Grzyby, larwy w podściółce i ścisk w klatkach - tak według przedstawicieli Towarzystwa Ochrony Zwierząt wyglądała częstochowska hodowla królików, którą właśnie zlikwidowali. Planują donieść do prokuratury na właścicielkę. Ta zapewnia, że zwierzęta były przetrzymywane w dobrych warunkach.
O podejrzanej hodowli donieśli obrońcom praw zwierząt mieszkańcy Częstochowy. Klatki ze zwierzętami stały w zamkniętym budynku, ale przechodnie mogli je obserwować przez częściowo odsłonięte okno.
Upał i ścisk w klatkach
– Pojechaliśmy to sprawdzić. Na miejscu okazało się, że właściciel przetrzymywał po kilka zwierząt w jednej klatce. Nie były w stanie się poruszać, a nawet swobodnie położyć. Temperatura w pomieszczeniu była bardzo wysoka i unosił się smród amoniaku – relacjonuje Anna Stępień z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt Animals.
Pracownicy Towarzystwa zdecydowali się zabrać zwierzęta na przetrzymanie, żeby właścicielka hodowli mogła wyczyścić klatki. - Jednak w następnym dniu, jak zaczęłyśmy tam sprzątać, zauważyłyśmy grzyby, larwy w podściółce. Szok! – dodaje.
"Skrajnie zaniedbane"
Opinie Towarzystwa potwierdza weterynarz, która badała zwierzęta: - Przywiezione do mnie króliki różnych ras były skrajnie zaniedbane od jakichś 2-3 miesięcy. Zwierzaki miały przerośnięte pazury, pancerz z sierści, w nich zaplątane odchody oraz ściółkę. Króliki miały mocno przerośnięte pazury. Część z nich była oznakowana, reszta niestety nie - mówi Joanna Ścigała z Gabinetu Weterynaryjnego Cztery Łapy.
Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami przygotowuje już w tej sprawie wniosek do prokuratury. Jego przedstawiciele oceniają, że właścicielka powinna odpowiedzieć za zanęcanie się nad zwierzętami.
Właścicielka zaprzecza
Właścicielka zwierząt mówi, że jest zaskoczona zachowaniem przedstawicieli Towarzystwa. Czuje się oszukana, bo była przekonana, że wezmą tylko zwierzęta na przechowanie i oddadzą je, gdy wysprząta klatki. Zapewnia, że opiekowała się swoimi królikami właściwie.
Autor: KP
Źródło zdjęcia głównego: OTOZ Animals Częstochowa