Gdy klub z Rybnika dodał na jeden dzień do swojego logo kolory tęczy w ramach solidarności ze społecznością LGBT, rozdzwoniły się telefony od dziennikarzy z całego świata. Odezwali się nawet z CNN i telewizji kolumbijskiej.
Znalezienie rozmówców do tekstu o osobach nieheteronormatywnych, które są równocześnie kibicami, to wyzwanie. Kilka miesięcy temu byłem umówiony na rozmowę z założycielami profilu Wisła Kraków LGBT. Kontaktowaliśmy się za pośrednictwem Twittera. Zanim zdążyliśmy uzgodnić szczegóły spotkania, portal zablokował ich konto po zgłoszeniach od innych kibiców. Byli oburzeni, że społeczność LGBT może próbować w jakikolwiek sposób łączyć się z Wisłą.
W rozmowie z dziennikarką portalu Queer.pl założyciele konta Wisła Kraków LGBT tłumaczyli, że ich celem "jest zmiana postrzegania osób LGBT wśród kibiców piłkarskich". Chcieli zacząć właśnie od Wisły. "Na całym świecie największe kluby piłkarskie, takie jak Bayern, Manchester United czy Liverpool wspierają ruch LGBT i uczą swoich kibiców szacunku do osób o innej orientacji seksualnej. Czemu nie może być tak w Polsce?" – pytali. I dodawali: "W Polsce nie rośnie tolerancja względem innych orientacji seksualnych, tylko zwiększa się nienawiść. To bardzo niebezpieczny kierunek. W świadomości wielu grup społecznych, z kibicami włącznie, osoba homoseksualna to jest ktoś gorszy, inny, ktoś, kto nie zasługuje na szacunek. Taki obraz jest głęboko zakorzeniony w świadomości Polaków, czego wyraz niestety można zaobserwować na stadionach”.
Dziś po ich inicjatywie nie ma już śladu w sieci.
Swoje konto na Twitterze mają jeszcze kibice LGBT Lecha.
"Witamy! Celem naszej działalności jest: - Walka z homofobią na stadionie - Wspieranie osób różnych orientacji seksualnych na Lechu - Uświadamianie kibiców Lecha w kwestii dyskryminacji - Zwiększenie tolerancji wśród kibiców. #LechPoznan #Ekstraklasa #Tolerancja"
Żadnego celu nie udało się zrealizować. Od ponad roku na koncie nie dodano żadnego wpisu.
Na chwilę w sieci pojawił się też profil CWKS Legia – Sekcja (L)GBT, który jednak okazał się prowokacją internautów skupionych na jednym z forów.
Telefony z Ameryki
O tym, jaką reakcję może wywołać wsparcie dla osób LGBT, przekonał się 11 sierpnia Tomasz Kieczka, prezes klubu piłkarskiego ROW Rybnik, występującego w Ekstralidze Kobiet. Tego dnia na facebookowym profilu klubu w ramach akcji solidarności ze społecznością LGBT dodano do klubowego herbu tęczowe barwy. Efekt? Kilkaset komentarzy, w tym wiele obraźliwych. "Współczuję kibicom tego klubu, zrobili z ich klubu klub gejowski". "Rozpowszechnianie wśród dzieci i młodzieży tej chorej ideologii powinno być karane, jak można brnąć w tę propagandę wielce uciśnionych zboków". To tylko dwa przykłady.
Posted by TS ROW Rybnik on Tuesday, August 11, 2020
Ale to nie komentarze najbardziej zaskoczyły Tomasza Kieczkę. - Od rana zaczęli dzwonić dziennikarze z całego świata, łącznie z CNN i telewizją z Kolumbii, żeby zapytać o coś, co na świecie jest normalnością, a u nas urasta do rangi wielkiego wydarzenia, przekraczającego wszelkie normy. I to było dla mnie upokarzające, że ktoś urasta do rangi bohatera, robiąc w sumie coś normalnego – opowiada Tomasz Kieczka.
Do zamanifestowania poparcia dla osób LGBT skłoniła go ogólnokrajowa nagonka. Ale nie tylko. Znana mu zawodniczka kilka dni wcześniej dostała w twarz za to, że szła za rękę ze swoją dziewczyną. - Uderzył ją wielki polski patriota, który pewnie poczuł się z tego powodu dumny – zżyma się Kieczka.
