Mamy wszelkie dane mówiące o tym, że wzrost zakażeń powinien nastąpić - mówił w "Jeden na jeden" w TVN24 w piątek profesor Andrzej Horban, główny doradca premiera do spraw COVID-19. Dodał, że wciąż możemy uchronić się przed trzecią falą zakażeń.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w czwartek o 9073 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem oraz o śmierci 273 osób, u których stwierdzono infekcję SARS-CoV-2. Łącznie od początku epidemii w Polsce potwierdzono 1 614 446 infekcji koronawirusem. Zmarły 41 582 zakażone osoby.
"Od nas zależy, czy do tej burzy dojdzie"
Na pytanie, czy w związku ze wzrostem zakażeń w Polsce już oblewa się "zimnym potem" profesor Andrzej Horban, główny doradca premiera ds. COVID-19, odpowiedział, że "może jeszcze nie zimnym, ale już troszkę dreszcze ma". - To rzeczywiście może być wstęp przed burzą, a od nas zależy w gruncie rzeczy, czy do tej burzy dojdzie czy nie dojdzie - dodał.
Stwierdził, że ewentualna trzecia fala wciąż jest uchronna. - Mamy wszelkie dane mówiące o tym, że wzrost zakażeń powinien nastąpić. Przemawia za tym parę czynników. Po pierwsze czas. Koniec lutego, początek marca to jest tradycyjnie okres, kiedy dochodzi do zwiększenia zakażeń układu oddechowego, czyli tak zwana grypka czy zakażenia grypopodobne - powiedział.
- Po drugie my jako społeczeństwo o tej porze już jesteśmy zmęczeni siedzeniem w domach, w związku z tym spada nam niejako odporność - wyjaśniał Horban.
- Po trzecie jednak jeżeli się popatrzy na kraje okoliczne, ościenne, to w tej chwili mamy tam rzeczywiście bardzo dużą liczbę zakażeń. Jeżeli byśmy popatrzyli na Słowację czy na Czechy, naszych najbliższych sąsiadów, to przeliczając na naszą liczbę ludności powinniśmy mieć nie dziewięć tysięcy zdiagnozowanych osób, tylko 40 tysięcy. To jest więcej niż w listopadzie. Tego chcemy uniknąć - zaznaczył.
Kiedy zmiany?
Stwierdził, że ewentualne zmiany w obostrzeniach zależą od tego, co będzie się działo w przyszłym tygodniu. - Jeżeli będziemy obserwowali wzrost zakażeń, jeżeli będziemy obserwowali wzrost odsetka wirusa brytyjskiego pośród zakażonych, to być może należy się cofnąć o krok. Jeżeli ten wzrost zakażeń nie będzie duży i jeżeli uda się nam utrzymać ten odsetek wirusa brytyjskiego na tym poziomie, jaki mniej więcej w tej chwili mamy, to nawet można by rozważyć bardzo stopniowe dalsze otwieranie - powiedział. Dodał, że z reguły brane pod uwagę jest otwarcie szkół podstawowych.
Zapytany od ilu zakażeń rekomendowałby zwiększenie obostrzeń, a od ilu ich zmniejszenie, Horban odpowiedział, że "to zależy wszystko od dynamiki zmian". - Wzrost od 10 do 15 tysięcy na pewno powinien być już bardzo alarmowy. Jeżeli będzie się ten trend w górę w tym momencie utrzymywał to niewątpliwie pod koniec tygodnia trzeba będzie coś zrobić - stwierdził.
- Być może też trzeba byłoby rozważyć regionalizację - mówił Horban, wyjaśniając, że na południu Polski (Śląsk, Małopolska), nie ma dużego wzrostu zachorowań, ponieważ w tych województwach przeszły już duże fale zakażeń. - Te zachorowania w tej chwili występują w województwie mazowieckim i powyżej na północ - dodał.
Zwrócił uwagę, że punktem kluczowym jest szkoła. - Niepokój w nas budzi liczba 8-9 procent zakażonych nauczycieli właśnie w tych województwach północnych. W pozostałych i średnio w kraju mamy 2 procent, czyli tyle, ile mieliśmy trzy tygodnie temu - wyjaśnił. Przyznał, że rozważane jest otwarcie szkół podstawówek jedynie w części kraju oraz, że możliwe jest w ogóle otwarcie szkół w nauczaniu stacjonarnym do końca roku szkolnego.
CZYTAJ TAKŻE NA KONKRET24: Ozdrowieńcom wystarczy podanie jednej dawki szczepionki? Wyjaśniamy, skąd ta teoria >>>
- To jest wypadkową odsetka osób zaszczepionych i możliwości zapewnienia ludziom zahamowania transmisji - dodał i przypomniał, że zahamowanie transmisji "zależy od nas" i stosowania się do zasad takich jak dystansowanie, noszenie masek i dezynfekcja.
Ile procent zakażeń wariantem brytyjskim?
Stwierdził, że w tej chwili mamy około 9-10 procent wariantu brytyjskiego wśród zakażeń koronawirusem.
- To jest jeszcze niedużo - powiedział i porównał sytuację z innymi krajami. Wymieniał, że w Czechach jest to około 40 procent, w Irlandii 99 procent, a w Wielkiej Brytanii właściwie 100 procent.
- To będzie rosło niestety, bo taka jest natura wirusa. Ten wirus rzeczywiście łatwiej się transmituje, w związku z tym on zacznie powolutku dominować. Ten okres do dominacji zajmuje mniej więcej około trzech miesięcy od pojawienia się - wyjaśnił Horban.
Źródło: TVN24