Młodzi ludzie czują mniejszą presję na to, żeby zachowywać się zgodnie z normami - mówił w TVN24 profesor Andrzej Rychard, socjolog z Zespołu do spraw COVID-19 przy prezesie Polskiej Akademii Nauk. Odnosił się między innymi do ustaleń dziennikarzy "Superwizjera" o działającym podziemiu klubowym w czasie pandemii.
Reporterzy "Superwizjera" sprawdzili rynek nielegalnych klubów i dyskotek w całej Polsce. Kluby te działają mimo pandemicznych obostrzeń.
"Generalny brak zaufania młodych do oficjalnych komunikatów"
Profesor Andrzej Rychard, socjolog z Zespołu do spraw COVID-19 przy prezesie Polskiej Akademii Nauk komentował tę sprawę w piątek w TVN24. - To świadczy o generalnym braku zaufania młodych do jakichkolwiek oficjalnych komunikatów. Po drugie to świadczy o zmęczeniu społeczeństwa, a po trzecie to świadczy moim zdaniem o pewnego rodzaju rozprężeniu jeśli chodzi o normy - mówił.
Zdaniem gościa TVN24 zamieszanie z rejestracją na szczepienia wprowadziło "dodatkowy element braku zaufania". - Do tego wszystkiego dochodzi taka pewna dezynwoltura młodych ludzi, którzy są już zmęczeni i którzy zarazem też nie widzą bardzo spójnej polityki dotyczącej lockdownu, bo u nas tak cząstkowo - tu się otworzy, tam się zamknie, tam się otworzy, tam się znowu zamknie - stwierdził. - Nie ma zestawu argumentów, czy parametrów, które by mówiły: jeżeli stanie się to, to i to, jeżeli chodzi o skalę epidemii, to zrobimy to, to i to - dodał socjolog.
- Dodatkowo to jest wzmacniane przez niezwykle silny głos przedsiębiorców, którzy mówią: my tracimy, umieramy, nam się nasze biznesy zamykają, nasze życie się zamyka. To jest po dużej części prawda, ale pamiętajmy - cała Polska nie składa się wyłącznie z przedsiębiorców. O pracownikach, którzy też tracą, jest dużo, dużo bardziej cicho - dodał. - Kiedy młodzi to wszystko widzą, że ci biedni restauratorzy, biedni szefowie klubów, to oni też w pewien sposób czują mniejszą presję na to, żeby zachowywać się zgodnie z normami, które troszkę mniej zaczynają znaczyć - ocenił profesor.
Zaznaczył, że w jego przekonaniu temu wszystkiemu może zapobiec jedynie masowość szczepień. - Brakuje moim zdaniem ze strony tych, których ludzie mogliby słuchać, silnego komunikatu w sprawie szczepień - mówił. Stwierdził, że należy też rozwiewać wątpliwości osób nieprzekonanych do szczepień. - Autorytety naukowe robią, co mogą, politycy powinni być może zrobić jeszcze więcej - powiedział.
"To nie jest pierwszy ani ostatni patogen, który nas atakuje"
Mówił również o potencjalnej przyszłości po pandemii. - Im bardziej systemy państwowe i także ponadpaństwowe zdadzą sobie sprawę, że trzeba przesunąć ciężar priorytetów z pogoni za efektywnością gospodarki w stronę tego, aby ta efektywność służyła celom społecznym, że opieka zdrowotna, że edukacja, to są ważne cele, a to się zmienia, także na poziomie Unii Europejskiej i im bardziej to się zmieni na poziomie państw, czyli krótko mówiąc - im bardziej się nie wróci do normalności polegającej na tym, że tylko kasa i tylko zysk się liczy, tym lepiej. I tym bardziej to pozwoli może na poziomie ludzi, na poziomie jednostek, wrócić do jakiejś normalności - ocenił profesor Rychard.
Dodał, że zapewne część obostrzeń z nami pozostanie. - To nie jest pierwszy ani ostatni patogen, który nas atakuje i one się nie biorą znikąd. One się biorą między innymi z tego, że świat człowieka dokonuje ekspansji w stronę świata zwierząt - stwierdził.
- Musimy mocno przewartościować nasze podejście do środowiska, do kontaktów ze zwierzętami, do tego, żeby szanować ich miejsce w ekosystemie. Jeżeli tego się nie zmieni, to wtedy moim zdaniem powrót do normalności na takim poziomie ludzkim, indywidualnym będzie jeszcze trudniejszy - podsumował gość TVN24.
Źródło: TVN24