Szef Sztabu Generalnego gen. Franciszek Gągor zaprzeczył, jakoby uszkodzenia polskich Rosomaków w czasie transportu do Afganistanu mogły być wynikiem sabotażu. - Nic na to nie wskazuje - odpowiedział na informacje "Gazety Wyborczej".
Partia trzynastu transporterów Rosomak dla naszego kontyngentu w Afganistanie została wysłana na przełomie czerwca i lipca. Za każdym razem wynajęty od Ukraińców transportowy Rusłan zabierał na pokład od trzech do pięciu pojazdów. W Afganistanie okazało się, że pojazdy są uszkodzone - informowała piątkowa "Gazeta Wyborcza".
"Nic nie wskazuje na sabotaż"
- Uszkodzenia wozów Rosomak dostarczonych ostatnio do Afganistanu są nieznaczne, nic nie wskazuje na sabotaż - uspokaja szef Sztabu Generalnego gen. Franciszek Gągor. W jednym z wozów została uszkodzona pompa układu chłodzenia i jest to jedyny z wozów niezdolnych do samodzielnej jazdy. Inne usterki to uszkodzona radiostacja - ma zostać wymieniona na wymontowaną z innego niesprawnego wozu, oraz niedziałające monitory pomagające kierowcy prowadzić wóz. Gen. Gągor zapowiedział, że pompa zostanie w najbliższych dniach dostarczona z kraju, także w pozostałych pojazdach w ciągu kilku dni defekty zostaną usunięte.
Dodał, że na pewne układy wozów może niekorzystnie wpływać podciśnienie panujące na pokładzie Rusłana. Podkreślił że odbierane w Afganistanie wozy są skrupulatnie sprawdzane, co wykazuje np. drobne usterki jak np. "poluzowanie siedzenia czy zacinająca się szuflada". Zaznaczył, że 13 Rosomaków dla kontyngentu w Afganistanie to nie wozy nowe, lecz używane wcześniej w kraju i przygotowane do misji.
Inne informacje przekazała piątkowa "Gazeta Wyborcza".
Nowy Rosomak przyjechał na lawecie?
- Widziałem, że jeden z Rosomaków, które przyleciały, nie nadawał się w ogóle do jazdy. Do naszej bazy Ghazni wjechał na lawecie. Inne mają pourywane części i poprzebijane opony. Najgorsze jest to, że w niektórych pojazdach zostały uszkodzone systemy elektroniczne. Bez elektroniki Rosomak jest właściwie niezdolny do walki - powiedział "GW" jeden z żołnierzy.
Kiedy miało dojść do uszkodzenia Rosomaków? Pojazdy produkują wojskowe zakłady w Siemianowicach Śląskich. Na każdym etapie produkcji są one akceptowane przez przedstawicieli wojska. - Kiedy wojskowi odbierali je w Siemianowicach, były w stu procentach sprawne - zapewnił informator "GW" ze zbrojeniówki.
Zniszczone podczas lotu
Wojskowi z Opola zabrali Rosomaki do Wrocławia. W stanie nienaruszonym załadowane zostały na pokład ukraińskich Rusłanów. Jednak na trasie Wrocław - Afganistan dochodziło do międzylądowań w Baku, gdzie Rusłany były tankowane. - Uszkodzenia wykryto dopiero w bazie Bagram. Pracownicy z Siemianowic dokonują tam tzw. przeglądu zerowego. A to znaczy, że sprzęt został zniszczony na drodze Wrocław - Afganistan - uważa informator gazety.
Śledztwo w sprawie zniszczenia transporterów ma prowadzić Służba Kontrwywiadu Wojskowego. Według gazety SKW uważa, że w grę wchodzi sabotaż. - Możliwości jest wiele. Samoloty nie są nasze, ich załogi też nie, są międzylądowania, lotnisko ma obcą obsługę - wyliczają rozmówcy dziennika.
"Pierwszy meldunek był alarmistyczny"
Co innego na ten temat mówi kolejny z wysokich przedstawicieli wojska. Dowódca wojsk lądowych gen. Waldemar Skrzypczak ocenił, że "sabotaż na pewno to nie był". Dodał, że "pierwszy meldunek operacyjny był alarmistyczny, natomiast rzeczywistość jest inna" - sześciu Rosomaków można już używać, pozostałe będą gotowe w ciągu trzech dni, a "usterki nie mają wpływu na zdolność bojową wozów". Zaprzeczył też, jakoby zawiadamiał Służbę Kontrwywiadu Wojskowego o uszkodzeniu Rosomaków, ale - dodał - "służby mają obowiązek sprawdzać takie zdarzenia".
Rosomaki: najlepsze, ale niszczone
Nie pierwszy raz Rosomaki dotarły do Afganistanu zepsute. W 2007 r., gdy pojazdy transportowane były na lawetach z pakistańskiego portu, do bazy Szaran w Afganistanie dojechały z potłuczonymi ekranami ciekłokrystalicznymi, pustymi bakami, okradzione zostały z gaśnic i lusterek. Za uszkodzenia odpowiedzialni byli wtedy pracujący w porcie cywile, którzy chcieli dorobić sobie na handlu kradzionym sprzętem. Tym razem na każdym etapie transportu obecni byli wojskowi - polscy lub innych armii.
13 dostarczonych Rosomaków to pierwsza partia z 30 wozów dosyłanych, by wzmocnić polski kontyngent. 17 następnych wozów, w tym siedem z armatą 30 mm zostanie dostarczonych do końca września. W tej chwili polscy wojskowi w Afganistanie mają do dyspozycji ponad 70 Rosomaków.
Rosomak uchodzi w tej chwili za jeden z najlepszych pojazdów, jakich używają armie NATO w Afganistanie. Talibowie nazywają je "zielonymi czołgami" i wciąż szukają sposobu na ich zniszczenie. Jeszcze żaden polski żołnierz w Rosomaku nie zginął ani nie został ciężko ranny.
Źródło: "Gazeta Wyborcza", PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24