O konsekwencjach ustawy lex anty-TVN, projektu nowelizacji ustawy medialnej złożonego przez PiS, oraz o wspólnym oświadczeniu senatorów Stanów Zjednoczonych w tej sprawie mówili w piątek w TVN24 profesor Małgorzata Zachara-Szymańska, doktor Tomasz Płudowski oraz profesor Halina Parafianowicz. - To jest rzadki przypadek, żeby w sytuacji bardzo poprawnych relacji, bardzo przyjaznych relacji partnerskich można było dostrzec takie wypowiedzi - oceniła Parafianowicz.
W związku ze złożonym przez Prawo i Sprawiedliwość projektem noweli ustawy medialnej, nazywanym lex anty-TVN, wspólne oświadczenie wydali w tym tygodniu demokratyczni i republikańscy senatorowie USA. "Ustawa ta, w połączeniu z odmową Polski odnowienia koncesji dla TVN-u, to kolejny krok w kierunki zagrażającym polskiej demokracji" - ocenili. Napisali też, że gdyby projekt "został przyjęty i stał się prawem, dyskryminowałby firmy spoza Unii Europejskiej oraz prawdopodobnie doprowadziłby do wyjścia z Polski poważnego amerykańskiego inwestora".
O stanowisku amerykańskich senatorów rozmawiali we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 profesor Małgorzata Zachara-Szymańska z Instytutu Amerykanistyki i Studiów Polonijnych Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz doktor Tomasz Płudowski, politolog z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego i Collegium Civitas.
Senatorowie z USA piszą w sprawie lex anty-TVN. Zachara-Szymańska: to oświadczenie ma wagę
Według Małgorzaty Zachary-Szymańskiej "to oświadczenie ma wagę". - Ono sygnalizuje, że w polityce bilateralnej nie można jednocześnie mieć ciastko i zjeść ciastko, jak - wydaje się - chciałby polski obóz rządzący - mówiła.
Dodała, że "nie można cieszyć się statusem zaufanego partnera, do którego kierowane są inwestycje, w tym inwestycje wrażliwe, związane z obronnością, a jednocześnie w momencie, w którym dyktuje to krótkowzroczny interes polityczny, łamać podstawowe zasady, na których ten sojusz się opiera".
Płudowski o konsekwencjach ewentualnego przyjęcia ustawy lex anty-TVN
Płudowski ocenił natomiast, że w przypadku przyjęcia zaproponowanej przez PiS noweli ustawy medialnej "konsekwencje mogą być poważne".
- My do końca nie wiemy, jak to się skończy. Nie wiemy, czy ze strony Prawa i Sprawiedliwości jest to tylko pewien rodzaj zagrywki taktycznej, czy rzeczywiście oni będą obstawali przy tym. Ale konsekwencje mogą być dalekie. Najdalej idące to są konsekwencje związane z osłabieniem obecności wojsk amerykańskich w Polsce. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie oczywiście - powiedział.
Płudowski mówił też, że jeśli nowelizacja zostanie uchwalona "nastąpi osłabienie Polski w relacji ze Stanami Zjednoczonymi, osłabienie pozycji Polski również w strukturach międzynarodowych, odejście biznesu amerykańskiego, ale i międzynarodowego (…) i zmiana wizerunku Polski - jako kraju, który jest nieprzewidywalny ze strony biznesowej, politycznej, w którym inwestorzy nie znają dnia ani godziny".
Terlecki mówił o senatorach USA. Zachara-Szymańska: to niedyplomatyczne
Goście "Wstajesz i wiesz" komentowali również wypowiedź wicemarszałka Sejmu, szefa klubu PiS Ryszarda Terleckiego na temat wspólnego oświadczenia amerykańskich senatorów. Ocenił on, że "czytają różne głupstwa" i "nie wiedzą, co się dzieje". - A czy my jesteśmy dokładnie zorientowani w tym, co dzieje się w Senacie amerykańskim? MSZ jest od tego - wyjaśnił.
- Wydaje się, że nie jest zasadne dezawuowanie takich postaci, które pełnią istotną rolę w budowaniu relacji międzynarodowych Stanów Zjednoczonych - powiedziała Zachara-Szymańska. Jak mówiła, "Polska jednak ma więcej interesów w Ameryce niż Ameryka ma w Polsce". - Więc wydaje się, że przy formułowaniu takich nieco niezręcznych opinii należałoby zachować jednak ostrożność, bo to jest zwyczajnie niedyplomatyczne - oceniła.
Przekonywała też, że senatorowie "oczywiście mają całkiem dobry wgląd w to, czym może grozić wprowadzenie takiej regulacji". - To będzie miało swoje konsekwencje. Konsekwencje zarówno polityczne, jak i związane z tym, jak Polska będzie postrzegana - dodała.
Płudowski: Terlecki chce dać pstryczka
Według Płudowskiego "jest to zachowanie dosyć dziwaczne". - Natomiast można je wytłumaczyć tym, że politycy ostatnio kierują inny przekaz do wewnątrz, do swojego elektoratu głównie i na zewnątrz. Jeśli marszałek mówi coś takiego, to głównie chce dać pstryczka, chce pokazać, że on nie szanuje państwa, nie szanuje tej stacji telewizyjnej - TVN-u i kieruje ten przekaz głównie do swoich wyborców - wyjaśniał politolog.
- Natomiast żyjemy w takich czasach, że właściwie wszystkie słowa wypowiedziane publicznie stają się dostępne na całym świecie - dodał. Jego zdaniem Terlecki "być może nie zauważył, że jednocześnie dezawuuje senatorów amerykańskich, czyli osoby, które decydują między innymi o finansowaniu wojsk amerykańskich za granicami kraju".
Parafianowicz o oświadczeniu amerykańskich senatorów
Profesor Halina Parafianowicz z Wydziału Historii i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu w Białymstoku na antenie TVN24 zwróciła natomiast uwagę, że wspólne oświadczenie amerykańskich senatorów to "inicjatywa ponad podziałami politycznymi" w USA. Wskazywała, że podpisali się pod nim zarówno demokraci, jak i republikanin.
Jak mówiła Parafianowicz, senatorowie wypowiadają się "w sprawach bardzo podstawowych dla demokracji amerykańskiej, dla Ameryki jako państwa, ale [też – red.] tych wartości, na które Ameryka się powołuje odwołując się do konstytucji, do historii, do ideałów". - Podkreśla się też ten interes wspólny obu krajów, interes także biznesowy, wspólnotę interesów amerykańsko-polskich - dodała.
Oceniła też, że "wyraźnie ci politycy pokazują swoje stanowisko w szerszym kontekście". - Że to są obawy o wartości, o odchodzenie przez Polskę od tych wartości, czyli swobody, wolności mediów - wyjaśniała.
Parafianowicz: język w oświadczeniu senatorów USA jest bardzo mocny, bardzo ostry
Profesor Parafianowicz mówiła też, że język użyty w piśmie senatorów USA "jest wbrew pozorom bardzo mocny, bardzo ostry". - Ta wypowiedź, niezależnie od kontekstu dyplomatycznego (…), pokazuje jakąś groźbę następstw, konsekwencji nieprzestrzegania tych elementarnych zasad, wartości wolności mediów - dodała.
Według niej "to jest rzadki przypadek, żeby w sytuacji bardzo poprawnych relacji, bardzo przyjaznych relacji partnerskich można było dostrzec takie wypowiedzi, taką ingerencję".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24