Po akcji ze zmianą herbu na Facebooku dostał kilka gróźb i wyzwisk w prywatnych wiadomościach, ale też mnóstwo pozytywnych reakcji od homoseksualnych sportowców. - U nas traktuje się ich, jakby nie istnieli. Najlepiej jakby siedzieli w domu i się nie wychylali. A oni boją się, bo żyjemy w skrajnie nietolerancyjnym społeczeństwie – ocenia.
14. minuta meczu
31 marca 2019 roku. Stadion Wisły Kraków przy Reymonta jest pełen. 33 tys. ludzi dopinguje swoją drużynę w meczu z Legią Warszawa. Od samego początku humory dopisują, bo w 5. minucie Sławomir Peszko strzela na 1:0. Najbardziej zagorzali kibice przygotowali na ten mecz bogatą oprawę. Ich klub, opanowany przez kiboli, był chwilę wcześniej na skraju upadłości. Dlatego teraz kibice siedzą grzecznie, bo obiecali nowym właścicielom, w tym uwielbianemu w Krakowie Jakubowi Błaszczykowskiemu, że nie będą robić problemów swoim zachowaniem.
Wytrzymali jedynie do 14. minuty. Na płocie zawisł transparent: "Wisła przeciwko pedalstwu*". Po kilku minutach został zwinięty.
Na tym meczu był Kuba. Zresztą nie tylko na tym, ale na większości rozegranych w tamtym sezonie spotkań, bo regularnie wykupuje karnet na Wisłę. Na pierwszym meczu był 21 lat temu. - Parę razy nawet byłem na trybunie C, gdzie wywieszono ten transparent. Może kiedyś stałem obok chłopaków, którzy go wywieszali? – zastanawia się w rozmowie z tvn24.pl. Z wizyt na trybunie C, gdzie zasiadają najbardziej zagorzali kibice, szybko zrezygnował. Przesiadł się na spokojniejszą E. - To, co oni śpiewają, te ciągłe wyzwiska, hejterskie treści na koszulkach, bluzach, transparentach, flagach, poziom dyskusji – to mnie obraża intelektualnie – przyznaje.
29 sierpnia 2020 roku miał dylemat. Tej soboty Wisła o 17:30 grała ze Śląskiem Wrocław. Pół godziny wcześniej zaczynał się na krakowskim Rynku Marsz Równości. - Pierwsza myśl: pójdę najpierw na marsz, a potem na mecz w koszulce Kampanii Przeciwko Homofobii. Ale godziny wydarzeń się pokrywały. Wybrałem mecz. I nie założyłem koszulki. Przyznaję, stchórzyłem – mówi.
Jest gejem. Nie kryje się z tym, ale też nie manifestuje swojej orientacji seksualnej. Na marsze równości chodzi, uważa to za coś naturalnego. Chciałby móc kiedyś iść na mecz w tęczowej koszulce albo z chłopakiem za rękę. Dlaczego tym razem zamiast marszu wybrał stadion?
- Trudno to zrozumieć, jak się tego nie przeżyje. Wisła jest dla mnie emocjonalnie bardzo ważna. Stadion kojarzy mi się z domem, te wszystkie rytuały związane z meczem, śpiewanie hymnu, radość po bramkach. Wzruszam się, jakbym był w rodzinnym domu. Szkoda, że czasem ten dom przypomina patologiczną rodzinę. Boli mnie ta sprzeczność – oprawy anty-LGBT, hejt, wyzwiska. Z jednej strony zobojętniałem, przyzwyczaiłem się. Z drugiej, chciałbym, żeby klub coś zrobił w tej sprawie. Żeby pokazał, że nie toleruje homofobii. Żeby na przykład piłkarze zagrali z tęczowymi opaskami, bo nie zgadzają się na nienawiść. Ale nikt nie ma odwagi sprzeciwić się tłumowi – zauważa.
Atmosfera ostatnich miesięcy skłoniła go do wyjazdu do Anglii. - Mam dość homofobii. Na pewno będę wracał, na pewno będę tęsknił za meczami Wisełki. Za każdym razem, jak przyjadę do Polski, na pewno ułożę wyjazd tak, żeby pojawić się przy Reymonta – zapowiada.
