Lecznicza marihuana jest dostępna na receptę, ale ta na nic się nie zda, jeśli zalecona przez lekarza marihuana nie zostanie dostarczona do apteki. Farmaceuci i hurtownicy zgłaszają braki suszu. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Ewa Górska, emerytowana lekarz anestezjolog, cierpi na chorobę Parkinsona, której towarzyszą ostre bóle neuropatyczne. - Jakby mnie ktoś polewał gorącą smołą i szpileczki wbijał – tłumaczy.
Lecznicza marihuana poprawiała jej samopoczucie i znacząco łagodziła ból. - Moim zdaniem na początku około 70 procent. Oczywiście teraz już nie jest tak skuteczna, jak była – mówi. Kiedyś używała waporyzatora, teraz leczniczą marihuanę po prostu zjada - oczywiście o określonych godzinach i w określonych dawkach.
Do tej pory bez większego problemu kupowała w aptece susz, który zawiera THC. Problem w tym, że zapasy pani Ewy są na wykończeniu, chociaż 10 grudnia lekarz z poradni leczenia bólu wystawił jej receptę na leczniczą marihuanę. Niestety, nie da się jej zrealizować. Marihuany nie można zamówić w aptece, bo w hurtowniach nie ma suszu. Problem narasta od kilku tygodni.
"Strona kanadyjska musi uzyskać zgodę na eksport"
Joanna Urbańska, wiceprezes Zachodniopomorskiej Izby Aptekarskiej w Szczecinie, tłumaczy, że "jest to spowodowane brakiem dostaw od producenta". - A właściwie od importera. Z informacji, które uzyskaliśmy z hurtowni, surowiec występował z krótką datą ważności – dodaje.
Leczniczą marihuanę na receptę można kupić w polskich aptekach od stycznia. Susz sprowadzają dwie firmy, bo uprawa rośliny w Polsce jest nielegalna. Nie wiadomo do końca, dlaczego brakuje suszu w aptekach. Jak zapewnia w "Rzeczpospolitej" przedstawicielka jednego z dostawców marihuany, firma jest w trakcie realizacji kolejnej dostawy na teren Polski. "Strona kanadyjska musi uzyskać zgodę na eksport surowca na teren Europy. Nie wiem dokładnie, kiedy pojawi się on w polskich hurtowniach i aptekach, bo zwolnienie ich do obrotu wymaga spełnienia szeregu procedur legislacyjnych, a okres międzyświąteczny nie sprzyja ich przyspieszeniu" – mówi Małgorzata Wagner ze Spectrum Therapeutics.
"Muszą przerwać leczenie z powodu braku leku na rynku"
Jak pisze gazeta, dużą część towaru, który trafia do Europy, pochłonął rynek niemiecki. Zapotrzebowanie rośnie także w Polsce. - W Polsce nie ma listy wskazań, w których może być stosowana, dlatego na rynku jest stosowana w bardzo różnych, nawet niekiedy dziwnych wskazaniach. Ale podstawowym wskazaniem, udowodnionym jest leczenie przeciwbólowe – mówi dr Jerzy Jarosz z Fundacji Hospicjum Onkologicznego św. Krzysztofa.
Inne to choroby zapalne stawów, choroby zapalne jelit. By leczyć ból, podaje się susz, który zawiera THC - psychoaktywny składnik konopi.
Na razie pacjenci muszą uzbroić się w cierpliwość. - Stale są chorzy, którzy mieliby wskazania do zastosowania marihuany, natomiast dla nas największą troską są chorzy, którzy są leczeni i muszą przerwać leczenie z powodu braku leku na rynku – mówi Jarosz.
Gdyby jednak problemy z dostępem do marihuany się utrzymywały, farmaceuci proponują inne rozwiązanie - import docelowy. To sytuacja, w której apteka zamawia za granicą lek nieposiadający pozwolenia na dopuszczenie do obrotu w Polsce. - Zajmuje to troszkę czasu, bo trwa to około dwóch miesięcy. Pacjent musi uzyskać zgodę na import docelowy – wskazuje farmaceuta Eugeniusz Bukiewicz.
Zgodę na import docelowy wydaje Ministerstwo Zdrowia. Ewa Górska dostała już taką zgodę, ale na marihuanę musi jeszcze poczekać.
Autor: asty / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24