Pani Angelika wróciła do normalnego życia. Rok temu miała wielki guz nowotworowy kręgosłupa. Operacje nic nie dawały, odsyłano ją już do hospicjum, ale znalazł się w końcu lekarz, który ją uratował. Dziś Angelika Pruss mówi, że najważniejsze jest nigdy się nie poddawać. Materiał "Faktów" TVN.
Historia pani Angeliki to dowód, że w chorobie nie wolno się poddawać nawet, gdy nie ma już szans. Przed rokiem miała guz na kręgosłupie tak duży, że uciskał już płuca.
Trudny przypadek
- To był guz wielkości więcej niż pięści, ale to tylko sam guz. Trzeba było jeszcze wyciąć kawałek kręgosłupa - mówi dr Rafał Górski, ordynator oddziału neurochirurgicznego w Szpitalu Zachodnim w Grodzisku Mazowieckim. Jak trudna i wielka była to operacja, widać po liczbie implantów, które wstawiono pacjentce. Nikt nie miał pewności, że organizm pani Angeliki wytrzyma. Po zabiegu kobieta przez trzy dni była w śpiączce. Jednak bardzo chciała wrócić. - Pamiętam, że przypominałam sobie, w tej śpiączce, swoje dzieci. Wiedziałam, że trzeba wrócić ze względu na te dzieci, bo trzeba je wychować - wspomina dziś Angelika Pruss.
Pokonała chorobę
W walce o życie pani Angelika wiele zawdzięcza sobie. Wcześniej przeszła trzy nieudane operacje, po których guz rósł jeszcze szybciej. Kiedy lekarze nie dawali kobiecie żadnych szans, zmieniła lekarzy. A kolejny zespół odsyłał do hospicjum. - Chcieli zagwarantować znieczulenia i najlepszy komfort na jej ostatnie dni. To była ich jedyna diagnoza na przyszłość - mówi mąż Angeliki, Bartosz. Szukali więc dalej, aż w końcu trafili na dr Rafała Górskiego. - Kiedy udało nam się wygrać, tak wydawało się beznadziejną walkę, czujemy niebywałą satysfakcję - mówi dr Górski. Sztuczny kręgosłup doskwiera pani Angelice. Musi przez to brać środki przeciwbólowe, jest na rencie, ale żyje. - Podstawa to nie poddawać się, nawet jeżeli ludzie dookoła już tylko się nad nami litują - twierdzi pani Angelika. Cały materiał na stronie internetowej "Faktów" TVN.
Autor: msz/tr / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN