Trwa obława na sprawcę, bądź sprawców postrzelenia 54-latka w Koszalinie. Mężczyzna, jak wynika z informacji reportera TVN24, przeszedł już skomplikowaną operację, jest nieprzytomny. Jak ustaliliśmy, to znany niegdyś sportowiec, mający jednak kryminalną przeszłość. Według nieoficjalnych informacji niedzielna strzelanina mogła mieć związek z wojną gangów o dominację na lokalnym rynku narkotyków.
W tej sprawie wciąż jest więcej pytań, niż odpowiedzi. Policjanci przesłuchują świadków, zabezpieczyli monitoring z miejsca zdarzenia, ale na razie nie wiadomo nawet, ile osób brało udział w strzelaninie.
Policja liczy, że zeznania pokrzywdzonego pomogą przybliżyć, co było przyczyną tego zdarzenia.
Kiedy jednak uda się przesłuchać pokrzywdzonego, i czy będzie w ogóle chciał współpracować, tego nie sposób przesądzić. Jak dowiedział się reporter TVN24, 54-latek jest teraz nieprzytomny po skomplikowanej operacji.
Jeszcze przed zabiegiem miał zdecydowanie odmówić rozmowy z policjantami.
- Prowadzimy śledztwo pod kątem usiłowania zabójstwa. Zabezpieczyliśmy łuski, nie wiemy, ilu było sprawców, ale wiemy, że jeden strzelał - mówi TVN24 Aneta Skupień z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
54-latek ma ochronę policji. Prokuratura przesłuchuje świadków, dotychczas 2 osoby złożyły zeznania.
3 lub 4 strzały
Śledczy odtwarzają przebieg strzelaniny. Z ich dotychczasowych ustaleń wynika, że w niedzielę w Koszalinie około godz. 11, w kierunku 54-letniego mężczyzny zostały oddane 3 lub 4 strzały.
- Ustalamy jeszcze z jakiej broni - mówi mł. asp. Monika Kosiec z koszalińskiej policji.
I dodaje: w wyniku tych postrzałów były zapaśnik został zraniony w okolice ud i dłoni. Przytomny z obrażeniami został przewieziony do koszalińskiego szpitala.
Wojna gangów?
Nic nie wiadomo o sprawcach strzelaniny, niewiele o jej powodach. Jak nieoficjalnie dowiedział się reporter TVN24, w Koszalinie trwa wojna gangów związana z walką o dominację na lokalnym rynku handlu narkotykami.
Informacje te potwierdza w rozmowie z portalem tvn24.pl, jeden z oficerów, który chce zachować anonimowość.
- W Koszalinie trwa wojna o kontrolę nad rynkiem narkotyków, haraczy ściąganych z nadmorskich biznesów i wpływami z prostytucji. Tutejszy wydział Centralnego Biura Śledczego jest zbyt słaby, to około 10 funkcjonariuszy, by zapanować nad sytuacją - mówi nam jeden z oficerów.
Prokuratura nie wyklucza niczego
Prokuratura nie wyklucza, że niedzielne zdarzenie może mieć związek z innymi, wcześniejszymi strzelaninami w Koszalinie.
- Żadnej hipotezy nie można wykluczyć, ale na razie trudno je potwierdzić - mówi Skupień. - Wykorzystujemy w tej sprawie wszystkie informacje, którymi dysponuje policja i prokuratura, celem ustalenia ewentualnego związku z innymi postępowaniami - dodaje.
W styczniu ranne od postrzału w okolicach Koszalina zostały dwie osoby. W Tymieniu ranny w udo został 25-letni mężczyzna. - Ustalono sprawców, mężczyźni poszukiwani są listem gończym, ponieważ nie jest znane ich miejsce pobytu - mówi Skupień. Natomiast w przypadku postrzelonej w nogę 23-letniej kobiety sprawę umorzono, ponieważ nie udało się ustalić sprawcy przestępstwa.
W czerwcu informowaliśmy także o innym zdarzeniu. Wtedy rowerzysta odkrył zwłoki mężczyzny porzucone przy drodze na obrzeżu miejscowości Słowienkowo - około 17 kilometrów od Koszalina. Sposób, w jaki pozbawiono życia ofiarę zszokował policjantów. Ktoś oddał dwa strzały: w serce i w środek czoła. W tej sprawie zatrzymany został mężczyzna, który podejrzany jest o dokonanie zabójstwa. Teraz przebywa w areszcie.
Olimpijczyk i gangster
O ile nic nie wiadomo o sprawcach strzelaniny, o tyle zdecydowanie więcej o mężczyźnie, do którego strzelano.
To - według naszych informacji - Andrzej R., były sportowiec, ale z kryminalną przeszłością. W latach 90. i 80. - mistrz Polski w zapasach, reprezentant naszego kraju na igrzyskach olimpijskich.
Mężczyzna po zakończeniu kariery sportowej rozpoczął nową, już w podziemiu kryminalnym. Najpierw zajął się przemytem papierosów, ale błyskawicznie został zatrzymany przez policję. Wtedy sprawę umorzono. Po tej wpadce zmienił rolę i zaczął organizować przemyt, a nie sam brać w nim udział.
Wkrótce jego grupa rozciągnęła parasol ochronny nad nadmorskimi agencjami towarzyskimi. W 1999 roku doszło nawet do spektakularnej bitwy w Ustroniu Morskim: kilkudziesięciu gangsterów pobiło się na plaży właśnie o kontrolę nad tym biznesem. Wygrała grupa “zapaśników” kierowana przez R., a na miejscu pobity został również komendant miejscowego posterunku policji.
Wkrótce potem Andrzej R., wraz z najbliższymi współpracownikami został zatrzymany i skazany, w oparciu o zeznania świadka koronnego, na 5 lat więzienia.
W ostatnich latach, co podkreśla policja, 54-latek miał jednak czystą kartotekę.
Autor: as, zir//i/plw / Źródło: TVN 24 Szczcin
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Szczcin