- Aleksander Kwaśniewski ma dylemat. Czy będzie szedł z "ruchem zagubionych", czyli Europą Plus i szaleństwami Janusza Palikota, czy też wypróbowanym sojusznikiem - SLD - gdzie są jego przyjaciele, choć czasem szorscy - powiedział w "Jeden na jeden" Leszek Miller, szef SLD.
Stąd, jak tłumaczył, jego sobotni apel do byłego prezydenta, by raz jeszcze zastanowił się, z kim chce się wiązać politycznie.
Miller przyznał, że po sobotnim apelu, Kwaśniewski jeszcze do niego nie zadzwonił. Ale, jak przekonywał, były prezydent ma dylemat, czy żyrować wszystkie szaleństwa Palikota.
Nie ma bowiem tygodnia - w opinii - Millera, by lider RP nie zrobił czegoś, co obniża jego wyborcze szanse. Szef SLD wymienił dyskusję o inicjacji sekusalnej czy krytykę wyjazdu prezydenta Bronisława Komorowskiego na inaugurację pontyfikatu papieża Franciszka.
- My możemy współpracować z Aleksandrem Kwaśniewskim, ale nie musimy. My nie musimy chować się za Aleksandrem Kwaśniewskim, żeby zdobywać w ten sposób więcej powagi, kompetencji czy europejskości, bo my to wszystko mamy - stwierdził Miller.
- Zgłaszamy jednak ofertę: albo z nami, albo z innymi. A co Aleksander Kwaśniewski wybierze, nie wiem. Jest dorosłym chłopcem, kowalem własnego losu, jak każdy z nas - dodał.
Apel Millera
Podczas sobotniej Rady Krajowej SLD, Miller zaapelował do Kwaśniewskiego: - Aleksandrze, albo idziesz z nami i budujesz poważną alternatywę polityczną, albo pozostajesz z prawicą laicką i szaleństwem Janusza Palikota. Albo pozostajesz w Europie Plus, czyli w "ruchu zagubionych", albo idziesz z nami do nowych sukcesów i zwycięstw. Zastanów się raz jeszcze: tu są twoi przyjaciele - czasem szorstcy, ale zawsze prawdziwi.
Miller był pytany, dlaczego w takim razie, skoro mówi o współpracy z byłym prezydentem, wytknął mu incydent z Charkowa z 1999 r. Szef SLD stwierdził, że wspomniał o tym w książce "Anatomia siły", której jest współautorem, bo Kwaśniewski wcześniej sam o tym mówił.
- Gdyby Kwaśniewski nie wspomniał jakiś czas temu, jak w Charkowie było, to ja bym tego tematu nie poruszył - zaznaczył Miller. (Kwaśniewski przyznał, że składając oficjalną wizytę, pił w Charkowie alkohol - red.) Szef SLD powtórzył, że miał rację, kiedy wraz z ówczesnym prezydenckim ministrem Markiem Siwcem, prosił wtedy media, by nie publikowały zdjęć chwiejącego się prezydenta.
We wrześniu 1999 r., podczas wizyty na cmentarzu w Piatichatkach pod Charkowem, gdzie spoczywają polscy oficerowie zamordowani przez NKWD w 1940 roku, Kwaśniewski był blady, chwiał się i wspierał na stojących obok niego osobach.
W wydanym wówczas przez Kancelarię komunikacie niedyspozycję prezydenta tłumaczono "pourazowym zespołem przeciążeniowym goleni prawej".
Autor: MAC/k / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24