Czy polskie sanepidy dają sobie radę? Na 48 państw, księstw i innych obszarów w Europie mieliśmy 44. pozycję, jeśli chodzi o częstość zakażeń w populacji - przekonywał w "Tak jest" wirusolog Włodzimierz Gut, doradca Głównego Inspektora Sanitarnego. Przyznał jednak, że pracownicy sanepidu "rzeczywiście są przepracowani". Prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie Łukasz Jankowski potwierdził, że sanepid utrzymuje się "na barkach ludzi przepracowanych". - Ludzi, którym system nie pomaga, a wręcz przeszkadza - dodał.
Reporter "Czarno na białym" TVN24 sprawdził, jak wygląda praca w stacjach sanitarno-epidemicznych w czasach pandemii COVID-19, oraz co przeżywają osoby zakażone koronawirusem i podejrzewające zakażenie, które zwracają się do tej instytucji o pomoc. Opisał kolejki, nerwy i nieustająco dzwoniące telefony.
ZOBACZ WIĘCEJ: Sanepid od środka. Reportaż "Czarno na białym" TVN24
Reporter Dariusz Kubik rozmawiał także z głównym inspektorem sanitarnym Jarosławem Pinkasem. - Dwa lata temu, obejmując funkcję, zobaczyłem prawdziwy dramat zaniedbań przez dziesiątki ostatnich lat. Kojarzyliśmy się z mandatami w smażalniach ryb, badaniem salmonelli, shigelli. I tak naprawdę, po co byliśmy? Myśmy byli niepotrzebni. A teraz jesteśmy od wszystkiego - mówił GIS.
"Czy sanepidy dają sobie radę? Możemy mówić najwyżej o liczbach"
O sytuacji w placówkach dyskutowali w środę w "Tak jest" TVN24 prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie lekarz Łukasz Jankowski oraz profesor Włodzimierz Gut, wirusolog i doradca Głównego Inspektora Sanitarnego.
- Czy sanepidy dają sobie radę? Możemy mówić najwyżej o liczbach. Na 48 państw – właściwie nie tylko państw, bo też księstw i (są) różne inne obszary w Europie - mieliśmy 44. pozycję, jeśli chodzi o częstość zakażeń w populacji. I to jest odpowiedź - ocenił Gut.
ZOBACZ TEKST PREMIUM: Szef sanepidu: przepraszam, że nie jesteśmy doskonali >>>
Przyznał, że "z sanepidami był problem". - Bo Główny Inspektor (Sanitarny) nie ma właściwie wpływu, poza rekomendacjami, na sanepidy. Komu one podlegają? Powiatowy - staroście, wojewódzki – wojewodzie. Czyli są to organy związane z administracją lokalną - tłumaczył. Jak mówił wirusolog, "to się oczywiście zmienia". - W tej chwili jest pewien postęp, zaczyna się odzyskiwać wpływ - ocenił.
- Na czym polega problem? Sanepid ma bardzo szerokie spektrum działania, to nie jest tylko covid. Covid to jest jeden z wielu elementów - podkreślił. Przyznał jednak, że "teraz właściwie wszyscy pracownicy" sanepidu zajmują się tą chorobą. Powiedział, że kwarantanna z reguły obejmuje 10 osób na jednego zakażonego. - To trzeba monitorować wszystko, zbierać dane (…). W tym momencie wszyscy wchodzą w tę działkę - lepiej, gorzej. Problem się sprowadza do tego, że ci ludzie rzeczywiście są przepracowani - ocenił.
Jankowski: sanepid działa, utrzymując się na barkach ludzi przepracowanych
Łukasz Jankowski podkreślił, że " jeżeli sanepid - tak, jak mówi pan profesor (Gut) - działa, to działa tylko i wyłącznie, utrzymując się na barkach ludzi przepracowanych". - Ludzi, którym system nie pomaga, a wręcz przeszkadza - dodał.
- Dla mnie to jest kalka tego, co mamy w systemie ochrony zdrowia już od lat. Czyli system utrzymuje się na ciężkiej pracy i na wyrzeczeniach ludzi, a tak być nie powinno - przekonywał.
Zauważył, że "mamy epidemię w Polsce w zasadzie od pięciu miesięcy". - Proszę zwrócić uwagę, że głównym medium, przez które dziś można skontaktować się z sanepidem, jest telefon. Ludzie mówią, że nie mogą dodzwonić się do sanepidu. Z drugiej strony sanepid odbiera wręcz tysiące telefonów, co – wyobrażam sobie - uniemożliwia pracę - kontynuował prezes Okręgowej Rady Lekarskiej.
- Tymczasem, w jakich sprawach ten telefon dzwoni? Bo nie ma informacji już na wejściu, co chory z dodatnim wynikiem powinien zrobić. Chory z dodatnim wynikiem czeka w izolacji na kontakt z sanepidu. Ten kontakt nie następuje, bo sanepid jest niewydolny, więc ten pacjent sam próbuje się dodzwonić do tego sanepidu, żeby zgłosić swoje kontakty. Potem sanepid wykonuje test. Mówi się, że na wynik testu czeka się 24 godziny – ten czas w praktyce jest dłuższy. Więc co robi pacjent? Dzwoni do sanepidu, bo czas oczekiwania na telefon zwrotny z sanepidu jest dłuższy - obrazował gość TVN24. Zdaniem Jankowskiego, taka liczba telefonów jest dla tej instytucji "nie do udźwignięcia".
Według prezesa ORL, jakość i warunki pracy sanepidu poprawiłyby się, "gdyby wprowadzić proste rozwiązania". - Dlaczego dziś nie możemy zalogować się do systemu i sprawdzić swojego wyniku testu? Dlaczego dzisiaj nie mamy dostępu do systemu, który powie nam, do kiedy mamy kwarantannę, do kiedy mamy izolację? - zastanawiał się Jankowski.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24