- W rejonie Nigerii rzadko dochodzi do porwania statków czy całych załóg - częściej słyszy się o porwaniach części załogi - powiedział w programie "Tak jest" kpt. Marek Niski, który w 2008 r. był kapitanem porwanego przez somalijskich piratów tankowca Sirius Star. Komentował on porwanie polskich marynarzy, którzy trafili w ręce nigeryjskich piratów.
Pięciu polskich marynarzy - kapitan, trzech oficerów i marynarz - zostało porwanych przez nigeryjskich piratów ze statku Szafir płynącego pod cypryjską banderą. Statek płynął z Antwerpii do Onee w Nigerii. Według MSZ porywacze nie nawiązali jeszcze kontaktu. 11 marynarzy, którzy są bezpieczni, zostało na statku u wybrzeży Nigerii.
"Dostać się na taki statek było stosunkowo łatwo"
Zdaniem kapitana Marka Niskiego to, czy można się przygotować do takiego ataku, zależy od wielu okoliczności, takich jak np. wielkość statku bądź zabezpieczenia na taką okoliczność. - Ten statek nie był zbyt duży, więc dostać się na niego było zapewne stosunkowo łatwo - stwierdził.
Powiedział też, że w okolicach Nigerii rzadko dochodzi do porwania całych załóg bądź statków, a częściej do porwań części załogi. W tym przypadku powodem porwania akurat kapitana oraz oficerów może być to, że kapitan mógł chcieć do końca kontrolować sytuację, zaś oficerowie przy nim pozostali. - Porywacze mogli też wziąć oficerów pokładowych celowo, aby unieruchomić statek - stwierdził Nisko.
Oczekiwanie na żądania może potrwać kilka dni
Kapitan dodał, że normalnym jest, że porywacze nie informują od razu o swoich żądaniach. - To jest gra. Taki czas wyczekiwania to też forma nacisku ze strony porywaczy. Muszą się upewnić, że są bezpieczni i nie są śledzeni - powiedział. Stwierdził też, że może minąć kilka dni, zanim poznamy żądania porywaczy. Kpt. Niski uspokoił też rodziny porwanych. - Pięć rodzin w tej chwili przeżywa ogromny dramat. Według mojej wiedzy i doświadczenia porwania na wodach nigeryjskich z reguły kończyły się pomyślnie w stosunkowo krótkim czasie - powiedział.
Porwania miały miejsce już wielokrotnie
- Ludzie ze statków czy wież wiertniczych porywani byli w przeszłości wielokrotnie - mówił wcześniej kpt. Niski.
Stwierdził też, że różnica pomiędzy piratami somalijskimi a tymi, którzy grasują przy wybrzeżach Nigerii, polega na motywacji. W opinii Niskiego piraci somalijscy "to są typowi piraci, którzy robią to, co robią, dla pieniędzy".
"Zdeterminowani"
- Na wodach nigeryjskich pieniądze też grają dużą rolę, ale tam też występują pewne ruchy proekologiczne - stwierdził kpt. Niski.
- Trzeba sobie zdawać sprawę, że w tych rejonach, o których mówimy, życie ludzkie ma niewielką wartość - powiedział kpt. Niski, wspominając swoje porwanie. - Stwarza to dodatkowe ryzyko dla porwanych - dodał.
Kpt. Niski wspominał, że w 2008 r. on razem z załogą przetrzymywany był przez porywaczy przez aż dwa miesiące. Dodał, że wśród piratów przejawiały się różne "typy ludzkie". Jedni byli spokojni, ale zdarzali się też tacy, którym przyjemność sprawiało straszenie i czynienie krzywdy.
- Trzeba pamiętać, że ci ludzie, kiedy już decydują się na porwanie, są zdeterminowani. W momencie, kiedy oni już trzymają kogoś na muszce, to możliwość przeciwstawienia się im jest minimalna - zauważył kpt. Niski.
Grupy przestępcze "dużo lepiej zorganizowane niż somalijskie"
Dr Krzysztof Lidel, dyrektor Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas potwierdził, że porwania w okolicach Nigerii nie są niczym nowym. - Nigeria zajmuje niechlubne drugie miejsce wśród liczby porwań - dodał. Jak wyjaśnił, nigeryjscy piraci działają inaczej niż somalijscy.
- Chodzi głównie o pieniądze, ale nie możemy zapominać, że ci przestępcy posiadają bardzo bliskie kontakty m.in. z organizacjami terrorystycznymi. (...) To grupy przestępcze, które są dużo lepiej zorganizowane niż te somalijskie - powiedział. Podkreślił, że szlaki morskie przebiegają niedaleko Nigerii. - W tych portach można planować, przygotowywać tego typu ataki - dodał. Jak powiedział, nigeryjscy piraci są bardzo dobrze wyposażeni. - Mam na myśli sprzęt nawigacyjny, łączność satelitarną, telefony komórkowe - wyjaśnił.
Autor: PM/ja / Źródło: tvn24