Koleżanki albo siostry
"LGBT – ręce precz od naszych dzieci", "Sodomitom z LGBT mówimy nie", "Chore pomysły lewackich śmieci, wypier... od naszych dzieci", "Tu jest Polska nie Bruksela, tu się zboczeń nie popiera", "Prosty przekaz w Polskę leci, przed zbokami chrońmy dzieci", "Warszawa wolna od pedalstwa" – to przegląd transparentów, które kibice wywieszali w marcu 2019 r. na trybunach polskich stadionów. Od momentu podpisania przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego karty LGBT w lutym 2019 nagonka podsycana też przez niektórych polityków i niektóre media, przybiera na sile. Również na stadionach.
Kaśka była na meczu Lechii Gdańsk, gdzie jej koledzy z trybun wywiesili hasło "Sodomici, pedofile, pedały z LGBT! Łapy precz od naszych dzieci!". - Mam pewien dysonans. Z jednej strony uwielbiam piłkę, z drugiej denerwuje mnie homofobiczne środowisko i czasami się zastanawiam, czy kibole zdają sobie sprawę, ilu kibiców LGBT+ kibicuje klubom piłkarskim – mówi w rozmowie z tvn24.pl.
- Moja sytuacja jest łatwiejsza, bo jestem lesbijką, która mieści się w kanonach heteronormatywności. Jak ktoś mnie widzi, to jego pierwszym skojarzeniem nie jest "lesba". Czasami chodzę na stadion. Zdarza się, że na "młyn", czyli tam, gdzie siedzą najwierniejsi fani, bo tam jest najlepsza zabawa. Chodzę tam zazwyczaj z partnerką, ona również nie wygląda na stereotypową lesbijkę. Jednak nie przytulamy się, nie idziemy za rękę i tak dalej. Myślę, że tak jak przeważnie się to dzieje, jesteśmy postrzegane jako koleżanki lub siostry. Nie nosimy też żadnych tęczowych elementów. Ostatnio byłam pierwszy raz na meczu żeńskiej drużyny i tam wiele dziewczyn miało takie elementy, ale żeński futbol to trochę inna specyfika – opowiada Kaśka.
Czy kiedykolwiek spotkało ją coś złego ze strony kibiców na tle jej orientacji seksualnej? - Kilka lat temu, trochę prowokacyjnie, jechałam na platformie na marszu równości w Gdańsku, w szaliku Lechii. Zostałam wyzwana od dziwek, krzyczeli, żebym zdjęła szalik. Nie zdjęłam – przyznaje z dumą.
Kaśka zwraca uwagę, że kibice nie zdają sobie sprawy, jak wielu gejów jest pośród nich. To absolutne tabu. Zarówno wśród fanów, jak i wśród samych sportowców. W środowisku piłkarskim wszyscy mają w pamięci historię Anglika Justina Fashanu, który jako pierwszy piłkarz przyznał się do homoseksualizmu. Jego kariera załamała się, spotkał się z falą dyskryminacji.
O "wyautowaniu" nie myśli też Jacek, kibic Lecha Poznań. - Atak ze strony kibiców miał w moim przypadku miejsce poza stadionem, podczas jednego z marszów równości w Poznaniu. Osoby ubrane w koszulki Lecha Poznań stały obok nas, maszerujących, wykrzykiwały obraźliwe hasła i próbowały nas opluć. Nigdy nie widziałem u nikogo w życiu takiej nienawiści w oczach, jak wówczas, gdy stałem naprzeciwko tych osób. Dzień później ci sami kibice stali na trybunie i dopingowali swój ulubiony klub. Homofobia i brak reakcji na nią ze strony klubowych władz czy piłkarzy ostatecznie zniechęciły mnie do polskiego futbolu. Przestałem pojawiać się na stadionie w Poznaniu. Poczułem się tam niechciany. Polskie trybuny gardzą osobami LGBT i sądzę, że fani nie spodziewają się, ile osób nieheteroseksualnych jest wśród nich. Nie znam jednak nikogo, kto jawnie mówiłby tam o swojej orientacji – mówi w rozmowie z tvn24.pl.
Tabu
Ale geje w piłce są. Także wśród najbardziej zatwardziałych fanów. Policjanci opowiadali mi o jednym z najgroźniejszych kiboli Wisły, który na sumieniu ma przynajmniej jedno zabójstwo. Z maczetą w ręku siał strach i panikę w szeregach kibiców Cracovii. Młodzi chuligani Wisły byli w niego zapatrzeni jak w obrazek. W przedmiotowym traktowaniu kobiet i przechwalaniu się swoimi podbojami seksualnymi wiódł prym.
