- To jest taki moment, kiedy wszyscy powinniśmy poprosić Jurka Owsiaka, żeby sobie odpoczął, wziął duży oddech i poczuł, jak ogromnie jest ważny dla nas wszystkich - powiedziała w "Kropce nad i" Anna Dymna, aktorka i założycielka fundacji "Mimo Wszystko". Odniosła się w ten sposób do rezygnacji Jerzego Owsiaka z funkcji prezesa Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
W poniedziałek Jerzy Owsiak poinformował, że w związku z tragiczną śmiercią prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza składa rezygnację z funkcji prezesa zarządu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. - Nie będąc już szefem Fundacji, dalej będę dla niej pracował (...), ale już nie będę podejmował żadnych decyzji - dodał.
Zaraz po poniedziałkowej konferencji prasowej Owsiaka wiele osób zaczęło namawiać go do zmiany decyzji. Internauci w swoich wpisach zaczęli używać hashtagu #MuremZaOwsiakiem, bo - jak przypominają - "mieliśmy grać do końca świata i jeden dzień dłużej".
"Ma w sobie jakąś niezwykłą energię, którą potrafi zarażać innych ludzi"
- Jurkowi serce pękło i podjął taką decyzję, której ja nie przyjmuję oczywiście. To jest taki moment, kiedy wszyscy powinniśmy poprosić Jurka Owsiaka, żeby sobie odpoczął, wziął duży oddech i poczuł, jak okropnie jest ważny dla nas wszystkich - podkreślała Anna Dymna. Mówiła, że z WOŚP, "gra od początku". - Przez wszystkie te lata mówię to samo o Orkiestrze i Jurku. On mnie bardzo wielu rzeczy nauczył, nawet nie zdaje sobie sprawy, jak strasznie jest dla nas wszystkich ważny - podkreśliła.
- Jak zakładałam fundację, pojechałam do Jurka i zadałam mu kilka pytań. On mi mówił: "Ania, ty jesteś silna, pamiętaj że przyjdzie u ciebie taki czas, że zaczną w ciebie walić. Nie zwracaj na to uwagi, rób swoje, bo to będzie znaczyło, że robisz coś ważnego" - wspominała Dymna.
- Powiedział mi jeszcze: "jak będą walić w ciebie - nie reaguj, ale jak będą walić w twoją ideę, to walcz jak lew" - dodała Dymna.
Jak mówiła, Owsiak "zawsze dawał jej siłę". - Nauczył mnie tego, że ważna jest sprawa. Wszystko jedno, kto rządzi w kraju, jakie są nastroje, kto w co wierzy. To nie jest ważne. Dobro trzeba budzić w każdym człowieku.
Dodała, że były szef WOŚP "ma w sobie jakąś niezwykłą energię, którą potrafi zarażać innych ludzi". - Potrafił uruchamiać dobro w ludziach, na których inni machnęli ręką - powiedziała.
"Ten nóż jest nie tylko w serce prezydenta, ale też we wszystkie nasze dobre uczucia"
Dymna mówiła też, że zaraz po morderstwie Adamowicza "zobaczyła coś, co wszystkich połączyło - strach". - Byliśmy połączeni. Taka krwawa ofiara nie powinna iść na marne, jeżeli to już się dokonało. Nic w życiu nie jest bez sensu. To jest moment i szansa dla nas wszystkich, żeby się obudzić i zobaczyć, że coś złego się dzieje - podkreśliła Dymna.
Jak dodała, "jakieś zło grasuje wokół nas wszystkich i wciska nam krzywe zwierciadła". - Widzimy dziwny, pokrzywiony świat, ohydnych ludzi. Widzimy tylko wściekłość i ta wściekłość się w nas budzi. To się zapętla. Spirala się zaciska, a zło się cieszy - wskazywała aktorka.
Jej zdaniem w niedzielę w Gdańsku "stała się najgorsza rzecz". - Potworne morderstwo na oczach wszystkich. Spreparowane, wymyślone, żeby zadziałało. Ten nóż jest nie tylko w serce prezydenta, ale też we wszystkie nasze dobre uczucia - powiedziała Dymna.
"Zaczyna nam brakować prostych, dobrych słów, a one są nam potrzebne jak tlen"
Odniosła się też do mowy nienawiści, o której dyskutuje się w związku z morderstwem prezydenta Gdańska. - Powinniśmy zacząć się z powrotem uczyć szacunku do człowieka. Najgorsze jest to, jeśli widzisz kogoś, kto myśli inaczej niż ty i go nie szanujesz - podkreśliła.
Podkreśliła, że "jednym dobrym słowem można uratować człowieka". - W naszej rzeczywistości zaczyna nam brakować prostych, dobrych słów. One są nam potrzebne jak tlen, a zaczyna być tak, że ludzie używają słowa w okrutny sposób, zabijają słowami, szerzą nienawiść słowami, a przecież słowo do tego nie służy - zaznaczyła Dymna.
Autor: ads\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24