Rozprzestrzenianie się wirusa w naszym kraju nie przebiega ogniskowo. W tej chwili mamy wirusa wszędzie, mniej więcej rozłożonego równomiernie po wszystkich województwach - mówił we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 szef Naczelnej Rady Lekarskiej profesor Andrzej Matyja.
W środę w Polsce potwierdzono 1552 przypadki zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2. To trzeci najwyższy bilans od początku pandemii COVID-19. Resort zdrowia poinformował również o śmierci 30 kolejnych pacjentów zakażonych wirusem. Jest też coraz więcej zajętych respiratorów i tak zwanych łóżek covidowych w szpitalach. Łącznie w naszym kraju infekcję koronawirusem potwierdzono do 30 września u 91 514 osób, spośród których 2513 zmarło.
"W tej chwili mamy wirusa wszędzie"
Pytany o stan gotowości sytemu ochrony zdrowia do wzrostu zakażeń oraz o to, czy może zabraknąć łóżek szpitalnych dla chorujących pacjentów, szef Naczelnej Rady Lekarskiej profesor Andrzej Matyja odpowiedział, że ich "już brakuje w niektórych miejscach". - To rozpowszechnianie wirusa w naszym kraju nie przebiega ogniskowo, tak jak mieliśmy z tym do czynienia na przykład w kopalniach. W tej chwili mamy wirusa wszędzie, mniej więcej rozłożonego równomiernie po wszystkich województwach. Stąd tak naprawdę niektóre szpitale nie mają łóżek - mówił.
- Jest konieczność otwierania nowych oddziałów. Trzeba pewne fakty wyprzedzać i już w tej chwili decydować, by w każdym szpitalu był oddział, który mógłby przyjmować takich chorych. Ale dyrekcja takich szpitali musi mieć czas, by spełnić warunki bezpieczeństwa leczenia naszych chorych - powiedział we "Wstajesz i wiesz" profesor Matyja.
Gość TVN24 zwrócił również uwagę, że "łóżko można dostawić, można kupić". - Problem jest z kadrą medyczną, której brakuje nie tylko w zakresie chorób zakaźnych, ale w ogóle w naszym kraju. Kadra lekarska to w 30 procentach seniorzy - tłumaczył.
Jak jednak dodał, "mimo to wszyscy zaangażowani są w leczenie naszych chorych i to nie tylko tych z COIVID-em". - Musimy pamiętać, że inne choroby nagle nie wyparowały i chorzy wymagają naszej pomocy - powiedział.
"Używajmy rozumu, a nie słuchajmy szarlatanów"
Profesor Matyja był również pytany o rozporządzenie ministra zdrowia, zgodnie z którym lekarze POZ mają kierować każdego pacjenta z dodatnim wynikiem testu do szpitala zakaźnego. - To był błąd w strategii, ale dobrze, że ona jest modyfikowana - powiedział.
- To było niedobre, bo prowadziłoby i w wielu miejscach doprowadziło, do paraliżu funkcjonowania oddziałów zakaźnych. Jest to choroba, którą mogą leczyć lekarze rodzinni, szczególnie u pacjentów bezobjawowych lub skąpo objawowych. Nie musi to być zakaźnik, nie musi być specjalista od chorób płuc - mówił szef Naczelnej Rady Lekarskiej.
Odnosząc się do liczby testów, których mimo wzrostu zakażeń przeprowadza się mniej niż w lipcu (7 września wykonano nieco ponad 10 tysięcy testów), profesor wskazał, że "od marca mówię, by testować, testować, testować". - Zaproponowałem ministrowi rozwiązanie, by jak najszybciej mogli testować nie tylko lekarze rodzinni, ale wszyscy. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby każdy lekarz w naszym kraju, oczywiście prowadząc odpowiednią dokumentację, mógł kierować do wykonywania testów. Tak jak możemy w prywatnym gabinecie wypisywać recepty czy wystawiać druki L4, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby każdy lekarz mógł kierować na wykonanie testu - powiedział.
Zdaniem gościa TVN24, "przyczyn wzrostu jest wiele, ale myślę, że do tej pory ponad 50 procent testów wykonywaliśmy u chorych już zidentyfikowanych, u których wcześniej wykonywaliśmy test, ale by mogli wrócić do normalnego funkcjonowania, musieli być ujemni". - Teraz nie musimy tego robić, a liczba testów jest podobna. Stąd trafność testów jest zdecydowanie większa - wyjaśnił.
Profesor przestrzegł również przed ignorowaniem zagrożenia płynącego z COVID-19. - Używajmy rozumy, a nie słuchajmy szarlatanów, którzy podpowiadają, że dezynfekcja, dystans i noszenie masek nie mają żadnego znaczenia. Jest wielu takich, którzy wręcz negują istnienie koronawirusa, ale nie słuchajmy ich - zaapelował.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24