Policjanci, którzy przeszukiwali jego telefon, byli zaskoczeni, gdy znaleźli w nim gejowskie porno i zdjęcia młodych chłopców zrobione podczas wakacji w Tajlandii.
Opowiada człowiek z kilkunastoletnim stażem na trybunach: - Myślę, że wielu spośród nas ma takie doświadczenia. Pamiętam sytuację z naszej ekipy. Ktoś przychodzi i mówi, że znalazł zdjęcie jakiegoś ziomka na portalu gejowskim. No skandal, jak ch.... Ale zaraz pojawia się pytanie: "Czego ty tam szukałeś kolego na tym portalu?". I jakoś się sprawa rozeszła po kościach.
Dlaczego homoseksualizm jest największym tabu wśród fanów piłki, a geje są znienawidzeni bardziej od policji, która jest tradycyjnym wrogiem dla kiboli?
Odpowiedzi szukamy w artykule pod tytułem "Bracia po szalu i sąsiadki zza miedzy. Narracje o męskości w środowisku kibiców piłkarskich" opublikowanym w "Studiach Socjologicznych". Jego autorzy piszą, że "męskość ta jest budowana w znacznej mierze na niechęci wobec homoseksualności definiowanej również poprzez tradycyjnie kobiece cechy (...). Co istotne, homofobia postrzegana jest jako element hipermęskiej i heteroseksualnej kultury sportowej, a nie element dyskryminacji". Inaczej mówiąc – homoseksualizm stał się dla kibiców zaprzeczeniem męskości, a wytykanie homoseksualizmu narzędziem do obrażania przeciwnika.
- Kibice to ruch, do którego historycznie patrząc dość szybko przeniknęła kultura więzienna, która ma specyficzne podejście do seksualności. Świat kibiców ma typowo męski charakter, gdzie cały czas trzeba udowadniać swoją pozycję, swoją siłę. Chuligan nie może być słaby – mówi dr hab. Radosław Kossakowski, socjolog z Uniwersytetu Gdańskiego, jeden z autorów artykułu. - On musi bronić tradycyjnego wizerunku mężczyzny – żadnej metroseksualności, wszystko musi być czarno-białe. A homoseksualizm to oznaka słabości. Kibice muszą mieć wroga, definiują się w kontrze do jakichś zjawisk. O ile parę lat temu za przeciwników mieli uchodźców, Żydów, Arabów, to teraz ich rolę przejęli przedstawiciele środowisk LGBT – dodaje.
Wysoka podatność na propagandę
Jeden z naszych rozmówców, dziś już mniej aktywny, choć nadal obecny na trybunach, przyznaje się do przemocy przed laty wobec osób LGBT. - Zmieniło mnie wyjechanie w świat. Zobaczyłem inne miejsca, inne kultury. Dlaczego ci młodzi tak nienawidzą dziś LGBT? – pyta. I odpowiada: - Po pierwsze edukacja. Na trybunach nie brakuje inteligentnych ludzi, ale prym dyktują ci z dość wąskimi horyzontami i radykalnymi poglądami. Kibole jak mało kto są podatni na propagandę. Po drugie, to się pokrywa z wzorcem, który obowiązuje wśród kiboli. Masz być patriotą, machać flagą, walnąć sobie dziary z "wyklętymi", być silny i skrajnie prawicowym. Nienawiść do gejów wpisuje się w te wzorce idealnie – podsumowuje.
Zapytałem na swoim koncie na Twitterze, które obserwuje wielu kibiców, dlaczego na trybunach pojawiają się obrzydliwe, homofobiczne hasła. Pomijając głupie żarty i złośliwości, dostałem odpowiedzi utrzymane w poważnym tonie. "Akcja reakcja. Oni są przeciwko naszym wartościom więc sprawa jest jasna". "Dlatego, że musi być jasny sprzeciw wobec tego, co wyprawiają ideolodzy LBGT". "Bo jako jedyni w tym zakłamanym świecie potrafimy mówić prawdę bez poprawności politycznej. Są kulturalną odpowiedzią na terroryzm stosowany przez tęczowych faszystów".
