W sumie kilkanaście godzin trwały poszukiwania mężczyzny w miejskim zalewie w Łęczycy (woj. łódzkie). W akcję zaangażowani byli między innymi miejscowi policjanci i strażacy. Jak się okazało, niepotrzebnie, bo w wodzie nikt nie utonął. - Doszło do nieuzasadnionego wezwania służb. Nikt nie wszedł do wody, nikt nie zaginął - przekazuje policja. Prokuratura nie wyklucza, że wystąpi do sądu z powództwem cywilnym w zakresie pokrycia kosztów akcji przez zgłaszającego 31-latka, który był pijany.
Policja zgłoszenie, że do zalewu wszedł mężczyzna i nie wrócił na brzeg, otrzymała od 31-latka w niedzielę wieczorem. Na nogi postawione zostały wszystkie służby. Akcję poszukiwawczą prowadzono do północy, przerwano ją z uwagi na zmrok. Działania wznowiono w poniedziałek rano, ponownie nad akwenem pojawiło się kilkunastu strażaków - w tym nurek - a także policja. Nie tylko z Łęczycy, ale też z Łodzi.
Oficer prasowy komendy powiatowej policji w Łęczycy starszy aspirant Mariusz Kowalski mówi, że funkcjonariusze w czasie, kiedy trwała akcja ratunkowa, przejrzeli zapisy z monitoringów i przesłuchali świadków. Na tej podstawie ustalili, że do utonięcia nie doszło.
31-latek spożywał na plaży miejskiej alkohol z innymi osobami. Jak mówił funkcjonariuszom - jedna z nich miała wskoczyć do wody i nie wrócić na brzeg. - Policjanci dotarli do osób, które tamtego wieczora były z mężczyzną nad zalewem. Nie potwierdziły wersji zgłaszającego, nikt nie wszedł do wody w czasie, kiedy tam byli, nikt nie zaginął pod taflą wody. W związku z tym odstąpiono od dalszych poszukiwań - informuje Kowalski.
Policjant dodaje, że mężczyzna w chwili zgłoszenia interwencji miał dwa promile alkoholu w organizmie.
- Doszło do nieuzasadnionego wezwania służb i 31-latek musi liczyć się z karą grzywny - powiedział rzecznik.
Straż pożarna: mogliśmy nie zdążyć z pomocą, której ktoś mógł potrzebować
Oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Łęczycy aspirant Grzegorz Sobiński uważa, że zgłaszający interwencję powinien ponieść konsekwencję.
- Jakaś konsekwencja powinna być. My jesteśmy jednostką, która niesie pomoc i z powodu ograniczonych możliwości technicznych, gdyby się okazało, że w tym samym momencie naprawdę dzieje się coś poważnego i ktoś potrzebuje pomocy, tobyśmy na pewno nie byli w stanie szybko i sprawnie zareagować, bo byliśmy nad zalewem na interwencji, która okazała się nieprawdziwa - kwituje Sobiński.
Prokuratura nie wyklucza powództwa cywilnego
Sprawie przyjrzy się prokuratura w Łęczycy. Jej szef - prokurator Andrzej Pankiewicz - mówi, że czeka na materiały z policji. - Prokuratura po wpłynięciu materiałów z policji nie wyklucza wystąpienia z powództwem cywilnym przeciwko 31-latkowi w zakresie pokrycia kosztów akcji ratunkowej przeprowadzonej przez wszystkie służby - przekazuje.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zagórowski KCI