Każda osoba, która jest zakażona, ma otoczenie. Naszą główną rolą jest jak najszybciej obdzwonić i poddać kwarantannie te osoby z najbliższego kontaktu osoby dodatniej - mówiła w TVN24 zastępca Mazowieckiego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego doktor Agata Wolska. - Kiedy mamy na terenie Warszawy ponad 300 zakażeń, a niech każda z tych osób ma tylko dziesięć osób, z którymi się skontaktowała, musimy wykonać trzy tysiące telefonów - dodała. Zaapelowała również o noszenie maseczek i przestrzegła, że za niestosowanie się do obostrzeń epidemicznych są wysokie kary.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w sobotę o 5300 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2. To najwyższy dobowy bilans od początku epidemii. Resort przekazał też informację o śmierci 53 osób zakażonych. Łącznie w Polsce infekcję koronawirusem potwierdzono u 121 638 osób, spośród których 2972 zmarły.
Z czym nie dzwonić do sanepidu?
W niedzielę we "Wstajesz i weekend" w TVN24 zastępca Mazowieckiego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego doktor Agata Wolska mówiła między innymi o warunkach, w jakich pracują obecnie stacje sanepidu i o telefonach, jakie otrzymują od osób podejrzewających u siebie lub bliskich zakażenie koronawirusem.
- Ja bym prosiła, żeby przede wszystkim nie dzwonić do sanepidu w sprawach dotyczących występowania objawów COVID-19, ponieważ w tej chwili jest sprawa unormowana. Jeżeli występują jakiekolwiek objawy, czy to jest gorączka, czy złe samopoczucie, utrata smaku, węchu, prosimy o to, aby przede wszystkim dzwonić do lekarza pierwszego kontaktu. Sprawa jest już unormowana, że osoby zakażone leczą lekarze, nie pracownicy sanepidu - powiedziała.
Zaznaczyła, że ważne jest też, aby sanepid nie odbierał "tysięcy telefonów dotyczących [pytań - przyp. red.], co robić na kwarantannie, ponieważ na kwarantannie przebywają osoby zdrowe, które miały kontakt z osobą zakażoną". - Do momentu, dopóki czują się dobrze, przebywają dziesięć dni na kwarantannie, bez żadnych objawów z tej kwarantanny z automatu są później puszczani do pracy, są osobami już wolnymi, niezmuszonymi do stałego przebywania w domu - mówiła.
"Naszą rolą jest jak najszybciej obdzwonić i poddać kwarantannie te osoby z najbliższego kontaktu osoby dodatniej"
Dodała, że osobom na izolacji również sanepid nie udziela żadnych informacji i żadnej pomocy. - Dlatego że my w tej chwili, jeżeli mamy ponad pięć tysięcy zakażeń, to każda osoba, która jest zakażona, ma otoczenie, czyli tak zwane środowisko i naszą główną rolą jest jak najszybciej obdzwonić i poddać kwarantannie te osoby z najbliższego kontaktu osoby dodatniej - tłumaczyła.
- W momencie, kiedy mamy na terenie miasta stołecznego Warszawy ponad 300 zakażeń, a niech każda z osób zakażonych ma tylko dziesięć osób, z którymi się w najbliższym czasie skontaktowała, musimy wykonać trzy tysiące telefonów - powiedziała doktor Wolska.
- Najważniejsze dla inspekcji sanitarnej jest postępowanie epidemiologiczne, objęcie osób kwarantanną, dochodzenie epidemiologiczne i cały czas nadzór, aby wirus mimo wszystko się nie rozprzestrzeniał, ponieważ nie wszyscy stosują się do zaleceń i obostrzeń i stąd niestety wzrost zakażeń - dodała.