W prywatnych rozmowach próbowałem dopytywać, czym właściwie jest rzekoma "ideologia LGBT"? W czym widzą zagrożenie ze strony osób nieheteronormatywnych? Czy w ogóle znają jakiegoś geja? Czy byli na marszach równości, które według nich ich obrażają? Nikt nie przyznał się do znajomości z gejem, a marsze równości widział w telewizji. Jednego z kibiców zapytałem, czego się boi.
"Że np. 10-letni chłopak może nagle uważać się za kobietę i zmienić płeć" – odpisał.
Dlaczego PZPN nie widzi problemu?
Edukować i walczyć z homofobią na trybunach mogłyby kluby oraz Polski Związek Piłki Nożnej. Ale nie walczą.
W PZPN nie przypominają sobie jakiejkolwiek akcji. Podobnie w klubach. - Na razie skupiamy się na walce z rasizmem. Na to stawia FIFA i UEFA. Na walkę z homofobią chyba jeszcze w Polsce za wcześnie – słyszymy od właściciela klubu Ekstraklasy.
Tymczasem w Niemczech społeczność LGBT wspiera regularnie m.in. Bayern Monachium. W ubiegłym sezonie umieszczono w narożnikach boiska tęczowe chorągiewki.
A w lipcu tego roku w ramach walki z rasizmem i homofobią stadion Bayernu zmienił barwy na kolory tęczy.
"We always want to set an example of tolerance and diversity, against racism and homophobia, and Christopher Street Day is an important event for this every year." 🗣️ FC Bayern CEO Karl-Heinz Rummenigge.
Posted by FC Bayern München on Saturday, July 11, 2020
W 2018 r. kapitanowie wszystkich drużyn (od młodzieżowych do pierwszej) VfL Wolfsburg zakładali na ręce kolorową opaskę, symbolizującą tolerancję.
Z akcji wspierających LGBT słynną też kibice angielskiego Watfordu, klubu, który niegdyś należał do niekryjącego się ze swoją orientacją Eltona Johna, a którego imię nosi dziś jedna z trybun stadionu.
Grupa kibiców LGBT+ "Dumne Szerszenie" w grudniu 2018 roku przygotowała na mecz z Manchesterem City wyjątkową oprawę – całą trybunę pokryła tęczowa flaga. To tylko jedna z akcji "Szerszeni", które prowadzą regularne działania wspierające tolerancję na angielskich stadionach.
W Anglii w sezonie 2019/2020 władze Premier League ze stowarzyszeniem Stonewall prowadziły kampanię "Różowe Sznurówki" wspierającą LGBT. Piłkarze wychodzili na mecze przy tęczowych flagach, a w mediach społecznościowych Premier League oraz na stadionie promowano założenia kampanii promującej tolerancję. Przy wielu klubach piłkarskich w Anglii działają grupy fanów LGBT+. Jedna z nich, Gay Gooners, działa przy londyńskim Arsenalu.
- Homofobia niestety nadal występuje na naszych stadionach, jednak postęp jest i jest zauważalny. Spodziewam się, że sytuacja jest dużo lepsza niż obecnie w Polsce. Aktualnie w Wielkiej Brytanii istnieje 50 profesjonalnych klubów z grupami fanów LGBT+, takimi jak my, a widoczność tych grup była kluczowa dla zmiany postrzegania przez fanów LGBT+, po prostu poprzez pokazanie, że jest wielu ludzi LGBT+, którzy są wielkimi pasjonatami swoich klubów i ogólnie futbolu, jak każda heteroseksualna osoba – mówią w rozmowie z tvn24.pl przedstawiciele Gay Gooners.
- U nas wciąż nie przeszliśmy jeszcze pewnych procesów cywilizowania - w sferze obyczajowej, praw zwierząt, praw mniejszości - to wciąż jeszcze przed nami – uważa socjolog Radosław Kossakowski.
Kuba: - Z różnych badań wynika, że nasza tolerancja zwiększa się, gdy poznamy bliżej jakieś zjawisko. Koledzy, z którymi chodzę na mecze, wiedzą, że jestem gejem. I już im to nie przeszkadza. Myślę, że taka zmiana nastąpi w szerszej skali w Polsce za jakiś czas. Może nie za pięć, ale wierzę, że kiedyś będę mógł iść na moją Wisełkę z chłopakiem za rękę i nic złego nam się nie stanie.
Autorka/Autor: Szymon Jadczak
Źródło: tvn24.pl