Ugrupowania wchodzące w skład Koalicji Europejskiej połączy minimum programowe dotyczące dalszych losów Unii Europejskiej i roli Polski w tych przemianach - podkreślał w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 i na tvn24.pl były premier Leszek Miller. Mówił też o swojej kandydaturze do europarlamentu. Przyznał, że w związku z tragiczną sytuacją rodzinną "był przekonany, że już nigdy nie wystartuje" w wyborach.
Miller będzie kandydować z "dwójki" listy Koalicji Europejskiej do europarlamentu w okręgu wielkopolskim. Wybory do Parlamentu Europejskiego odbędą się 26 maja.
"Wielkopolska to fascynujący region"
Były premier i były przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej był pytany w poniedziałek w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 i na tvn24.pl, dlaczego zdecydował się na start akurat z Wielkopolski.
- To w dużej części wynika z faktu, że moja znakomita koleżanka Krystyna Łybacka [europosłanka SLD - przyp. red.] po jednej kadencji nie startuje. Pięć lat temu prosiłem, niemal błagałem na kolanach, żeby wystartowała do Parlamentu Europejskiego, a nie chciała. Powiedziała mi od razu: "dobrze, ale na jedną kadencję". Pani Krystyna Łybacka po prostu dotrzymała słowa - tłumaczył Miller.
Powiedział, że Wielkopolska to "fascynujący region". - Jeśli chodzi o wielkość, to drugi w Polsce po Mazowszu. Jeżeli o ludność, to trzeci. Są wspaniałe miasta, w sobotę byłem w Gnieźnie - mówił.
Miller: byłem przekonany, że już nigdy nie wystartuję
Były premier podkreślił jednocześnie, że jego wahania związane z kandydowaniem w nadchodzących wyborach wynikały z tragicznej sytuacji rodzinnej - śmierci jego syna.
- Wtedy byłem przekonany, że już nigdy nie wystartuję. Rozmawiałem na ten temat z członkami rodziny, zwłaszcza z żoną. Uznaliśmy, że być może w naszej sytuacji takie oderwanie się od problemów dobrze zrobi mnie, mojej żonie. Zobaczymy - powiedział.
Miller zaznaczył przy tym, że "znalezienie się na liście nie oznacza jeszcze mandatu".
"Wspólny mianownik i minimum programowe"
Gość "Rozmowy Piaseckiego" ocenił, że szef Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna "wykonał niezwykłą, gigantyczną pracę", tworząc Koalicję Europejską.
- Wśród wielu partii politycznych znalazł wspólny mianownik i minimum programowe, które pozwala na skonstruowanie tej koalicji - wyjaśnił Miller.
Wskazywał, że ugrupowania wchodzące w skład koalicji "połączy minimum programowe dotyczące dalszych losów Unii Europejskiej i roli Polski w tych przemianach".
Były premier stwierdził też, że "ta koalicja nie zagraża tożsamości Sojuszu Lewicy Demokratycznej".
- Na liście wyborczej będzie 10 nazwisk. Wyborcy będą wiedzieli, jakie jest ich nazwisko - kogo wybierają. Jeżeli będą głosowali na mnie, to przecież będą wiedzieli, że jestem z SLD - wskazywał.
"Sukces w wyborach do parlamentu europejskiego uskrzydli koalicję"
Miller był też pytany, czy wyobraża sobie, że Koalicja Europejska wystawi wspólnych kandydatów nie tylko do wyborów europejskich, ale też do polskiego parlamentu.
- Jeżeli będzie sukces, w co wierzę, to tak może być - odparł. - Sukces w wyborach do parlamentu europejskiego uskrzydli koalicję, wzmocni i będzie stanowił dodatkową motywację, żeby w takim kształcie, a może w składzie poszerzonym, koalicja poszła do wyborów do Sejmu i Senatu - stwierdził.
Zaznaczył, że "gdyby Koalicja Europejska doznała dojmującej klęski" w maju, "wtedy wszyscy powiedzą, że projekt jest nieudany i koniec".
"Wyścig na obietnice socjalne"
Były premier mówił też o "wyścigu na obietnice socjalne" przed majowymi wyborami między Prawem i Sprawiedliwością a Platofmą Obywatelską. - PO nie może inaczej postąpić, bo PiS próbuje wbić naszemu społeczeństwu, że jak Platforma wygra, to wszystkie te transfery socjalne odbierze. To co Schetyna ma robić? Musi twierdzić, że nie - podkreślił Miller.
Dodał, że w wypadku zwycięstwa Koalicji Europejskiej, "wszystko zostanie utrzymane, ale główny wysiłek intelektualny pójdzie na to, jak zwiększyć tempo wzrostu PKB, żeby zarobić na te wydatki".
Autor: ads//now / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24