Żaden z elementów postanowienia o wszczęciu śledztwa nie da się obronić - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 Krzysztof Parchimowicz, szef niezależnego stowarzyszenia prokuratorów "Lex Super Omnia". Parchimowicz zeznawał w poniedziałek w roli świadka przed białostocką prokuraturą w śledztwie dotyczącym sędziów Sądu Najwyższego.
W poniedziałek 29 lipca szef niezależnego stowarzyszenia prokuratorów "Lex Super Omnia" Krzysztof Parchimowicz stawił się w Prokuraturze Regionalnej w Białymstoku i złożył zeznania jako świadek w śledztwie związanym z wyłudzeniami podatku VAT.
"Liczyłem na to, że przesłuchanie odbędzie się profesjonalnie"
Po zakończeniu przesłuchania Parchimowicz rozmawiał z reporterem TVN24. - Spodziewałem się, że będzie przesłuchiwał mnie kto inny. Natomiast przesłuchiwała mnie szefowa prokuratury regionalnej, pani Elżbieta Pieniążek. Liczyłem na to, że przesłuchanie odbędzie się profesjonalnie, w lepszej atmosferze. Niestety, żadne z tych moich przewidywań się nie sprawdziło - przekazał. Dodał, że przesłuchanie "długo trwało". - Dlatego że pani prokurator jednak nie przesłuchiwała mnie jedynie na okoliczności dotyczące wyroków Sądu Najwyższego, ale próbowała ode mnie odebrać zeznania w sprawie dotyczącej mnie bezpośrednio. Na te pytania odmawiałem odpowiedzi - zaznaczył Parchimowicz.
"Fundujemy sobie Turcję"
Jak mówił wieczorem w "Faktach po Faktach", szefowa prokuratury regionalnej "przedstawiała się w roli twardej prokuratorki". - Co chwilę mnie strofowała, nie pozwalała mi dokończyć moich myśli, ale najważniejsze jest to, co wynika z tego punktu mojego wezwania, który określa przedmiot postępowania w sprawie orzeczeń Sądu Najwyższego. Żaden z elementów postanowienia o wszczęciu śledztwa nie da się po prostu obronić - ocenił. - Znając kulisy początku tego postępowania, niestety muszę się pokusić o refleksję, że fundujemy sobie Turcję, ale nie Turcję znaną nam w widokówek, ale znaną nam z listów sędziów tureckich, którzy zostali poddani represjom w tym kraju - ocenił. Pytany, czy śledztwo jest realną chęcią ukarania sędziów czy próba zastraszania, odpowiedział: uważam, że jest to próba zastraszania, próba podważenia autorytetu sądu i sędziów, a tak naprawdę to domniemanie, że sędziowie Sądu Najwyższego mogli działać w celu przysporzenia komuś korzyści osobistej czy majątkowej jest po prostu haniebne.
"Zrodziło się w głowie kierownictwa prokuratury"
Wcześniej, w poniedziałek rano, Parchimowicz był gościem "Wstajesz i wiesz" w TVN24.
- (Zostałem wezwany jako) świadek w sprawie orzekania przez sędziów Sądu Najwyższego w taki sposób, że - według prokuratura - wydali orzeczenia korzystne dla mafii VAT-owskiej i są współodpowiedzialni za lukę w podatku VAT w wysokości 250 miliardów złotych - wyjaśnił.
Szef prokuratorskiego stowarzyszenia "Lex Super Omnia" przedstawił wezwanie, które otrzymał z prokuratury. - Istota tego śledztwa jest wskazana w moim wezwaniu - dodał.
Jednak jego zdaniem "podejrzenie, które spowodowało wszczęcie śledztwa w tym wątku, jest po prostu wydumane". - Zrodziło się w głowie kierownictwa prokuratury i nie ma ku temu podstaw faktycznych, żeby to śledztwo toczyć - ocenił Parchimowicz.
Podkreślił, że "to jest kolejny akt walki z niezawisłością sędziów, z autorytetem Sądu Najwyższego".
- Tuż po bilboardach Fundacji Narodowej, tuż po udanej próbie zmiany ustawy o Sądzie Najwyższym to jest akt agresji wobec niezawisłej władzy - skomentował Parchimowicz.
Jak tłumaczył, jeśli sędziowie usłyszą zarzuty, staną przed nową Izbą Dyscyplinarną Sądu Najwyższego.
Dwa wątki jednego śledztwa
W śledztwie w Prokuraturze Regionalnej w Białymstoku badane są dwa wątki. Pierwszy wątek dotyczy Parchimowicza. Prokuratura zarzuca mu, że w 2009 roku jako dyrektor Biura do Spraw Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej rozesłał do prokuratorów apelacyjnych i naczelników zamiejscowych biur do spraw przestępczości zorganizowanej pismo, w którym wskazywał, jak kwalifikować "zachowania związane z nadużyciami procedury obliczania i uiszczania podatku VAT oraz innych podatkowych zobowiązań publicznoprawnych" - informuje OKO.press.
Portal podał również, że z tego pisma miało wynikać, by do tego rodzaju spraw stosować przepisy Kodeksu karnego skarbowego, a nie Kodeksu karnego. Pierwszy kodeks miał rzekomo być łagodniejszy dla oszustów podatkowych. Zdaniem OKO.press prokuratura miałaby założyć, że Parchimowicz mógł pomóc osobom wyłudzającym VAT w uniknięciu odpowiedzialności karnej.
W tej sprawie miałoby również chodzić o narażenie na straty budżet państwa, a także przekroczenie przez Parchimowicza uprawnień w celu przysporzenia korzyści majątkowych innym osobom.
Drugi wątek białostockiego śledztwa dotyczy sędziów Sądu Najwyższego. Śledczy sprawdzają dwa wyroki Sądu Najwyższego z 2008 roku. Zdaniem prokuratury orzeczenia SN mogły również pomóc uniknąć odpowiedzialności osobom wyłudzającym VAT.
"To prokuratura przekracza granicę prawa"
Krzysztof Parchimowicz był już raz wzywany do prokuratury w swojej sprawie. Wówczas odmówił udzielenia odpowiedzi na pytania.
- Odmówiłem odpowiedzi na wszystkie pytania. Mam do tego prawo - podkreślił. - Ten pomysł, by prowadzić postępowanie przeciwko mnie czy w mojej sprawie jest równie absurdalny, ale ważniejsza jest sprawa prowadzenia śledztwa w sprawie orzeczeń wydanych przez niezawisły sąd i to Sąd Najwyższy - wskazał.
Jak dodał, dziś nie będzie odmawiał odpowiedzi na pytania. - Chociaż nie mam nic do powiedzenia w tej sprawie - zastrzegł. - Prokuratorowi, który będzie mnie przesłuchiwał, wskażę linię orzeczniczą Sądu Najwyższego, uświadomię go w tym, że to prokuratura przekracza granicę prawa, prowadząc to postępowanie. Po prostu będę przestrzegał przed tym, by brnąć w dalszym ciągu w tę nieprawość, którą zaczęła się wiele miesięcy temu - podsumował w rozmowie we "Wstajesz i wiesz" w TVN24.
Autor: kb,js//now//kwoj / Źródło: TVN24, OKO.press
Źródło zdjęcia głównego: tvn24