. Dziennikarka zapowiada, że pozwie koncern Axel Springer do sądu. Zdaniem prezenterki, w „Dzienniku” i „Fakcie” - czołowych tytułach tego wydawnictw - zostało opublikowanych "wiele kłamstw i kalumni na jej temat". – W ostatnim roku tekstów na mój temat i mojego męża było kilkadziesiąt. W znacznej części są absolutne kłamstwa – twierdzi. I dodaje: - Cierpliwie znosiłam wylewanie na moją głowę wiader pomyj, ale teraz zdecydowałam się wystąpić na drogę prawną – mówi.
Do sądu także TVP i Piński
Decyzja o rozwiązaniu umowy z dziennikarką została podjęta przez zarząd TVP, na wniosek Jana Pińskiego - powołanego w lutym szefa "Wiadomości". - Cała redakcja spodziewała się, że przykręcą nam śrubę przed wyborami do europarlamentu - dodaje Hanna Lis. Zwolniona dziennikarka zapowiada, że złoży dwa pozwy. Przeciwko TVP (za zerwanie umowy) oraz proces cywilny przeciwko Janowi Pińskiemu o naruszenie dóbr osobistych (za kwestionowanie rzetelności zawodowej Hanny Lis). - Jeżeli chodzi o rzetelność, a właściwie nierzetelność, to pan Jan Piński jest ekspertem - mówi ostro.
TVP: Lis manipulowała
P.o. prezes TVP Piotr Farfał powiedział w rozmowie z "Dziennikiem", że telewizja nie zamierza wypłacać prezenterce żadnego wysokiego odszkodowania. - Standardem każdego kontraktu jest to, że jeżeli pracownik nie wykonuje poleceń przełożonego lub nienależycie wywiązuje się ze swoich obowiązków, to pracodawca może go zwolnić bez wypłacania odszkodowania - powiedział Farfał.
- Manipulowanie wcześniej przygotowanym i zaakceptowanym materiałem oraz przejmowanie przez prezenterkę roli wydawcy i kierownika redakcji nie mieści się w żadnych standardach dziennikarstwa. W tym sensie zgadzam się w całości z powodami zwolnienia przedstawionymi przez pana Pińskiego, który odpowiada za rzetelność materiałów przedstawianych w "Wiadomościach" - dodał Farfał.
Bezpośrednim powodem tej decyzji było poważne naruszenie zasad etyki dziennikarskiej przez red. Hannę Lis poprzez samowolną zmianę treści komunikatu odczytanego w głównym wydaniu „Wiadomości" 20 kwietnia br. Dodatkowym powodem było udzielenie przez red. Hannę Lis - bez pisemnej zgody TVP S.A. - wywiadu prasowego dotyczącego wewnętrznych spraw Spółki. oświadczenie TVP
Ostatni raz prezenterka pojawiła się na antenie TVP1 20 kwietnia. Po emisji "Wiadomości" została zawieszona.
Kłopotliwa prezenterka
Wokół Lis wrzało ostatnio w marcu, kiedy odmówiła przeprowadzenia wywiadu z Declanem Ganleyem, liderem ruchu Libertas. Z Irlandczykiem ostatecznie rozmawiał Piotr Kraśko. Potem jednak nalegał, żeby wywiadu nie emitowano.
Wcześniej była już zawieszona. Było to w grudniu ubiegłego roku, jeszcze za czasów prezesury Andrzeja Urbańskiego. Ówczesny szef "Wiadomoścu" Krzysztof Rak tłumaczył swoją decyzję "utratą zaufania" do dziennikarki.
Źródło: tvn24.pl