Po raz pierwszy w Polsce poszkodowani chcą pozwać przełożonych księdza, który wykorzystywał ich seksualnie. Były proboszcz jednej z parafii w Kołobrzegu został skazany, choć - mimo wyroku - nadal jest na wolności. Jak udało się ustalić reporterom "Czarno na białym", przeprowadził się i zaczął nowe życie już jako nie-ksiądz. Za jego czyny ma zapłacić poszkodowanym koszalińsko-kołobrzeska kuria, która miała wiedzieć o karygodnym postępowaniu podwładnego, ale nie zareagowała. Reporter "Czarno na białym" dotarł do dwóch mężczyzn, molestowanych w wieku kilkunastu lat.
Jedną z ofiar jest 25-letni Marcin. Sądy pierwszej i drugiej instancji nie miały wątpliwości - ksiądz wykorzystał seksualnie dziecko.
- Przyjeżdżał pod szkołę, zabierał mnie, wykorzystywał. Zawsze kazał milczeć, abym nikomu o tym nie mówił. Całował mnie w usta - wspomina Marcin.
Sześć lat temu Zbigniew R. był wówczas proboszczem jednej z parafii w Kołobrzegu. Kiedy składał życzenia świąteczne swoim parafianom, na sumieniu miał kilkunastokrotne wykorzystanie przynajmniej dwóch chłopców. Miesiącami 12-letni wówczas Marcin był zmuszany do czynów, które szokują.
Zawieszony
Marcin dziś domaga się odszkodowania. Pierwszy raz w Polsce pozwana jest kuria biskupia, a nie sam pedofil. - Robię to dlatego, żeby pokazać też innym, że mają takie prawo i powinni z niego korzystać; że Kościoł katolicki w Polsce nie stoi ponad paragrafami - tłumaczy mężczyzna.
Kolejną molestowaną przez R. osobą był 27-letni dziś mężczyzna. Miał kilkanaście lat, gdy został wykorzystany seksualnie. Także dzięki jego zeznanim R. został skazany.
Tuż przed rozpoczęciem procesu karnego w 2009 roku Zbigniew R. został suspendowany, czyli zawieszony w obowiązkach księdza. Nie za pedofilię, a za utrzymywanie kontaktów seksualnych z dorosłym mężczyzną. Kiedy w Kołobrzegu wszystko wyszło na jaw, uciekł do Będzina na Śląsku.
Sąsiedzi nie znają jego przeszłości. Nie wiedzą nawet, że był księdzem. Od 20 marca Zbigniew R. powinien być za kratami i odsiadywać dwuletni wyrok. W więzieniu jednak się nie stawił, złożył za to wniosek o odroczenie kary z powodu kłopotów zdrowotnych. Sąd zgodnie z prawem musi wniosek rozpatrzyć. To może potrwać kilka tygodni.
Żądanie odszkodowania od kurii może wywołać lawinę podobnych wniosków nie tylko na Pomorzu Zachodnim. Kuria diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej w sprawie odszkodowań nie udziela jedak komentarza.
Autor: mn\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24