Uznając powagę sytuacji, postanowiłem oddać się do dyspozycji walnego zgromadzenia stowarzyszenia "Wiosna". Z dużą starannością staramy się wyjaśnić wszystkie powstałe wątpliwości - podkreślił w czwartek prezes stowarzyszenia ksiądz Jacek Stryczek. To reakcja na artykuł, w którym zarzucono mu stosowanie mobbingu.
"W jednej z największych organizacji pozarządowych w Polsce, z prezesem – księdzem, jest poważny problem" - pisze dziennikarz Onetu Janusz Schwertner. Autor artykułu przywołuje skargi osób, które miały doświadczyć mobbingu, pisze także o "terapeutce od Stryczka", która leczy pracowników krakowskiego stowarzyszenia "Wiosna".
"Przed księdzem nie masz jak się bronić"
"Ksiądz z pasją testuje na kolejnych współpracownikach techniki mobbingowe. Robi to osobiście lub rekrutuje dyrektorów z właściwymi predyspozycjami czy umiejętnościami" – brzmi fragment anonimowego listu, który autor artykułu miał otrzymać w marcu tego roku.
Z dalszej części artykułu dowiadujemy się, że w ciągu kolejnych kilku miesięcy o swojej pracy w "Wiośnie" opowiedziało Onetowi 21 osób. Zgodnie z relacjami dziennikarza byli i obecni pracownicy "boją się prezesa, często płaczą, mają zaniżoną samoocenę".
"Na spotkania ze mną przychodzili z drżącymi rękami, po nieprzespanych nocach, a nawet krótko po atakach paniki, wywołanych powrotem do wspomnień sprzed lat. Ważyli każde słowo. Gniew mieszał się z poczuciem wstydu, jakby wahali się, czy domowe brudy powinni prać na zewnątrz. Wielokrotnie usłyszałem, że nie chcą uderzyć w ideę, która jest im bliska i która nie może zostać zniszczona" – pisze Schwertner.
Jak wynika z artykułu Onetu, w "Wiośnie" ma miejsce "niespotykanie wysoka rotacja pracowników". Najczęściej odchodzą ludzie z działu marketingu. - Co budzi największą panikę? Spotkania z nim (ks. Jackiem Stryczkiem - red.). Nigdy nie wiesz, kiedy zostaniesz wezwany, w jakim ksiądz jest humorze i co powie ci za zamkniętymi drzwiami. Niektórzy po takich spotkaniach biegną do łazienki i się zamykają, inni płaczą na oczach kolegów - mówiła Schwetnerowi członki zespołu marketingowego w "Wiośnie". Inna osoba, pracująca w dziale PR stowarzyszenia twierdzi, że "przed księdzem nie masz jak się bronić". - Słyszysz, że jesteś beznadziejny, ale nie masz prawa zapytać, dlaczego on tak uważa - wyjaśnia.
Kuria: oskarżenia bardzo poważne
W czwartek do zarzutów wobec ks. Stryczka odniosła się krakowska kuria.
"Zarzuty pod adresem ks. Jacka Stryczka i Stowarzyszenia Wiosna, którego ks. Stryczek jest prezesem, zawarte w reportażu opublikowanym dzisiaj na portalu Onet są bardzo poważne" - napisano w komunikacie podpisanym przez kanclerza kurii, ks. Tomasza Szopę. "Chociaż Stowarzyszenie Wiosna nie jest stowarzyszeniem kościelnym, to jednak ks. Jacek Stryczek, jako ksiądz Archidiecezji Krakowskiej podlega władzy kościelnej i dlatego przełożeni ks. Stryczka traktują te zarzuty z należytą powagą" - czytamy w oświadczeniu. Kuria dodała, że ks. Stryczek został poproszony o "szczegółowe pisemne odniesienie się do oskarżeń".
"Staramy się wyjaśnić wszystkie powstałe wątpliwości"
W czwartek po południu ksiądz Stryczek opublikował na Facebooku oświadczenie, w którym poinformował, że oddał się do dyspozycji Walnego Zgromadzenia Stowarzyszenia "Wiosna". "Uznając powagę sytuacji, postanowiłem oddać się do dyspozycji Walnego Zgromadzenia Stowarzyszenia WIOSNA, zgodnie ze statutem. Równocześnie, oświadczam, że z dużą starannością staramy się wyjaśnić wszystkie powstałe wątpliwości" - czytamy we wpisie.
Ksiądz Stryczek opublikował też na Facebooku nagranie, w którym odpiera zarzuty stawiane mu przez Onet. - Trudno mi się odnaleźć w tych opracowaniach, które zobaczyłem na Onecie - mówi. Zdaniem księdza Stryczka Onet wykazał się brakiem rzetelności.
– Zapraszaliśmy wielokrotnie Onet, żeby zweryfikował opinie naszych byłych pracowników z nami. Żeby sprawdził, czy to są fakty. Na przykład w tekście pojawia się wzmianka o omdleniach. Zrobiliśmy analizę. Nie znamy takich historii – twierdzi. – W tekście pojawia się informacja, że – podobno – szkalowałem kogoś, kto miał na sobie koszulkę WOŚP-u. Dobrze, że koło mnie była dyrektorka, która mówi, że była rzeczywiście świadkiem takiej sytuacji, kiedy młody pracownik ubrał taką koszulkę, a inny młody pracownik z tego powodu na niego nakrzyczał. I ten, który krzyczał, natychmiast dostał reprymendę i już w ogóle u nas nie pracuje – przekonuje ksiądz Stryczek.
"Nie akceptujemy w Wiośnie praktyk, które zostały przedstawione w artykule"
Oświadczenie w sprawie zarzutów padających w artykule wydał także zarząd stowarzyszenia "Wiosna". Napisał w nim, że jest mu przykro, iż dla osób wypowiadających się w artykule Onetu praca w stowarzyszeniu była "trudnym doświadczeniem". "Wśród opisanych sytuacji były takie, które nie miały miejsca lub ich przebieg był inny niż zostało to przedstawione. Informowaliśmy o tym autora tekstu, niestety nie zdecydował się na przedstawienie naszej perspektywy. Z autorem chcieli również porozmawiać byli i obecni współpracownicy ks. Jacka Stryczka, których opinia na temat pracy z nim jest diametralnie inna. Niestety również ich głos nie został uwzględniony w materiale, przez co nie jest to tekst, który przedstawia pełny i prawdziwy obraz pracy w Wiośnie" – czytamy w oświadczeniu stowarzyszenia. Zarząd podkreśla, że stara się "jak najlepiej realizować swoje cele społeczne i nieść mądrą pomoc", ale także walczy o "finansowe przetrwanie", a ta walka bywa trudniejsza niż to się z zewnątrz może wydawać.
Stowarzyszenie przyznaje także, że w pracy mogło dochodzić do sytuacji emocjonalnie trudnych, stresujących i powodujących u pracowników dyskomfort. Wiosna w oświadczeniu przeprasza każdego, kto mógł czuć się źle w pracy.
Zarząd podkreśla także: "(…) nie akceptujemy w Wiośnie w relacjach z pracownikami praktyk, które zostały przedstawione w artykule". "Trudno jest nam uwierzyć, że w istocie miały one miejsce, dlatego każdą z nich weryfikujemy" – czytamy w oświadczeniu.
Autor: momo//kg / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24