"Jeżeli sprawdzi się to, a ilość zakażeń nam spadnie, będzie to ogromnym sukcesem"
Doktor Wolska zaznaczała, jak "niesamowicie ważne" jest zasłanianie ust i nosa, czyli maseczki. - Może większość osób lekceważy maseczkę, ale ten wirus mieści się w nosogardzieli, czyli usta i nos, więc jeżeli ktoś kicha, rozprzestrzenia to drogą aerozolową. Ta odległość jest bardzo ważna, ponieważ 1,5 metra gwarantuje nam, że jeżeli nawet mamy do czynienia z osobą zakażoną, to kontakt jest już niebezpośredni. Dojście drogą kropelkową aerozolu, który wydycha z siebie, jest dużo trudniejsze - wyjaśniała.
- Wielu naukowców mówi o tym, że zasłanianie ust i nosa nie tylko nam pomoże w COVID-zie, ale przede wszystkim musimy pamiętać o grypie - podkreśliła.
- Bardzo ważne jest to, żebyśmy zasłaniali nos i usta, to nic nie kosztuje. Jeżeli sprawdzi się to, a ilość zakażeń nam spadnie, będzie to ogromnym sukcesem - dodała.
"Przetrwajmy ten ciężki okres grypowy, powinniśmy się zastosować, zdyscyplinować"
Jak zaznaczyła, również "dezynfekcja przynosi niezmiennie dobre efekty". - Ponieważ częste mycie rąk nie tylko chroni nas przed chorobami wirusowymi, ale również układu pokarmowego. Częste mycie rąk znamy od przedszkola i wiemy, że mycie zębów i rąk jest podstawą higieny - skomentowała.
- Zachęcam wszystkich państwa, przetrwajmy ten ciężki okres grypowy, zawsze na jesień choruje nam dużo więcej osób, w związku z tym powinniśmy się zastosować, zdyscyplinować. Każda choroba zakaźna ma swój okres wychorowania się społeczeństwa, ale myślę, że nie warto ryzykować po to, żeby przechorować, a warto jest zdusić całą epidemię w prawidłowych zachowaniach i obostrzeniach - apelowała.
"Mandatów za maseczki jest naprawdę dużo"
Doktor Wolska podkreśliła, że "za niedostosowanie się do obostrzeń jest mandat karny, który nakłada policja, straż miejska". Dodała, że "jeżeli ktoś notorycznie łamie zakazy, które są w tej chwili obowiązkiem każdego obywatela", to kary sięgają "od 5 do 30 tysięcy złotych decyzją administracyjną".
- Kara administracyjna 30 tysięcy zdarza się i to nie jest sporadyczny przypadek. Najczęściej właśnie za złamanie kwarantanny, czyli ucieczki osoby zakażonej z miejsca izolowanego - mówiła. Jednak przyznała, że "mandatów za maseczki jest naprawdę dużo".
Jak poinformował w sobotę rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Ciarka, od momentu wprowadzenia stanu epidemii tylko w związku ze zwalczaniem koronawirusa policja prawie 18 milionów razy sprawdzała osoby skierowane na kwarantannę. - Sprawdzając obowiązek zakrywania ust i nosa, pouczyliśmy ponad 176,2 tysiące osób, ponad 21 820 ukaraliśmy mandatem karnym, w ponad 7780 przypadków skierowaliśmy wnioski o ukaranie do sądu - powiedział.
Dodał, że ostatniej doby funkcjonariusze sprawdzili ponad 195,5 tysiąca osób skierowanych na kwarantannę, w ponad 600 przypadkach stwierdzili uchybienia kwalifikujące się do wyciagnięcia konsekwencji prawnych. - Pouczyliśmy ponad 3100 osób, nałożyliśmy mandat w stosunku do ponad 1000 osób, a w ponad 180 przypadkach skierowaliśmy wnioski o ukaranie do sądu - wyliczał rzecznik KGP.
Jak wyjaśnił Ciarka, policjanci w pierwszej kolejności zawsze apelują o stosowanie się do obowiązujących ograniczeń, informują i przekazują komunikaty, również jeżeli to możliwe przy pomocy urządzeń nagłaśniających, zwłaszcza w strefach czerwonych.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock