Wzrost przypadków jest również wynikiem zmiany strategii postępowania, przerzucenia praktycznie całej odpowiedzialności prowadzenia chorych na lekarzy chorób zakaźnych - mówił w TVN24 prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, profesor Robert Flisiak. - Nie wykluczam, że już teraz koledzy w szpitalach wywieszają tabliczkę: 'brak miejsc, najbliższy oddział zakaźny tu i tu' - dodał.
Resort zdrowia potwierdził w sobotę 1584 nowe przypadki zakażenia SARS-CoV-2. To drugi najwyższy dobowy przyrost liczby zakażonych od początku epidemii w Polsce. Poinformowano także o śmierci 32 zainfekowanych osób. Ostatniej doby wykonano ponad 23 tysiące testów. Łącznie w naszym kraju zakażenie koronawirusem potwierdzono u ponad 85 tysięcy osób, spośród których 2424 zmarły.
"Wzrost przypadków jest również wynikiem zmiany strategii postępowania"
O tym, jakie mogą być powody zwiększonej liczby potwierdzanych w ostatnich dniach przypadków zakażenia koronawirusem mówił w TVN24 prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, profesor Robert Flisiak.
- Wzrost przypadków jest również wynikiem zmiany strategii postępowania, przerzucenia praktycznie całej odpowiedzialności prowadzenia chorych na lekarzy chorób zakaźnych i zdjęcia całkowicie odpowiedzialności z lekarzy Podstawowej Opieki Zdrowotnej, co miało być tą dobrą zmianą na jesieni - wskazywał. Nawiązał w ten sposób do zaprezentowanej na początku września przez resort zdrowia nowej strategii walki z koronawirusem, która zakładała między innymi możliwość włączenia lekarzy POZ do systemu testowania pacjentów.
Jak stwierdził, "zwiększająca się liczba zajętych w szpitalach łóżek to w dużej mierze wynik naporu pacjentów - zarówno tych objawowych, skąpo objawowych, jak i bezobjawowych - kierowanych tam przez lekarzy Podstawowej Opieki Zdrowotnej".
- W tej chwili mamy już zapchane oddziały zakaźne i nieprawdą jest to, że jest aż tak dużo wolnych miejsc. Nie można równać jednego miejsca w oddziale zakaźnym z łóżkiem. Pamiętajmy, że chorych trzeba selekcjonować w zależności od stanu diagnostyki, czyli nie można położyć już zdiagnozowanego z tym, który jest w stanie obserwacji, nie można położyć na tę samą salę mężczyzn i kobiet. Poza tym są inni chorzy, którzy też wymagają izolacji - wskazywał profesor Flisiak.
"To może załamać się w każdej chwili"
Prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych odniósł się również do wytycznych, które pojawiły się na stronie Ministerstwa Zdrowia, dotyczących między innymi możliwości kierowania pacjentów przez lekarzy POZ do oddziałów zakaźnych.
- Na stronie internetowej ministerstwa ukazały się zalecenia, rysunki, plakaty, w myśl których każdy pacjent, którego usłyszy lekarz POZ, zleci mu badanie i niezależnie od ciężkości stanu, w jakim się znajduje, może być kierowany do oddziałów chorób zakaźnych i nie ma innej drogi - wskazywał.
Jak mówił, "lekarz chorób zakaźnych nie może z powrotem odesłać pacjenta jako źle zdiagnozowanego". - Może go wysłać na izolację, może go tylko położyć (u siebie w szpitalu - red.) Mamy tylko takie dwie opcje - zwracał uwagę.
- Wystarczy tylko jedna rodzina, która dotrze na izbę przyjęć z ciężkimi objawami, która zajmie ostatnie wolne łóżka, no i już jesteśmy niewydolni - stwierdził profesor Flisiak.
Jak mówił dalej, "to może załamać się w każdej chwili". - Nie wykluczam, że już teraz koledzy w szpitalach wywieszają tabliczkę: 'brak miejsc, najbliższy oddział zakaźny tu i tu' - powiedział gość TVN24.
Apel do ministra zdrowia
W związku z tym w czwartek na stronie Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych został opublikowany apel profesora Flisiaka do ministra zdrowia Adama Niedzielskiego.
"W imieniu środowiska specjalistów chorób zakaźnych APELUJĘ o natychmiastowe wycofanie zarządzenia powodującego obowiązek kierowania przez lekarza POZ praktycznie każdego pacjenta z dodatnim wynikiem genetycznym w kierunku SARS-CoV-2 do oddziału chorób zakaźnych" - pisze specjalista chorób zakaźnych.
Wskazuje, że "tylko pierwszy dzień funkcjonowania tego zarządzenia spowodował zatkanie Izb Przyjęć, a w kolejnych dniach sparaliżuje oddziały zakaźne" "Napór chorych skąpoobjawowych lub wręcz bezobjawowych (w dokumentacji oczywiście też są objawowi) którym lekarze POZ zlecają badania RT PCR uniemożliwi hospitalizację i leczenie osób faktycznie wymagających leczenia" - dodaje prof. Flisiak.
Źródło: TVN24