Po to otwieraliśmy łóżka covidowe, po to miały być otwarte szpitale dodatkowe, aby inni chorzy niecovidowi nie cierpieli z powodu pandemii - mówił marszałek Senatu Tomasz Grodzki, odnosząc się do nowych zaleceń NFZ. Jak ocenił, te zalecenia, "tłumacząc to na język ludzki, to totalna kapitulacja rządzących i przyznanie się, że system padł". - To jest kapitulacja, która na końcu znajduje wyraz w brutalnych liczbach - dodał.
Narodowy Fundusz Zdrowia przekazał w poniedziałek wieczorem, że "w związku z rozwojem epidemii, na polecenie ministra zdrowia, centrala NFZ zaleca ograniczenie do niezbędnego minimum lub czasowe zawieszenie udzielania świadczeń wykonywanych planowo". W komunikacie na swojej stronie internetowej NFZ wyjaśnił, że zalecenie wydano po to, "aby zapewnić dodatkowe łóżka szpitalne dla pacjentów wymagających pilnego przyjęcia do szpitala".
Więcej o tych zaleceniach rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz mówił we wtorek w rozmowie z TVN24.
"Totalna kapitulacja i przyznanie się, że system padł"
Marszałek Senatu Tomasz Grodzki na konferencji prasowej w środę określił, że zalecenia to "totalna kapitulacja rządzących i przyznanie się, że system padł".
- Bo po to otwieraliśmy łóżka covidowe, po to miały być otwarte, w części ciągle nieuruchomione, szpitale dodatkowe, aby inni chorzy niecovidowi nie cierpieli z powodu tej pandemii - zaznaczył.
Grodzki powiedział, że "w Polsce mamy około 110 tysięcy łóżek, z czego 20 tysięcy jest zajętych przez covid". - 80 tysięcy ma w zasadzie wstrzymać wszystkie zabiegi, oprócz zabiegów nowotworowych - mówił marszałek Senatu.
- Co to oznacza, jeśli idzie po poszczególnego chorego? Ktoś, kto cierpi, bo ma zwyrodnienie stawu biodrowego, ma cierpieć dalej, bo dopiero ten staw musi mu się złamać, kość biodrowa, żeby można było go zoperować w trybie ostrym. W trybie planowym, żeby mu zdjąć cierpienie, które odbiera mu chęć do życia - nie można - powiedział.
- Zabiegi naczyniowe na aorcie brzusznej i piersiowej to są zabiegi, które decydują często o naszym życiu, czyli trzeba czekać aż ta aorta pęknie, żeby w trybie ostrym ją naprawiać? - pytał. - Każdy chirurg wie, że zabiegi planowe są dużo bezpieczniejsze niż zabiegi wykonywane w trybie ostrym czy w czasie bezpośredniego zagrożenia życia - podkreślał.
"Opowiadanie nieprawdy"
Przypomniał, że "w Polsce coraz więcej przypadków operuje się mało inwazyjnie". - Coraz mniej chorych, nawet po ciężkich zabiegach takich jak nefrektomia, histerektomia, duże zabiegi torakochirurgiczne - coraz mniej osób trafia na OIOM. Więc mówienie o tym, że ci ludzie zajmą łóżka OIOM-owe, które powinny być dla covidu, w dobie istnienia szpitali covidowych i szpitali dodatkowych, jest opowiadaniem nieprawdy - mówił Grodzki.
Jak ocenił, "to jest kapitulacja, która na końcu znajduje wyraz w brutalnych liczbach". - Miesiąc w miesiąc umierało około 32 tysięcy Polaków, a raptem nikt nie wie czemu, w listopadzie 2020 roku, umarło dwa razy więcej - zauważył marszałek Senatu.
- Jeżeli idzie o zwiększenie liczby zgonów w czasie pandemii, Polska jest rekordzistą. Umiera nas wszystkich 97 procent więcej niż zwyczajowo w poprzednich latach. Takie są skutki publikowania tego typu zaleceń, które nie są niczym innym jak przerzucania odpowiedzialności na lekarzy - podsumował.
Źródło: TVN24