Posłowie na posiedzeniu rozpoczynającym się w środę mają zająć się projektem zmian w Sądzie Najwyższym, który doprowadził do konfliktu w obozie rządzącym. Opozycja podtrzymuje swoje - proponowane jeszcze w grudniu - poprawki. Marek Ast, poseł PiS, przypominał, że projekt po pierwszym czytaniu będzie musiał jeszcze trafić do komisji. - Nie ma takiego napięcia, żeby to już w tym tygodniu rozpatrzyć i przejść przez pierwsze, drugie czytanie i głosowanie - powiedział. Cezary Tomczyk z Koalicji Obywatelskiej przypominał, że "ustawy pisze się w Polsce, a nie w Brukseli". - Na samym końcu procesu legislacyjnego podejmiemy decyzję - zapowiedział.
Posłowie PiS 13 grudnia złożyli w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o SN. Zgodnie z ich propozycjami sprawy dyscyplinarne i immunitetowe sędziów będzie rozstrzygał Naczelny Sąd Administracyjny, a nie, jak obecnie, Izba Odpowiedzialność Zawodowej SN. Propozycja nowelizacji przewiduje też poszerzenie zakresu tak zwanego testu niezawisłości i bezstronności sędziego, który mogłaby inicjować nie tylko strona postępowania, ale także z urzędu sam sąd. Projekt uzupełnia także sposób badania bezstronności sędziego.
Dwa dni po złożeniu projektu prezydent oświadczył, że nie współuczestniczył w jego przygotowaniu ani nie konsultowano go z nim. Zapowiedział, że nie zgodzi się na rozwiązania godzące w system konstytucyjny oraz nie pozwoli, aby do polskiego systemu prawnego został wprowadzony jakikolwiek akt prawny, który będzie podważał nominacje sędziowskie albo pozwalał komukolwiek je weryfikować. Projekt skrytykował również wówczas koalicjant PiS - Solidarna Polska z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą na czele. W KPRM odbyły się dwa spotkania premiera Mateusza Morawieckiego z parlamentarzystami Solidarnej Polski w tej sprawie.
Sejm miał rozpatrzyć ten projekt jeszcze przed świętami, ale został zdjęty z porządku obrad. Parlamentarzyści zapowiadali, że pojawi się on na kolejnym posiedzeniu, które potrwa od 11 do 13 stycznia. Tak też wynika ze wstępnego harmonogramu, który opisała w poniedziałek PAP. Projekt zmian w SN miałby być pierwszym punktem posiedzenia.
Od przyjęcia zmian w sądownictwie zależy zgoda Komisji Europejskiej na przekazanie Polsce ogromnych pieniędzy w ramach Krajowego Planu Odbudowy.
Ast: nie ma napięcia, by w tym tygodniu to rozpatrzyć
Przewodniczący komisji sprawiedliwości i praw człowieka Marek Ast potwierdził w Polskim Radiu 24, że podczas najbliższego posiedzenia Sejmu "na pewno odbędzie się pierwsze czytanie projektu". - Taki jest przynajmniej plan - zaznaczył. Zwrócił uwagę, że to dopiero rozpoczyna proces legislacyjny. - W momencie, kiedy projekt będzie skierowany do komisji sprawiedliwości i praw człowieka, wtedy na komisji będziemy pracować nad tym przedłożeniem i z całą pewnością nie zakończy się w trakcie tego posiedzenia Sejmu - powiedział.
- Nie ma takiego napięcia, żeby to już w tym tygodniu rozpatrzyć i przejść przez pierwsze, drugie czytanie i głosowanie. Będziemy po prostu rozmawiać, szukać poparcia dla tego projektu i oczywiście go poprawiać, bo jak to zwykle bywa z projektami, w trakcie prac pewnie jakieś zmiany będą - mówił Ast.
Opozycja podtrzymuje swoje poprawki
Kluby opozycyjne, które zadeklarowały wolę prac nad projektem, jeszcze w grudniu przygotowały do niego daleko idące poprawki. Uzgodniły, że będą to poprawki popierane wspólnie przez kluby Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, Koalicji Polskiej-PSL oraz koło Polski 2050. Poseł KO Robert Kropiwnicki powiedział PAP, że choć kwestia poprawek opozycyjnych została "zamrożona", gdy projekt został zdjęty z w grudniu z porządku obrad Sejmu, to nadal pozostają one aktualne i zostaną zgłoszone, jeśli rzeczywiście projekt trafi pod obrady. Są to trzy zasadnicze poprawki. Po pierwsze - powierzenie spraw dyscyplinarnych sędziów Izbie Karnej Sądu Najwyższego. Po drugie - przywrócenie dawnego trybu wyboru Krajowej Rady Sądownictwa przez sędziów. Po trzecie - uchylenie tak zwanej ustawy kagańcowej.
Gawkowski: nie będzie przykładania ręki do tego, by dalej uchwalać kulawe prawo
- Składamy poprawki, głosujemy, chcemy zmian. Liczymy, że PiS się opamięta. Jeżeli ich nie będzie, to wtedy powiemy, co zrobimy - zapowiedział Krzysztof Gawkowski, szef klubu Lewicy.
Podkreślił, że ze strony opozycji "na pewno nie będzie przykładania ręki do tego, by dalej uchwalać kulawe prawo".
Hanna Gill-Piątek z Polski 2050 powiedziała, że "nie wyobraża sobie tego, żeby ta ustawa przeszła bez poprawek". - Liczymy na rozsądek strony rządowej - dodała.
Tomczyk: ustawy pisze się w Polsce, a nie w Brukseli
- Na samym końcu procesu legislacyjnego podejmiemy decyzję i uznamy, czy ta ustawa spełnia te wymagania Komisji Europejskiej, ale też przede wszystkim nasze - powiedział Cezary Tomczyk z Koalicji Obywatelskiej.
- Bo ustawy - i chciałbym to powiedzieć PiS-owi bardzo jasno - pisze się w Polsce, a nie w Brukseli - dodał, odnosząc się do narracji obozu rządzącego.
- Jeżeli ktoś uznaje, że jakiś minister - w tym przypadku minister vel Sęk - pojedzie do Brukseli i będzie ustalał coś poza polskim parlamentem, to ja dzisiaj bardzo jasno mówię: Nie. To tutaj w Sejmie pisze się polskie prawo, bo jesteśmy w Polsce - podkreślił poseł.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24