On w Gdańsku uchodził za "osobę wielką" (...) nikt nie podejrzewał, że jest tam jeszcze jakieś drugie dno - tak o opisanych w "Dużym Formacie" przypadkach wykorzystywania seksualnego dzieci przez księdza prałata Henryka Jankowskiego mówiła w TVN24 w piątek Bożena Aksamit, autorka artykułu. - Prałat miał dwie strony, ciemną i jasną - stwierdziła.
3 grudnia w magazynie "Duży Format" opublikowano reportaż "Sekret Świętej Brygidy. Dlaczego Kościół przez lata pozwalał księdzu Jankowskiemu wykorzystywać dzieci?", w którym kapelan "Solidarności" i wieloletni proboszcz parafii świętej Brygidy w Gdańsku, ksiądz prałat Henryk Jankowski, oskarżany jest między innymi o seksualną przemoc wobec nieletnich.
"W Gdańsku uchodził za osobę wielką"
Sytuację wokół księdza Jankowskiego autorka artykułu, Bożena Aksamit, komentowała w piątek w rozmowie z TVN24. Jak mówiła, ksiądz Jankowski miał dwie strony - ciemną i jasną. - Ta jasna to pomoc dla mieszkańców Gdańska. Dostawał dużo pieniędzy z Zachodu, on rzeczywiście się nimi dzielił. Pokazywał, że chce pomóc. On w Gdańsku uchodził za "osobę wielką" - mówiła.
Aksamit odniosła się też do "ciemnej strony" prałata. Przypomniała, że seksuolog, profesor Zbigniew Lew-Starowicz diagnozował u księdza Jankowskiego efebofilię (preferencję dorosłych do podejmowania kontaktów seksualnych z osobami w wieku 15-19 lat). Jak dodała, "jest coraz więcej świadectw, że molestował także dzieci, czyli interesował go tak naprawdę seks z dziećmi".
- Potem na plebanii pojawili się chłopcy, którymi on się otaczał, czyli nastolatkowie od 13. do 17. roku życia, którzy mu pomagali. On twierdził, że pomagają mu, bo jest chory na cukrzycę, że muszą mu podawać leki. Ale co ci chłopcy na plebanii robili, kiedy tam nikogo z zewnątrz nie było, to wiedzą tylko oni i niespecjalnie chcą o tym rozmawiać - mówiła autorka reportażu. Według jej relacji, chłopcy twierdzili, że "oglądali tylko filmy wideo, pili herbatę i tak dalej". Zdaniem Aksamit jest to nieprawdą, bo tam "działy się imprezy, oglądano pornografię, bo znaleziono podczas przeszukania plebanii pornografię u księdza". - To są bardzo skomplikowane rzeczy, które czekają na wyjaśnienie - podkreśliła.
Publicystka "Dużego Formatu" podkreśliła, że potrzebne jest powołanie komisji świecko-kościelnej, która zajęłaby się zbadaniem tej sprawy.
Pytana, jak dużo osób z otoczenia księdza Jankowskiego mogło wiedzieć o jego działaniach, dziennikarka stwierdziła, że "w latach 80. na plebanię przyjeżdżało wielu polityków, później biznesmenów". - Wtedy słowo "pedofil", czy myślenie o tym, że ktoś jest pedofilem, było strasznie odległe. Mało kto wiedział, na czym to polega - tłumaczyła.
"Nie przypuszczało się, że osoba tak znana może być tak nikczemna"
Zdaniem dziennikarki wizerunek księdza Jankowskiego sprawiał, iż nikt nie brał pod uwagę, że może on dopuszczać się takich przestępstw. - Do głowy ludziom nie przychodziło, że przy jego jawności, otwartości, nikt nie podejrzewał, że tam jeszcze jest jakieś drugie dno - komentowała. - Nie przypuszczało się, że osoba tak znana może być tak nikczemna - przyznała.
Autorka reportażu pytana była, czy duchowni z otoczenia prałata Jankowskiego próbowali przeciwstawiać się jego zachowaniu. Przypomniała, że w 2004 roku "było toczone postępowanie prokuratorskie o domniemanie pedofilii".
- Z zeznań [w tej sprawie - red.] wynikało, że część księży próbowało z nim rozmawiać, ale on to lekceważył. (...) On był po prostu jawnie bezczelny - oceniła. Tłumaczyła, że "nawet naciski księży, którzy mieszkali na plebanii, czy próby rozmowy spełzały na niczym".
Według autorki publikacji w "Dużym Formacie", również Kościół miał wiedzieć o tym, co dzieje się na plebanii kościoła świętej Brygidy.
- Biskup Gocłowski nie radził sobie z nim, dopiero gdy dotarło do niego, że to chodzi o dzieci, to usunął go z plebanii. To już był bardzo późno, kilka lat przed śmiercią księdza Jankowskiego - opisywała.
W 2004 roku arcybiskup Tadeusz Gocłowski zakazał księdzu Henrykowi Jankowskiemu głoszenia kazań i odwołał go ze stanowiska proboszcza, jednak w 2008 roku, jego następca, arcybiskup Sławoj Leszek Głódź cofnął księdzu Jankowskiemu zakaz wygłaszania kazań.
W grudniu 2003 roku matka nastoletniego Sławka, jednego z chłopców, którzy mieli być molestowani, zgłosiła się do prokuratury. W 2004 roku ruszyło śledztwo w tej sprawie. Chłopiec miał nocować na plebanii i wyjeżdżać z księdzem na ferie - ksiądz według jego zeznań szczególnie go faworyzował, dawał mu prezenty. W grudniu 2004 roku w prokuraturze zeznawał między innymi ksiądz Józef Paner, który przebywał w parafii od 1988 roku. W grudniu 2004 roku prokurator Barbara Kamińska z Prokuratury Okręgowej w Elblągu umorzyła śledztwo w sprawie "doprowadzenia małoletniego do obcowania płciowego i poddania innej czynności seksualnej”.
"Żeby z ofiary stać się ocaleńcem, trzeba przejść długą drogę"
Aksamit w rozmowie z TVN24 zwracała także uwagę na pomoc, jakiej potrzebują ofiary molestowania seksualnego. Zaznaczyła, że "to jest bardzo ważne, żeby zaczęły mówić".
- Żeby z ofiary stać się ocaleńcem, trzeba przejść długą drogę, a pierwszym stopniem jest to, żeby komukolwiek o tym powiedzieć - stwierdziła.
Autorka reportażu dodała, że ujawnienie przypadków przestępstw seksualnych "na pewno może też pomóc polskiemu Kościołowi". Oceniła, że Kościół ma problem z mówieniem o przestępstwach seksualnych i milczy na ten temat. Apelowała, aby ofiary zgłaszały się do fundacji "Nie lękajcie się" pomagającej ofiarom przestępstw seksualnych.
- Należy to zrobić dla siebie samego i także dla Kościoła, jeśli ktoś jest osobą wierzącą - podkreśliła.
"Nikt nie jest pod żadną ochroną, nie może być"
W związku z zarzutami pojawiającymi się pod adresem zmarłego w lipcu 2010 roku księdza prałata posłanka Joanna Scheuring-Wielgus (Teraz!) zaapelowała 4 grudnia w liście do prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza o usunięcie pomnika prałata stojącego przed kościołem świętej Brygidy.
CAŁA ROZMOWA Z AUTORKĄ ARTYKUŁU O KSIĘDZU JANKOWSKIM:
Autor: mjz//now / Źródło: tvn24