Na mapie Polski jest coraz mniej miast liczących 100, 200 i 300 tysięcy mieszkańców. Dane GUS nie pozostawiają złudzeń, większość średnich miast się wyludnia. Do 2050 roku w niektórych z nich może nie być nawet połowy mieszkańców. Łukasz Wieczorek sprawdził, dlaczego tak się dzieje i jakie niesie to za sobą skutki.
Kalisz zaczyna się wyludniać. Mieszka tu już mniej niż 100 tysięcy ludzi. Jeszcze dziesięć lat temu w Kaliszu mieszkało 105 tysięcy osób, ale liczba z roku na rok była coraz niższa. 100 tysięcy to symboliczna liczba. - W skali światowej to jest rzeczywiście miasto, nazywa się "city", a wszystkie poniżej 100 tysięcy to jest "town", czyli miasteczko – mówi prof. dr hab. Daniela Szymańska z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
- To jest symboliczna, psychologiczna degradacja nawet w świadomości, w duszach mieszkańców. To ma dla nas wymiar bardzo symboliczny, ale także bardzo praktyczny - podkreśla radny Rady Miejskiej w Kaliszu Dariusz Grodziński.
Liczba mieszkańców spada w średnich miastach
W rankingach i zestawieniach Kalisz trafia już do koszyka z mniejszymi miastami. - Zupełnie inne kwalifikowanie naszego miasta, ale przez to dostęp do, w wielu przypadkach, zupełnie innych instrumentów finansowych i brak dostępu do tych, do których mieliśmy dostęp jako miasto powyżej 100 tysięcy mieszkańców – dodaje Dariusz Grodziński.
Po utracie statusu miasta stutysięcznego, samorząd traci też liczbę rządzących. - Ze względów formalnych straciliśmy jednego wiceprezydenta, oraz liczba radnych uległa zmniejszeniu, ale uważam, że to wyłącznie dobrze, że administracja powinna się ograniczać – stwierdza prezydent Kalisza Krystian Kinastowski.
- To jest nałożenie się dwóch procesów. Jeden to jest ogólny spadek dzietności w Polsce, który przejawia się w spadku liczby ludności w średnich i mniejszych miastach – mówi dr Krzysztof Tymicki z Instytutu Statystyki i Demografii SGH w Warszawie. - Z drugiej strony są to bardzo silne procesy migracji wewnętrznych, polegających najczęściej na przemieszczaniu się ludności z mniejszych ośrodków do większych ośrodków – dodaje.
To prognoza na kolejne dekady - miasta cały czas będą się kurczyć. Większość straci kilkadziesiąt procent mieszkańców, a niektóre około połowy. - Niestety to może prowadzić do dalszego wyludniania się miast, bo pamiętajmy, że im to miasto będzie mniejsze, tym będzie ono mniej atrakcyjną lokalizacją dla ludzi młodych – podkreśla dr Krzysztof Tymicki.
Przewidywany dalszy spadek liczby mieszkańców
W Kaliszu w 2050 roku ma mieszkać już niecałe 80 tysięcy osób. - Na takie zjawiska jak demografia, jak starzenie się społeczeństwa, my tutaj z pozycji samorządu nie mamy wpływu i bardzo mało możemy zrobić. Jedyne co, to możemy rozwijać to miasto pod względem jakościowym, a nie ilościowym – stwierdza Krystian Kinastowski.
Mniej mieszkańców oznacza mniej pieniędzy w budżecie. Rzadziej mogą jeździć tramwaje, mogą zmienić się ceny za wodę, ścieki czy odpady. - Jak mi o jedną czwartą spadnie liczba mieszkańców, to pozostali będą musieli płacić więcej, a to nakręca jak kula śnieżna taką sytuację. Gdzieś płacimy więcej za usługi, to ja się nie chcę tam osiedlać – uważa Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.
- Wzrasta liczba ludności starszej, więc to jest wyzwanie, bo trzeba zaopiekować się ludnością starszą, żeby dostosować transport i tak dalej, przy zmieniających się budżetach miejskich – mówi prof. dr hab. Daniela Szymańska.
Dwucyfrowy spadek mieszkańców w najbliższych dziesięcioleciach odnotują też wszystkie duże miasta, z wyjątkiem Warszawy. Choć tu spadek liczby ludności nie będzie tak bolesny, bo rozrastać będą się aglomeracje. - Cudowny jest przykład Poznania, bo Poznań za chwilę będzie miał mniej mieszkańców niż powiat poznański, ale oni tworzą pewien obszar funkcjonalny, który generuje prawie milion mieszkańców – podkreśla Marek Wójcik. Depopulację w naszym kraju może spowolnić przyjazd obcokrajowców. Nikt jednak nie jest w stanie określić, ilu z nich zostanie tu na stałe.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock