24-letni mieszkaniec Nidzicy ukradł wartego 130 tys. zł tira tylko po to, by pojechać po hamburgery. Nie dojechał, bo po drodze zatrzymała go policja.
- Tir był załadowany metalowymi okuciami do mebli. Kierowca na chwilę wysiadł z auta i zostawił kluczyki w stacyjce. Sebastian K. postanowił to wykorzystać, bo miał ochotę na hamburgery sprzedawane na pobliskiej stacji paliw - powiedziała Anna Siwek, rzecznik warmińsko-mazurskiej policji.
Kiedy kierowca skradzionej ciężarówki zorientował się, że jego samochód zniknął, natychmiast powiadomił policję. Po dwóch godzinach poszukiwań, patrol policji zauważył grupkę ludzi, którzy przy pomocy ciągnika i łopat próbowali wyciągnąć zakopaną w błocie ciężarówkę.
- W tej grupie był także sprawca kradzieży tira, Sebastian K., który w wydychanym powietrzu miał ponad 2 promile alkoholu - powiedziała rzecznik warmińsko-mazurskiej policji.
Z ciężarówki, którą udało się w końcu wyciągnąć z błota, nic nie zginęło. Głodnemu złodziejowi za krótką przejażdżkę grozi nawet do pięciu lat więzienia.
Źródło: PAP, tvn24.pl