Cztery lata temu naraził życie i zdrowie pacjentki, teraz usłyszał zarzut. Mowa o chirurgu Rafale S., który podczas operacji pozostawił i zaszył w ciele chustę chirurgiczną. Kobieta miesiącami zmagała się z bólem i złym samopoczuciem, zanim wykryto błąd lekarza. Więcej w magazynie "Blisko Ludzi" dziś po 17:10 w TTV.
W styczniu 2011 r. Dorota Maniak zgłosiła się na oddział ginekologiczno-położniczy w Szpitalu Zakonu Bonifratrów w Katowicach na prosty zabieg wycięcia torbieli w prawym jajniku. Krótko po wypisie ze szpitala źle się poczuła. - Ból był taki, że nie mogłam samodzielnie z łóżka wstać - opowiada pani Dorota.
Po kilku miesiącach okazało się, że w ciele pacjentki powstał wielki ropień. Zdecydowano wówczas o drugiej operacji, podczas której lekarze znaleźli pozostawioną w jej ciele chustę operacyjną. Kobieta ledwo uszła z życiem.
- Ta chusta rozkładała się w moim ciele. Były naruszone jelita, które również zaczęły gnić i doszło do zapalenia otrzewnej - opowiada reporterce "Blisko Ludzi" TTV pani Dorota. Operację tę przeprowadzono w innym szpitalu, w Sosnowcu.
Zniknął najważniejszy dowód
Po wyciągnięciu chusta została zabezpieczona w słoiku. Dwa dni po operacji lekarze z Sosnowca zdecydowali, że chustę należy zniszczyć. Ten, który taką decyzję podjął wyjaśniał, że obawiał się, iż może dojść do zakażenia na terenie szpitala. W ten sposób zniknął najważniejszy dowód w sprawie.
W trwającym od ponad czterech lat postępowaniu prokuratorskim niedawno nastąpił przełom. Rafałowi S., jednemu z lekarzy katowickiego Szpitala Zakonu Bonifratrów, został postawiony zarzut związany z pozostawieniem chusty w ciele pacjentki. Problem w tym, że materialnego dowodu - czyli wyciągniętej chusty - już nie ma.
Reportaż Anety Regulskiej w magazynie "Blisko Ludzi" dziś po 17:10 w TTV.
Autor: ts//rzw / Źródło: Blisko Ludzi TTV
Źródło zdjęcia głównego: TTV